Pamiętacie czasy, gdy jako dzieci byliśmy uczeni legend o Smoku wawelskim, Syrence, królu Popiele? W moich wspomnieniach są to niezwykłe opowieści, a ze względu na połączenie z naszą kulturą czułam, że są bardziej podniosłe, bardziej istotne niż inne baśnie. Posąg Smoka wawelskiego w Krakowie czy Syrenki w Warszawie odgrywały ważną rolę w moim dziecięcym życiu. Nie wiem, czy to kwestia szkoły, która podkreślała właśnie te opowieści, czy przypadek, że miałam okazję tak dobrze zapoznać się z tymi legendami. To nie ma znaczenia – wspominam je dobrze i nadal czuję do nich szacunek. Jednak nie tylko Polska ma swoje własne opowieści. Każdy kraj tworzy własne historie. Dzisiaj o opowieściach pochodzących prosto z Irlandii.
Lubię poznawać inne państwa i wydaje mi się, że jednym z najlepszych sposób poza zwiedzeniem jest zapoznanie się z ich obyczajami, codziennością i właśnie legendami. Dlatego gdy zyskałam możliwość przeczytania "Magicznej harfy. Legendy irlandzkie" to nawet przez moment nie zawahałam się i nie zadałam pytania, czy w ogóle warto. Książka wydawała mi się fantastycznym pomysłem, bo tak naprawdę prawie w ogóle nie znam tych opowieści. W Polsce są znane charakterystyczne symbole Irlandii i ogólnie irlandzkie motywy, lecz mam wrażenie, że są to rzucane symbole bez głębszego kontekstu, z założeniem "bo w Irlandii już tak jest". Czemu nie poznać tego dokładniej? Czemu nie wyruszyć w świat koniczyny i tytułowej magicznej harfy?
Od pierwszych stron zachwycił mnie język. Założyłam, że to w dużym stopniu pozycja dla dzieci, dlatego byłam zadowolona, że styl pisarski okazał się prosty, spójny i bardzo przejrzysty. Jednak zazwyczaj to dorośli czytają małym dzieciom, więc doceniłam również fakt, że nie było czuć w treści infantylizmu. Dzięki temu sama doskonale się bawiłam i mogę szczerze powiedzieć, że pod względem wieku to uniwersalna pozycja. Legendy są przedstawione jako krótkie, konkretne historyjki. Tylko niekiedy miałam wrażenie, że niektóre słowa mogą być za trudne dla młodych czytelników i może warto byłoby wytłumaczyć je. Ale to mały mankament – wyzwanie dla już trochę starszych czytelników.
Legendy wydają mi się bardzo równomierne jakościowo. Nie było żadnej, która wyróżniałaby się jako ta lepsza lub gorsza. Wszystkie wciągały w świat i poprzez barwne opisy pozwalały na wyobrażenie sobie kultury trochę innej od naszej. Poza tym legendy są bardzo spójne ze sobą, bohaterowie powiązani. Sama ich kolejność w książce bez wątpienia nie jest przypadkowa. Przyznam się, że zdziwiło mnie to, gdyż mocno oczekiwałam czegoś podobnego do naszych polskich legend, które są w moim odczuciu dość odmienne od siebie. Tymczasem tutaj prawie każda legenda ma jakieś wspólne motywy lub wątki. W pewnym sensie tworzy to jedną długotrwałą czasowo historię.
Dzięki tym opowieściom niektóre motywy czy symbole używane u nas i pochodzące właśnie z Irlandii nabrały większego sensu. Nie jest już to wyrwane z kontekstu, ale ma swoje głębsze znaczenie. Zresztą wystarczy sobie wyobrazić Irlandczyków, którzy siedzą zimnym wieczorem i przy ogniu opowiadają sobie właśnie te opowieści ku pokrzepieniu serca. Dla mnie to obraz wyjątkowo nostalgiczny i godny mojego szacunku.
Wielką zaletą "Magicznej harfy" jest samo wydanie. Przyznam się, że gdy wzięłam książkę po raz pierwszy do ręki, byłam oczarowana. Wydawcy zadbali, by każde wykończenie było przepiękne i idealnie dopasowane do całości. A praca ilustratorki zachwyca i daje kolejną możliwość przeniesienia się w głąb legend. Kreska ilustratorki skupia się na szczegółach i jest bardzo dynamiczna. Poza tym dobór kolorów niesie za sobą wyrazisty i radosny obraz. Razem to perfekcyjne połączenie.
"Magiczna harfa. Legendy irlandzkie" to doskonała pozycja dla dorosłych i dzieci, która pozwala lepiej poznać dawne irlandzkie opowieści. Dzięki dopracowanemu stylowi pisarza i przepięknej pracy ilustratorki świat dawnych historii stoi przed nami otworem.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl