W jaki sposób sprytna Una przechytrzyła olbrzyma Angusa? Czym skończyła się przygoda Oisina w Krainie Wiecznej Młodości? Jak wygląda prawdziwy leprikon? Zła królowa Maeve, olbrzym Fionn, dzielny Setenta – te i i inne mityczne postaci wyłaniają się z kart Magicznej harfy. Żeby je poznać, wystarczy sięgnąć po książkę Jakuba Krajewskiego. Irlandzkie legendy są – jak pisze we wstępie autor – jedyne w swoim rodzaju. To najstarsze tego typu przekazy w Europie, a zarazem najbardziej oryginalne. Irlandia nigdy nie została zdobyta przez Cesarstwo Rzymskie i nie uległa wpływom kultury śródziemnomorskiej, dzięki czemu udało jej się ocalić własną, niezwykłą tradycję. Szczególną rolę w ustnym przekazywaniu legend odegrali seanachai. Kim byli? To irlandzcy gawędziarze i bajarze. Wędrowali od domu od domu i w zamian za gościnę dzielili się opowieściami. W ten sposób irlandzkie mity, baśnie i legendy były przekazywane z pokolenia na pokolenie. – Chodź do mnie, harfo! – po tych słowach magiczny instrument zerwał się ze ściany i przefrunął ponad głowami fomoriańskich rycerzy, po czym wpadł w ramiona swego pana. – Do ataku! – wykrzyknął dowódca Fomorian. Czarnowłosi wojownicy chwycili za broń i ruszyli w stronę trzech białowłosych rycerzy. Lugh Długoręki zrobił krok w tył, chwycił za rękojeść miecza i szepnął do Dagdy: Myślę, że powinieneś zagrać na swej harfie. Dagda uderzył w struny magicznego instrumentu i w zamku rozbrzmiała Pieśń Radości. Gdy tylko jej niezwykłe dźwięki dotarły do fomoriańskich rycerzy, na ich twarzach pojawił się uśmiech, uśmiech przerodził się w chichot, a chichot w śmiech. Broń powypadała im z rąk, poprzewracali się na ziemię i trzymali za bolące ze śmiechu brzuchy…– fragment legendy Magiczna harfa