Doczekaliśmy się - "Zimowa Trylogia" Katherine Arden dobiegła końca. I cóż to był za koniec! Już w dwóch poprzednich częściach autorka pokazała swój kunszt, ale w "Zimie czarownicy" przeszła samą siebie, tworząc mroczną i na swój sposób uniwersalną baśń, mocno zakorzenioną w realiach, historii i wierzeniach średniowiecznej Rusi.
Wasilisa Pietrowna - dzielna, dzika i nieposkromiona dziewczyna, obdarzona mocą widzenia tego, co niewidzialne, ocaliła Moskwę, choć cena była wysoka. To jednak nie koniec wojny - u bram czyha wróg, którego Wasia nie jest w stanie powstrzymać sama. W nadciągającej na Ruś ciemności przyjdzie jej zawrzeć nieoczekiwane sojusze, odnaleźć w sobie moc, której istnienia nie podejrzewała, i wreszcie odkryć, kim naprawdę jest.
Przede wszystkim muszę podkreślić, jak wspaniale ta powieść jest napisana! Autorka operuje słowami jak malarz pędzlem, tworząc wyraziste, mocne obrazy i zapraszając czytelników w podróż do krainy stworzonej w jej wyobraźni, choć mającej swoje źródło w rzeczywistości. Za pośrednictwem pięknego przekładu Katarzyny Bieńkowskiej mogłam w pełni zanurzyć się w baśniowej, choć niepokojącej atmosferze historii Wasi i razem z bohaterką odczuwać smutek, wściekłość, chęć do walki, a czasem łykać gorzkie łzy bezsilności. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam też rozwój relacji między nią a Morozką, królem zimy, którego lodowate serce skruszyła miłość do śmiertelniczki, obdarzając go iskrą człowieczeństwa.
Była to nie tylko emocjonalna lektura, ale również emocjonująca. Akcja zwalniała tylko na krótkie chwile, by zaraz znowu ruszyć z kopyta - a nawet wielu kopyt, jako że konie, zwłaszcza te magiczne, odgrywają w tej powieści ważną rolę. Podobnie jak wszelkiego rodzaju duszki domowe i leśne oraz wiele innych, bardziej niebezpiecznych stworzeń, które Wasia usiłuje ocalić od zapomnienia i zapewnić im miejsce w świecie, w którym prawosławie skutecznie wypiera stare wierzenia. Akurat ten wątek współistnienia chrześcijaństwa z pogaństwem koliduje z moimi przekonaniami, dlatego starałam się nie poświęcać temu za dużo myśli i po prostu traktować tę powieść jako baśń, całkowicie oderwaną od rzeczywistości.
Nie jest to jednak łatwe, bo autorka zawarła w swojej powieści autentyczne wydarzenia z historii Rusi, jak najazd tatarski i bitwa na Kulikowym Polu, podział kraju na osobne księstwa i zjednoczenie na polu bitwy; niektórzy bohaterowie, na przykład Dymitr Iwanowicz czy tatarski wódz Mamaj, byli też oparci na prawdziwych uczestnikach tamtych wydarzeń. Katherine Arden zbudowała akcję wokół postaci Wasi, za jej pośrednictwem łącząc fikcyjny świat, pełen magii i niezwykłych stworzeń, z tym rzeczywistym, w którym ludźmi kieruje żądza władzy, ale i miłość do swoich najbliższych.
“Zima czarownicy” to wspaniała, mądra i zdecydowanie, choć nienachalnie, feministyczna opowieść o poszukiwaniu swojej drogi, nieuchronnym zderzeniu starych wierzeń z nowymi, o odwiecznej walce dobra ze złem i różnych obliczach tychże, oraz o sile płynącej z jedności. Polecam wszystkim, którzy nie wyrośli jeszcze z baśni, jak i miłośnikom słowiańskiego folkloru!