Jak to jednak dobrze, że czasem czytam recenzje i opinie innych. W tym przypadku bardzo dobrze. Bo przyznaję bez bicia, że moja wiedza literacka jest znikoma, o Horacym Walpole'u prawdopodobnie nie słyszałam (a jeśli nawet, to nie o jego powieściach), nie czytuję Szekspira ani innych powieści z półki "obowiązkowych lektur".
Trywializując - gotyk to dla mnie katedry i mroczny makijaż czarno odzianych dziewcząt w glanach.
Ale jednak, w niedzielne popołudnie, sięgnęłam po gotycką powieść grozy...
Zamczysko w Otranto jest wspaniałe. WSPANIAŁE.
To króciutka powiastka, napisana początkowo pod pseudonimem (autor bał się opinii publicznej?), zdecydowanie w klimacie epoki i ówczesnych wierzeń.
Czyta się wspaniale. po prostu wspaniale.
Czy powinniśmy się bać, jako że jest to powieść grozy? Nie sądzę - sam autor napisał tą powieść jako "przerywnik" coś bardziej humorystycznego, niż przerażającego. Dla tych, którzy lubią wiedzieć, polecam przeczytać posłowie, gdzie wyjaśnione jest to i owo z fabuły. Oraz podane jest kilka informacji dotyczących autora i wyjaśnienie, dlaczego autor tą powiastkę popełnił.
Posłowie jest prawie równie długie jak powiastka, ale to już szczegół :)
Jeśli zaś chodzi o sama fabułę... duchów, zmór i zjaw jest tu "akuratnie". Na tyle, na ile trzeba, choć nie zdominowały one powieści. Bez nich jednakże... i bez przeznaczenia... fabuły by nie było :) Z punktu widzenia współczesnego czytelnika, można rzec, że morał z tej powieści wcale nie jest miły i sympatyczny. Nieważne co robisz, jaki jesteś, przeznaczenie wygrywa. Grzechy przodków mają wpływ ogromny, bez względu na Twoje działania. To nie jest pocieszające :)
I przyznam się do czegoś więcej, niż tylko to, że gotyku nie rozpoznam, choćby mnie w kostkę kopnął... Otóż, jest to pewnego rodzaju komedia omyłek. Tragicznych omyłek i .... braku komunikacji. Dwa razy podczas lektury, przeleciało mi przez głowę (wiem, idiotyzm), "gdybyż wtedy można było zadzwonić 'gdzie jestes''. :)
Podsumowując - przepiękna staroć, przepiękna opowieść, przy której mimo grozy, człowiek się uśmiecha. do tego, wbrew przeznaczeniu - wielce romantyczna. Czyż miłość od pierwszego wejrzenia nie jest romantyczna? Czyż błaganie wybranki swego serca (widzianej po raz pierwszy w zyciu) o pozwolenie na bycie jej rycerzem i ofiarowanie zycia na ołtarzu jej cnoty, nie jest romantyczne?
Cudna, cudna, cudna wspaniała powieść, której moja współczesna opinia nie jest po prostu, godna.