Bezlitosna pogoń za życiem dotknęła już każdego z nas. Wszyscy chcemy żyć lepiej, mocniej i szybciej. Twoje łącze internetowe wlecze się jak ślimak, a Ty dostajesz białej gorączki? Kup SZYBSZE łącze! Wydaje Ci się, że wolno czytasz? Zapisz się na kurs SZYBKIEGO czytania! Nie masz czasu na porządny posiłek w ciągu dnia? Nie martw się, są przecież SZYBKIE dania w 5 minut! Kult Szybkości dotknął nas aż do tego stopnia, że trudno nam zatrzymać się i spojrzeć z dystansem na to, co się z nami dzieje. Wieczne uganianie się za uciekającym króliczkiem początkowo wprawia nas w motywującą zadyszkę, która sprawia, że chcemy więcej i więcej. Ale nagle okazuje się, że jesteśmy o krok od wypalenia, a kto wie, czy nie od śmierci z przepracowania – wszak niejeden młody człowiek, ogarnięty żądzą sukcesu, padł z nadmiaru obowiązków i stresu. Może więc warto przystopować na chwilę i zastanowić się: za czym tak gonię?, dlaczego tak biegnę?. Wszak życie ma się jedno, nie warto przebiegać go sprintem, bo wiele może nam umknąć.
Ale w pędzie dnia codziennego trudno nam znaleźć chwilę na refleksje. Gdzie, między pracą, odbieraniem dzieci ze szkoły, praniem, gotowaniem a życiem towarzyskim, znaleźć choćby skrawek czasu na spokojny oddech? Niewątpliwie gdzieś trzeba. A wtedy warto sięgnąć po „Pochwałę powolności” Carla Honoré, która sprawi, że spojrzymy na świat z trochę innej perspektywy.
„Takie są właśnie konsekwencje naszej obsesji szybkości i oszczędzania czasu – wściekłość na drodze, wściekłość w samolocie, wściekłość na zakupach, wściekłość w związku, wściekłość w biurze, wściekłość na wakacjach. Szybkość sprawia, że żyjemy we wściekłych czasach.”
Czy przywołany przeze mnie cytat z książki nie brzmi Wam znajomo? Czy nie przypomina codziennych przygód, które każdy z nas przeżywa? Sama nie jestem święta, bo ilekroć idę na zakupy, a przede mną ciągnie się najdłuższa na świecie kolejka do kasy, mam ochotę kogoś ukatrupić. Gdy na ulicy idąc w większym tłumie walczę z wlekącymi się spacerowiczami, nie wiem ile przekleństw przelatuje mi przez głowę. Niecierpliwość, jednym słowem. Choroba XXI wieku.
Wydaje się, że Carl Honoré znalazł lekarstwo na tę chorobę. W takim momencie czas sięgnąć po „Pochwałę powolności”. I nie mówimy tutaj o codziennym wleczeniu się, olewaniu obowiązków, niekompetencji i słodkim lenistwie, nie. Idea Powolności, według Carla Honoré, to nic innego, jak szukanie równowagi pomiędzy szybkim wolnym. W wielu sytuacjach nie możemy pozwolić sobie na skrócenie godzin pracy, by spędzać więcej czasu na swawolnych zabawach z dziećmi. Nie możemy sobie również pozwolić na domową edukację, która sprzyja kreatywnemu rozwojowi dziecka. Ale cóż z tego, skoro istnieje wiele innych sposobów na zwolnienie, na przyhamowanie szaleńczego pędu za codziennością. Takich przykładów w „Pochwale powolności” jest bez liku.
Autor w swoich tekstach dotyka każdej sfery życia człowieka. Poczynając od zdrowia i jedzenia, przez pracę i edukację, po czas wolny i seks. W każdej z tych sfer możemy kultywować ideę Powolności – czasem jest to łatwiejsze, a czasem trudniejsze, ale tak czy inaczej, jesteśmy w stanie znaleźć coś dla siebie. Honoré, często na własnych przykładach, pokazuje nam, jak cudowne w skutkach może być zwolnienie tempa życia. Sam spróbował zabiegu o nazwie reiki, który w głównej mierze polega na sterowaniu wewnętrzną energią. Zabieg ten uśmierzył ból w nodze, z którym nie potrafiła uporać się konwencjonalna medycyna. Autor spróbował seksu tantrycznego, przed którym wielu się wzbrania. Doświadczenie to na nowo rozpaliło ogień namiętności w małżeńskiej alkowie. Takich przykładów jest mnóstwo, a każdy kolejny przekonuje nas, że czasem warto zwolnić i zamiast pędzić na złamanie karku, zrobić coś powoli.
Mam dobrą wiadomość dla moli książkowych – czytanie jest jedną z metod na spowolnienie tempa życia codziennego. Dzięki temu, że przy lekturze spędzamy czasem parę godzin, izolujemy się od chaosu i agresywnego pośpiechu rzeczywistości, zatapiając się w fikcji literackiej. I nie warto wydawać pieniędzy na kursy szybkiego czytania, bo to właśnie powolne czytanie odkrywa przed nami rzeczy, których nie sposób dostrzec, gdy błyskawicznie przelatujemy tekst wygłodniałym końca wzrokiem.
Pewnie zapytacie, czy wierzę w to, co pisze Carl Honoré. Owszem wierzę, choć z moim słomianym zapałem, zapewne trudno będzie mi zmienić swoje życie na wolniejsze. Od dawien dawna próbuję medytacji i jogi, które również świetnie pomagają w stosowaniu się do zasad idei Powolności, a sprzyjają zdrowiu, koncentracji i kreatywności. Próbuję jeść wolniej, oddawać się przyjemności wspólnych, powolnych posiłków, by mieć czas na eksplozję zmysłów, ale najczęściej nie mam po prostu na to czasu. Nawet nie wiem ile razy zdarzyło mi się błagać w myślach, by czas płynął wolniej albo żeby doba rozciągnęła się o kilka kolejnych godzin.
Niemniej jednak myślę, że „Pochwała powolności” Carla Honoré, to tytuł wart uwagi. Mimo tego, że nie mam zamiaru modyfikować swojego życia od zaraz, to po przeczytaniu tej książki coś się w moim sposobie myślenia zmieniło i sądzę, że powoli będę dążyć do tego, by zwolnić, by w większym stopniu oddawać się przyjemnościom aniżeli gonitwie za umykającymi dobrami materialnymi. Ponoć wolniej znaczy lepiej, spróbujmy więc. Was natomiast zachęcam do lektury „Pochwały powolności”.