Wydanie zawiera fachową i obszerną recenzję tłumacza i językoznawcy Roberta Stillera, który zainicjował wznowienie powieści w 2001 roku. W pełni podzielam pogląd Recenzenta, iż powieść jest zapomnianym niesłusznie arcydziełem polskiej literatury z czasów II wojny światowej. Pozwalam sobie jednak nie zgodzić się z wszystkimi tezami krytycznymi. W szczególności przedwojenną stylistykę, składnię i pisownię wyrazów, które Robert Stiller wychwycił, uważam za cenny element powieści, która powstała w latach 1941-1943 i nie widzę powodów, dla których należałoby z nich rezygnować i zastępować formami współczesnymi. Nawet jeśli to stylistyka i pisownia wyłącznie indywidualnie waldorffowska – tym lepiej! Jednakowoż nie jestem polonistą ani językoznawcą, moja polemika jest li tylko wyrażeniem opinii czytelnika, mającego cudowną możliwość obcowania z literaturą powstałą w czasie wojny.
Nie zgadzam się zupełnie z twierdzeniem o braku jakiejkolwiek wartości literackiej rozdziałów zawierających dialogi wdowy i księdza. Jednak recenzja Roberta Stillera powstała w czasach sprzed katastroficznej inwazji tworów literaturopodobnych i być może stąd ostrość tej akurat oceny.
Akcja rozgrywa się w Warszawie wczesnym latem (kwitną akacje) 1940 roku („wojna trwa już dziewięć miesięcy”) w czasie jednej nocy – gdy trwa godzina policyjna – z licznymi retrospekcjami koniecznymi do ustalenia zdarzeń, prowadzących do okoliczności, w jakich tej nocy znaleźli się bohaterowie. Ci zaś pojawiają się w kolejnych rozdziałach cyklicznie, a to:
- goście państwa Zabłockich zmuszeni pozostać w swoim towarzystwie przez całą noc; to tzw. wyższe sfery – jedne herbowe z pochodzenia, inne wprawdzie z dziada chłopa lub robotnika, lecz aspirujące finansowo;
- młody działacz Podziemia Jerzy i jego matka, żyjąca w permanentnym lęku o syna;
- bezimienna – niestety – prostytutka, która w ruinach jednej z ulic miasta w swoim rewirze spotyka innych jego mieszkańców z kategorii wykluczonych;
- uwięziony przez Gestapo i poddawany śledztwu Wacław Nowicki;
- młoda, owdowiała nagle kobieta, prowadząca telefoniczną rozmowę z wujem, księdzem kanonikiem.
W każdym cyklu rozdziałów pomiędzy poszczególnymi postaciami stopniowo ujawniają się relacje i powiązania w miejscu i czasie. Wszyscy oni żyją w stanie permanentnego lęku. Układają więc sobie jakieś strategie przetrwania i plany działań, warianty zachowań na wypadek, gdyby nadeszło to, czego się boją. A nadejść może w każdej chwili. Tytułowa godzina policyjna łączy bohaterów nie tylko konkretną klamrą czasową. To coś więcej, niż nocna pora, w której nie wolno opuszczać domów. Cała okupacja jest nieustającą godziną policyjną, dojmującym, przerażającym stanem, w którym nie można być panem swojego losu, bo można stracić życie w jakichkolwiek okolicznościach. Nie ma pewności, czy dożyje się kolejnego dnia, wieczoru, skoro w każdej chwili mogą zabrać kogoś z domu czy z ulicy, wywieźć, uwięzić, zabić i zakopać w zbiorowym grobie. Nie sposób się do takiej rzeczywistości przyzwyczaić, należy nauczyć się w niej funkcjonować. Jeszcze nie wiedzą, że potrwa sześć lat. A w ekstremalnych sytuacjach każdy ukazuje się tym, kim jest naprawdę. Grothowa – histeryczka, która obnosi swoje cierpienie jak tarczę – czy znajdzie w sobie sprawczość? Czy zmieni się Trapszowa – wampir energetyczny, który ma pretensje do całego świata, że nie była dobra dla męża, zanim umarł? Czy Nowicki załamie się w śledztwie? Jak sześć lat wojny zniesie książę, zadziwiony, że towarzystwo nie docenia faktu, iż uświetnił je swą obecnością, a jak będzie prosperować małżeństwo dorobkiewiczów pragnące książęcej przychylności? Czy przedwojenna heroina nadal będzie prowadzić dom otwarty?
Przepiękny język. Mistrzowskie budowanie napięcia, wyraziście nakreślone postacie i narracja z punktu widzenia wyłącznie obserwatora (bardzo wnikliwego) powodują, że powieść jest idealnym materiałem i na sztukę sceniczną i na ekranizację. Panika, napięcie i wycieńczenie Grothowej, przemyślenia przerażonego więźnia, który miota się pomiędzy instynktem przetrwania a poczuciem godności i honoru, strategia przetrwania i marzenia małej Żydówki, reakcja prostytutki na zachowanie żandarmów wobec jej znajomego, bezsilne, rozpaczliwe próby prowadzenia dotychczasowego trybu życia przez wszystkich bez wyjątku – albo jedynie pragnienie, aby takie próby podjąć, bo dla niektórych ratunku już nie ma – to mocne, straszne wyimki z prawdziwego obrazu okupacji. Nie jednej nocy, całych sześciu potwornych lat.
Prawdziwy majstersztyk.