Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić.
— Jan Paweł II (Karol Wojtyła)
Oto one. Młode, dopiero wkraczające w życie kobiety, które pewnego dnia dopada wojna. Każda z nich miała już swój plan na przyszłość. Kariera sportowa, małżeństwo, studia… Wiedząc, że ich życie ulegnie drastycznym zmianom, zdecydowały się nie pozostać pasywne. Dokonały wyboru. Wzięły udział w walce.
Przedstawiam wam dziś historię o niezwykłych kobietach, które połączyła odwaga i chęć niesienia pomocy.
Do tej pory ilość książek o tematyce wojennej, które przypadły mi do gustu nie przekroczyła liczby palców u jednej dłoni. Wymieniając tytułami były to: „Kamienie na szaniec”, „Na zachodzie bez zmian” oraz „ Draußen vor der Tür” (z kanonu na moich studiach). Wojna kojarzy mi się przede wszystkim z brakiem granic moralnych i całą gamą okrucieństw, których po prostu nie potrafię w trakcie czytania znieść. Emocje, które towarzyszą mi w trakcie lektury tego typu pozycji są tak mocne, że zazwyczaj przez dłuższy czas nie potrafię dojść do siebie.
Dlaczego więc przeczytałam „Dziewczyny wojenne”? Ponieważ literatura wojenna, napisana z perspektywy kobiety jest czymś dla mnie nowym. I mimo, iż było mi ciężko, przemogłam się i … po prostu brak mi słów.
Łukasz Modelski zebrał historie jedenastu niezwykłych kobiet i stworzył w ten sposób wspaniałą opowieść o Polsce walczącej, ale z perspektywy płci żeńskiej. Nasze bohaterki nie są spokrewnione, nie zamieszkują jednego miasta, odebrały różne wykształcenie i wychowanie. Jednak każda z nich musiała szybko dorosnąć, aby przetrwać w tym najgorszym z możliwych okresie. Wojna była bezlitosna i zabierała ludziom wszystko. Rodzinę, dom, miłość, godność, zdrowie. Bohaterki „Dziewczyn wojennych” starają się, aby prowadzić chociaż trochę normalne życie, a także podarować jego fragment innym, dotkniętym przez wojnę ludziom. Przeprowadzanie uchodźców przez góry, chowanie Żydów w skrytkach, wysyłanie paczek do obozów, informowanie ludzi o łapankach wszystko to było dla nich na początku całkowitą nowością. Z zapałem jednak uczyły się potrzebnych w danym momencie umiejętności. Poświęcały się całkowicie powierzonym im zadaniom, często narażając tym samym nie tylko swoje życie.
Czytając „Dziewczyny wojenne” odniosłam wrażenie jak gdybym słuchała mojej babci, która także w trakcie wojny dość wiele przeszła. Dzięki jej opowieściom nie było dla mnie nowością, że ludzie woleli Niemców od Rosjan. Historie napisane są prostym i potocznym językiem, dlatego praktycznie nie odczuwa się, że jest to książka. Wszystkie 11 opowieści obfituje w akcję i porusza uczucia czytelnika. Ukazują one też nam po raz kolejny jak ciężkie to były czasy. Z chęcią zaproponowałabym tę pozycję jako obowiązkową w kanonie lektur czy to gimnazjum, czy liceum, ponieważ współczesna młodzież często nie zdaje sobie sprawy jak wiele przeszły starsze pokolenia. Bardzo się cieszę, że powstała tego typu pozycja, ponieważ ludzie, którzy brali udział w tych wszystkich wydarzeniach powoli odchodzą, a my powinniśmy w jakiś sposób zachować ich wspomnienia, aby móc przekazać je kolejnym pokoleniom .
„Dziewczyny wojenne” polecam każdemu, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że każdy powinien je przeczytać. Jest to przecież historia naszego kraju i naszych rodaków! A także zapewniam was, że tego typu książki jeszcze nigdy nie czytaliście, więc naprawdę warto.