"Wojna Inge" to zdaniem wydawcy "historia o odkrywaniu tajemnic rodzinnych z czasów II wojny światowej, które pozostawały ukryte przez sześćdziesiąt lat". I rzeczywiście sporo tych sekretów na trzystu stronicową opowieść.
Dosyć często sięgam po powieści o tematyce wojennej i zazwyczaj za każdym razem odnajduję jakiś wątek, fakt bądź po prostu przemyślenia, które są dla mnie czymś nowym, dotąd nie poznanym, a tym samym intrygującym i ciekawym. Kiedy okazało się, że Svenja O'Donnell sięga w swojej powieści do lat trzydziestych XX wieku i rozpoczyna wędrówkę w przeszłość od położonego w Prusach Wschodnich Królewca, gdzie urodziła się jej babcia Ingeborg, od razu wiedziałam, że ta książka będzie moim priorytetem. Miałam sporo szczęścia, gdyż krótko po premierze udało mi się upolować tę powieść w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
"Wojna Inge" to II wojna światowa widziana oczami Niemki, która we wrześniu 1939 r. była czternastoletnią dziewczynką mieszkającą z rodzicami Albertem i Friedą Wiegandtami w Królewcu - ówczesnym Königsbergu. Trzeba przyznać, że Prusy Wschodnie będące swego rodzaju wschodnią enklawą Niemiec przez długi czas znajdowały się jakby na uboczu działań wojennych. Życie ludności niemieckiej toczyło się względnie normalnie, nie było nalotów, bombardowań, a jedynie przemarsze wojska oraz zmniejszone racje żywnościowe. To była niemal sielanka w stosunku do represji stosowanych przez nazistów w krajach okupowanych. Dopiero po przegranej bitwie pod Stalingradem i po załamaniu frontu wschodniego Prusy jako pierwsze stanęły na drodze odwetu Armii Czerwonej w przemarszu na zachód. Od jesieni 1944 r. rozpoczęły się masowe napady i rzeź na miejscowej ludności oraz naloty i bombardowania z powietrza. Inge miała wówczas 20 lat i była samotną matką dwuletniej córeczki. Razem z rodzicami zdecydowała się na karkołomną ucieczkę drogą morską w kierunku Świnoujścia. Paradoksalnie to nie lata wojenne były największym koszmarem dla Inge i jej rodziny, ale czasy bezpośrednio po wojenie - wygnanie, nędza, głód i szykany...
Svenja O'Donnell naszkicowała słowem bardzo interesujący obraz wojny widziany oczami młodej niemieckiej dziewczyny. Opierała się przede wszystkim na wspomnieniach babci Inge, a czasem na urywkach tych wspomnień, które starała się uzupełnić korzystając z dostępnej literatury, dokumentów archiwalnych, listów, zdjęć i rozmów. Autorka zadała sobie wiele trudu aby stworzyć możliwie rzetelny obraz tamtych czasów oparty na prawdziwych wydarzeniach. Jej relacja jest wiarygodnym świadectwem tamtego burzliwego czasu, choć mimo wszystko dość subiektywnym.
Powieść bardzo dobrze się czyta. Krocząc śladami swojej babci Svenja O'Donnell zabrała czytelników w ekscytującą podróż przez Królewiec, Świnoujście, Międzyzdroje, Apenrade w Danii, Blumenthal, Kilonię oraz Berlin w Niemczech. Ale nie wszystko było bez zarzutu. Zastanawiam się jak to się stało, że czytając wojenną opowieść przez cały czas towarzyszyło mi napięcie, a właściwie nie czułam emocji. Myślę, że zawinił sam przekaz, albo forma - częste zmienianie wątków, nagminne wręcz przytaczanie informacji ze źródeł. Zwróciłam też uwagę jeszcze na jeden aspekt, który zupełnie mi się nie spodobał. W części piątej autorka wraz z rodziną udaje się do Polski na pogrzeb babci Inge, która tu, wśród obcej rodziny, spędziła swe ostatnie lata życia. Biedna wioska, biedny domek z ogrodem i obca poniekąd rodzina - to wszystko zostało przedstawione jako gorsze, niedostatecznie komfortowe i eleganckie. Wyczułam tu zawiść i zazdrość w słowach autorki i nie mogłam zrozumieć. Małe znaczenie miał też fakt, że Inge czuła się tu dobrze, prawie jak przed wielu laty w rodzinnym domu w Królewcu. Szkoda, że rodzina - córki i wnuki nie chcieli stworzyć Inge takiej właśnie ciepłej przystani u siebie. Być może wtedy nie zdecydowałaby się szukać tego u obcych ludzi.
"Wojna Inge" to historia dopracowana, rzetelna, oparta na faktach, a zatem bardzo wiarygodna. Odkrywanie tajemnic historii, odszukiwanie przodków, podążanie ich śladem i próba zrozumienia przeszłości to trudna sztuka wymagająca ogromnego zaangażowania. Autorce się to udało, choć możemy stawiać pytanie - czy było warto?...
Jeśli interesujecie się tematyką wojenną i chcecie poznać tamte realia z punktu widzenia Niemki, młodej dziewczyny z Prus Wschodnich, to koniecznie sięgnijcie po "Wojnę Ingi". Ta powieść na pewno Was zaciekawi.