„A gdy martwi powrócą na ziemię, nastąpi kres dni.”*
Harold i Lucille Hargrave’owie to małżeństwo, które niemal pół wieku temu przeżyło ogromną tragedię. Ich jedyny, ośmioletni wówczas syn, Jacob utonął w pobliskiej rzece. Od tamtej pory ich życie stało się jałowe i nieznośne. Obecnie, jako para sędziwych już ludzi, nie oczekują od losu żadnych niespodzianek, jednak, jak wiadomo bywa on bardzo przewrotny i nieprzewidywalny. I tak pewnego dnia przed drzwiami ich domu staje...Jacob, ośmioletni chłopczyk, którego stracili wiele lat temu.
Nie tylko syn Hargrave’ów powraca do świata żywych. Media donoszą, że tego typu przypadki odnotowywane są na całym świecie. Zmarli masowo powstają z grobów i próbują odszukać swoich bliskich. Wśród społeczeństwa szerzy się panika, którą sukcesywnie podsycają środki masowego przekazu. Wkrótce powstają dwa obozy: tych, którzy popierają przywróconych oraz tych, którzy pragną ich unicestwić. Powstaje nawet specjalna komórka rządowa zajmująca się tym zjawiskiem. W miastach wydzielane są specjalne tereny, gdzie przetrzymywani są ci, którzy powrócili do życia. Nikt nie umie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zmarli wracają Czy pojawienie się „przywróconych” jest cudem czy zapowiedzią końca?
Sięgając po debiutancką powieść Jason’a Mott’a miałam pewne obawy, że będzie ona mi się zbyt mocno kojarzyła z książką „Powroty zmarłych” autorstwa John’a Ajvide Lindqvist’a, gdzie fabuła także oscyluje wokół zmartwychwstań. Muszę przyznać, że dostrzec można pewne podobieństwa nie tylko ze względu na fabułę, ale także odnośnie wydźwięku obu powieści. U Lindqvist’a odnajdziemy jednak inny klimat: ciężki, nieco mroczny i odstręczający. Mott wciąga czytelnika w nieco inny, zatrważający klimat, który u niejednego wywoła dreszcze.
Mimo tych skojarzeń i porównań debiut Motta odbieram pozytywnie. Już samo umiejscowienie akcji w miasteczku o nazwie Arcadia może zostać odbierane symbolicznie, gdyż „arkadia” to przecież raj na ziemi, kraina wiecznego szczęścia. A czy powrót utraconej osoby, która była dla nas wszystkim nie jest szczęściem? To jedno z licznych pytań, na które będą musieli odpowiedzieć bohaterowie i...czytelnicy, gdyż powieść skłania do wielu pytań dotyczących ludzkiej egzystencji.
Mott realistycznie i precyzyjnie przedstawił świat ogarnięty chaosem, którego przyczyną są zmartwychwstania. Autor skupia się na oddaniu emocji bohaterów, na ukazaniu mechanizmów psychologicznych, które tłumaczyłyby ich zachowania, choć jak wiadomo, kiedy w grę wchodzą uczucia zdrowy rozsądek i logiczne myślenie idą w zapomnienie. Ludzie czują się rozdarci, z jednej strony boją się „przywróconych”, z drugiej natomiast chcą znowu mieć blisko siebie osoby, które kiedyś odeszły. Pisarz przekonująco nakreślił także proces przemian, jakie zachodzą w człowieku, który znajduje się ekstremalnej sytuacji, z którą nie umie sobie poradzić. Przyznam, że przeobrażenia bohaterów niejednokrotnie mnie zaskoczyły i utrwaliły w przekonaniu, że nigdy do końca nie poznamy siebie i nie przewidzimy swojego zachowania.
„Przywróceni” to powieść pełna emocji, które zostają w czytelniku na długo po skończeniu lektury. To powieść zaskakująca, budząca niepokój i skłaniająca do wielu refleksji. To powieść o trudnych wyborach, przed którymi nikt nie ucieknie. I wreszcie to powieść o tym„ jak wiele człowiek może znaczyć dla drugiego człowieka **. Polecam.
** s. 267
*s. 11