Klasyka filozofii politycznej, książka napisana 500 lat temu, wciąż zaskakuje świeżością, ale czasami trąci patyną. Co ciekawe, sam Machiavelli nie zrobił kariery politycznej, chociaż bardzo chciał, zatem był z niego świetny teoretyk a gorszy praktyk, polityka to bardzo kapryśna pani...
A książka jest w gruncie rzeczy dość suchym, wręcz technicznym podręcznikiem uprawiania polityki napisanym dla XVI-wiecznych władców, ale i teraz mocno aktualnym. Makiawel (tak się go spolszcza) twierdzi, że głównym celem polityka jest zdobycie i utrzymanie władzy, jak największej władzy, kwestie moralne czy cena krwi są tu drugorzędne. To pogląd podzielany (ale głośno nie wymawiany) przez wielu współczesnych polityków, niestety.
Podstawą filozofii Makiawela jest przekonanie o nikczemności natury ludzkiej: charakteryzują nas kłamstwo, chciwość, niedotrzymywanie przyrzeczeń, niewierność władcy itd. Zatem skuteczny władca winien być równie, a może i bardziej zły od poddanych: „ludzi trzeba albo potraktować łagodnie albo wygubić, gdyż mszczą się za błahe krzywdy, za ciężkie zaś nie mogą. Przeto gdy się krzywdzi człowieka, należy czynić to w ten sposób, aby nie trzeba było obawiać się zemsty.”
Ponieważ ludzie są wiarołomni to „mądry pan nie może ani powinien dotrzymywać wiary, jeżeli takie dotrzymywanie przynosi mu szkodę i gdy zniknęły przyczyny, które spowodowały jego przyrzeczenie.” I dalej: „powinien więc książę uchodzić za litościwego, dotrzymującego wiary, ludzkiego, religijnego, prawego i być nim w rzeczywistości, lecz umysł musi mieć skłonny do tego, by mógł i umiał działać przeciwnie, gdy zajdzie potrzeba.”
Odpowiadając na pytanie czy władca winien budzić strach czy miłość Makiawel pisze:„chciałoby się i jednej, i drugiej rzeczy, lecz ponieważ trudno połączyć je, więc gdy jednej ma brakować, o wiele bezpieczniej budzić strach niż miłość.” bo „mniej boją się ludzie krzywdzić kogoś, kto budzi miłość, niż tego, który budzi strach.” To zdaje się ulubiony cytat Stalina, który (chyba) był namiętnym czytelnikiem 'Księcia'. Niemniej Josif Wissarionowicz twórczo rozwinął teorię Makiawela. Na przykład radzi autor jak władca winien posługiwać się okrucieństwem: „zdobywca, opanowawszy rządy, powinien przygotować i popełnić naraz wszystkie nieodzowne okrucieństwa, aby nie wracając do nich codziennie i nie powtarzając ich, mógł dodać ludziom otuchy i pozyskać ich dobrodziejstwami.” No cóż, towarzysz Stalin przez całe swoje rządy wracał do okrucieństw, wręcz lubował się w nich, a politykiem był bardzo skutecznym...
Trochę jest tam trywialności typu „książęta powinni powierzać innym rozdzielanie ciężarów, a dla siebie zachować rozdzielanie łask.” albo archaizmów: „książę nie powinien mieć innej troski ani innej myśli, ani poświęcać się innemu rzemiosłu, jak tylko sprawom wojennym tudzież organizacji i dyscyplinie wojskowej” ale też myśli wciąż świeżych i stosowanych: „rozumny książę powinien, skoro ma po temu sposobność, podsycać zręcznie jakąś nieprzyjaźń przeciwko sobie, aby stać się jeszcze większym przez jej zgniecenie.”
To wciąż niepokojąco aktualne i, w gruncie rzeczy, przerażające dzieło.