W historii "Finałowa rozgrywka" wydanej w Polsce w Spider-manie 12/94, Venom powraca by ostatecznie zemścić się na Spider-manie. W tym celu porywa świeżo odnalezionych rodziców Petera, by wciągnąć go w pułapkę. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem i pod wpływem nieprzewidzianych okoliczności Eddie jest ostatecznie zmuszony przyjąć pomoc Spider-mana, w celu uratowania swojej byłej żony Annie. W konsekwencji obaj zawierają umowę, dzięki której zostawiają się wzajemnie w spokoju, co było niewątpliwie ulgą dla mającego na głowie masę innych problemów Petera( który jednak dość szybko złamie tę umowę podążając za Venomem).
Po tych wydarzeniach Eddie Brock kieruje się na zachód, szukając spokojnego miejsca dla siebie trafia do San Francisco, miejsca swego urodzenia i .... czekających na niego nowych kłopotów. Ścigany przez policję, Spider-mana i całkiem nowe zastępy wrogów Eddie Brock stara się wypełniać jak najlepiej nowo obrane zadanie - ochrony niewinnych.
W całej historii postaci przedstawiona w niniejszym tekście opowieść jest wyjątkowa. Są to pierwsze samodzielne przygody Venoma, co prawda z gościnnymi występami Spider-mana niemniej jednak stanowi on tym razem jedynie dodatek do występów naszego zębatego przyjaciela. Eddie Brock po zawarciu umowy ze Spider-manem, obiera nowy cel, zmienia priorytety, ewoluuje. Niestety często powracają również stare przyzwyczajenia, sprowadzając na niego nowe kłopoty. Dodatkowo przeszłość Venoma nie daje o sobie zapomnieć i w najmniej oczekiwanym momencie atakuje znienacka naszego "bohatera".
Scenarzysta David Michelinie w szczególnie udany sposób przedstawia nam prawdziwą, chwiejną, naturę Venoma, rozdartą między mordercze instynkty, poszukiwanie własnej drogi, chęć akceptacji oraz oczywiście chronienie niewinnych. Autor nadaje postaci szerszego wyrazu, Venom przestaje być tylko kolejnym przeciwnikiem do pokonania a staje się pełnoprawnym bohaterem z własnymi rozterkami i potrzebami. Również jego sposób postrzegania rzeczywistości w komiksie evoluuje o czym może świadczyć chociażby poproszenie o pomoc Spider-mana w sprawie jego symbiotycznych potomków. Ale kreacja postaci Venoma nie jest jedyną mocną stroną tego komiksu. Niewątpliwie jest nią również świetnie opowiedziana, umiejętnie skonstruowana, wielowątkowa fabuła wypełniona licznymi pojedynkami, pełna nagłych zwrotów akcji i momentami zaskakujących, rozwiązań.
Oczywiście wszystko to zilustrowane rysunkami Marka Bagley'a, który jest moim ulubionym rysownikiem Venoma oraz ... Rona Lima. Powiem wprost, o ile fabuła komiksu jest naprawdę dobrze skonstruowana i postać głównego " bohatera" nabiera w niej nowego wielowymiarowego wyrazu, o tyle po przeczytaniu tego komiksu długo nie mogłem przeboleć nagłej, dokonanej w połowie, zmiany rysownika. Wiem, możecie śmiało powiedzieć że jestem uprzedzony i nie patrzę obiektywnie bo lubię bardziej Venoma Bagley'a. W porządku. Ale skąd ta nagła zmiana artysty? I to wg. mnie na dużo gorszego Rona Lima. W jego rysunkach twarz Venoma staje się nienaturalna, zęby nagle zaczynają, zamiast z warg wyrastać bezpośrednio z twarzy, generalnie rysuje o wiele mniej detali, a twarze i kontury chwilami wydają się mocno kanciaste.
Bagley wypada na jego tle o wiele lepiej , stąd moje zdziwienie. Ale to bardziej moje osobiste odczucie, które dla przeciętnego odbiorcy nie powinno mieć aż tak istotnego znaczenia.
Album Zabójczy obrońca to nostalgiczna podróż do lat 90 tych. Szczególnie bliska stanie się wielbicielom semicowego Spidermana, zwłaszcza wspomnianego numeru 12/94, do którego bezpośrednio nawiązuje. Mocno czuć tutaj klimat komiksów z tamtych lat, stąd wielu podobnych do mnie fanów z miejsca go pokocha. Ktoś mógłby się co prawda pokusić o stwierdzenie że to czysta nawalanka i nic więcej - ale to tylko pozory. W świetny sposób wplecione są elementy zmieniającego się charakteru postaci, sama zaś fabuła jest pełna akcji, wciągająca i ani na chwilę nie pozwala się nudzić. W dodatku całość jest naprawdę solidnie narysowana i gwarantuje naprawdę dobrą zabawę 😁😁