Miłość pisana na maszynie recenzja

Witajcie w epoce wiktoriańskiej

Autor: @Natula ·3 minuty
2020-02-23
Skomentuj
1 Polubienie
Alison Atlee dla swojej debiutanckiej powieści wybrała intrygującą i działającą na zmysły epokę wiktoriańską. Ówczesna rewolucja technologiczno-przemysłowa i ogrom przedziwnych zwyczajów jest dla nas, współczesnych istot, tematem pasjonującym. Jednak największe poruszenie wywołuje rola kobiety w XIX wieku. Przypominam, że panie w tejże epoce uznawano za istoty mało rozumne, podporządkowane mężczyznom. Wolność, równość i prawo dotyczyło panów, tym samym wszelkie walki kobiet o swoje prawa traktowano jako fanaberię. Kobieta miała być strażniczką domowego ciepła i moralności, ale też być uległą i słabą.

Pech chciał, że bohaterka „Miłości pisanej na maszynie”... taka nie jest. Betsey Dobson jest niepokorna, inteligentna, dowcipna, odważna, a do tego piekielnie ambitna. Niestety jej bezpruderyjny styl bycia często jest przyczyną problemów. Pierwszym z wielu jest romans z nauczycielem z kursu maszynopisania, przez co musiała opuścić Instytut bez dyplomu, a drugim próba sfałszowania listu polecającego, mającego jej pomóc w uzyskaniu posady w Idensea – nadmorskiej, uroczej miejscowości. Mimo że jej plany palą się na panewce, Betsey się nie poddaje. Zabiera kanarka, jedną walizkę i wyjeżdża z Londynu. Wierzy, że uda się jej uzyskać wymarzoną pracę. Bez referencji nie jest jej łatwo, ale pan John Jones wierzy w nią, i powierza jej posadę organizatorki wycieczek. Wspólna praca sprawia, że między tym dwojgiem ludzi nawiązuje się nic porozumienia, ale mimo że dobrze im w swoim towarzystwie, to o czymś więcej nie ma mowy. Ponieważ John związany jest z uroczą panną, a Betsey obiecała trzymać się z daleka od problemów, ale jak wiadomo... obiecanki cacanki.

Betsey to twarda sztuka. Momentami irytująca, ale jej wiara we własne siły, próby usamodzielnienia się i sarkastyczne, inteligentne uwagi, czynią z niej wyjątkową bohaterkę, trochę nie pasującą do ówczesnych czasów. Zwłaszcza gdy posługuje się wulgarnym językiem, jasno mówi o swoich potrzebach i domaga się właściwego traktowania. Jak można się domyśleć, taka kobieta nie jest dobrze postrzegana w społeczeństwie, szczególnie przez mężczyzn, z którymi przychodzi jej pracować. Miałam wrażenie, że Betsey otoczona mizoginistami dusi się, ale jej niezłomna postawa nie pozwala jej się poddać. Każdy jej dzień, to okazja do pokazania się z jak najlepszej strony. Jej dyscyplina, ciężka praca i talent, ukazują kobietę wyprzedzającą swój czas, nie godzącą się z rolą zmysłowej uwodzicielki, której celem życia jest organizacja wystawnych kolacji. Tym właśnie kupiła mnie Dobs: profesjonalizmem, wytrwałością i pewną surowością, nawet w stosunku do mężczyzn, którzy w jej sercu zajmują szczególne miejsce. Betsey – jak wspomniałam powyżej – nie miała zamiaru ulegać pokusom, ale przecież w każdej dobrej historii wątek miłosny musi być. W tej powieści trafimy na podchody miłosne dalekie od infantylnych i słodkich zalotów. Jest agresywnie, konkretnie i bez sentymentów. Niekiedy szokuje takie dosadne podejście do XIX wiecznych stosunków damsko-męskich, ale jest to w pewien sposób nieszablonowe, co bardzo mi się podobało. W ogóle cała ta opowieść wymyka się schematom. Owszem mamy elementy charakterystyczne dla epoki, ale wiele motywów zaskakuje ciekawym podejściem i atrakcyjną analizą.

Jestem mile zaskoczona tą powieścią, jednak ponarzekać muszę na nierówne tempo. Raz było zbyt wolno, strony zalewały nużące opisy i dysputy, a raz zbyt szybko, akcja pędziła i wymykała się spod kontroli. Brakował mi też większej energii i namiętności. Wszystko było stonowane i chłodne. Oczywiście ma to swój pewien urok, ale że jestem niezwykle emocjonalnym zwierzem, to wymagam wzburzenia, wzruszenia i gorączkowości. Zirytowały mnie też literówki, uważam, że historia, w której mowa o profesjonalizmie i dokładności powinna być pod tym względem dopracowana. Mimo to doceniam pracę Alison Atlee (zaznaczam, że jest to jej debiutancka powieść), gdyż jest poprawnie i ciekawie napisana, każdy rozdział poprzedza wpis z podręcznika „Jak zostać mistrzem maszynopisania”, i w sposób interesujący ukazuje życie kobiet w społeczeństwie, które od najmłodszych lat wyznacza im reguły zachowania, w żaden sposób nie pozwalając na zaprezentowanie własnej osobowości. Bardzo polecam „Miłość pisaną na maszynie”, nie tylko czytelnikom zafascynowanym powieścią historyczną, ale także tym, których interesują mezaliansy i walka o równouprawnienie.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Miłość pisana na maszynie
Miłość pisana na maszynie
Alison Atlee
5/10

Romans osadzony w realiach Anglii przełomu XIX i XX wieku z nutą feministyczną. Kariera Betsey Dobson jako urzędniczki zostaje gwałtownie zaprzepaszczona po tym, jak dziewczyna wdaje się w romans z ro...

Komentarze
Miłość pisana na maszynie
Miłość pisana na maszynie
Alison Atlee
5/10
Romans osadzony w realiach Anglii przełomu XIX i XX wieku z nutą feministyczną. Kariera Betsey Dobson jako urzędniczki zostaje gwałtownie zaprzepaszczona po tym, jak dziewczyna wdaje się w romans z ro...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Miłość pisana na maszynie” to debiut literacki Alison Atlee. Książka zaintrygowała mnie tytułem i urzekła swoją nastrojową okładką – taką trochę romantyczną, trochę tajemniczą, podobnie jak przedsta...

@Moncia_Poczytajka @Moncia_Poczytajka

Alison Atlee jest autorką książki Miłość pisana na maszynie. W 2014 roku pozycja ta została wydana przez wydawnictwo Imprint. Betsey pracuje jako maszynistka. Jest dobra w tym, co robi, ale wie, że ni...

@grejfrutoowa @grejfrutoowa

Pozostałe recenzje @Natula

Rzeźnik
Między prawdą a fikcją

Do tej książki podchodziłam jak pies do jeża, ale raz kozie śmierć. Zaznaczam, że historia Józefa Cyppka była mi znana, więc do powieści usiadłam już z pewnym obrazem, a...

Recenzja książki Rzeźnik
Satyricon
Wszystko ma swoją cenę

Co sprawiło, że skusiłam się na „Satyricon”? Po pierwsze, ostatnio ciągle wałkowałam jakąś makabreskę...psychopaci, kaci, wariaci, no ile można? Po drugie, zaintrygował ...

Recenzja książki Satyricon

Nowe recenzje

Pan Błysk
"Pan Błysk"
@Darek:

Nowe wydanie książki "Pan Błysk" J.R.R. Tolkiena to prawdziwa perełka, która łączy w sobie literacką prostotę z artysty...

Recenzja książki Pan Błysk
Powrót króla
Piekny świat, słaba hisotria
@boberw89:

"Powrót Króla" J.R.R. Tolkiena to książka, która budzi we mnie sprzeczne odczucia. Z jednej strony, nie sposób nie doce...

Recenzja książki Powrót króla
Bagno Zgnilizny
Współczesne wampiry
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Katarzyną Jankowiak i Wydawnictwem Papierowy Smok* Książka jest debiutancką powieścią autorki,...

Recenzja książki Bagno Zgnilizny
© 2007 - 2024 nakanapie.pl