Ciąg dalszy odkrywania twórczości Ernesta Hamingwaya...
Tym razem na warsztat wzięłam ok. stu stronicową nowelkę "Wiosenne wody".
Hemingway intryguje mnie i zaciekawia jako pisarz, a poznając jego twórczość warto znać otoczkę tego, w jakich realiach powstawała, to może rozjaśnić pewne niezrozumiałe dla czytelnika wątki.
Warto pamiętać, że jest to literatura sprzed 100 lat, perspektywa historyczna i kulturowa ma tu duże znaczenie. Istotne są trendy literackie ówczesnego czasu, z których Hamingway lubi sobie pokpiwać.
"Wiosenne wody - romantyczna powieść na cześć przemijania wielkiej rasy" (1926) to takie trochę dziwadełko.
Debiut beletrystyczny autora napisany w kilka dni. Miała to być satyra na dzieło Sherwooda Andersona (kumpla Ernesta), ale celem Hemingwaya było zerwanie kontraktu z wydawcą Boni i Liveright. Umowa przewidywała, że wydawnictwo opublikuje trzy pierwsze powieści młodego, dobrze zapowiadającego się pisarza, chyba że jedna zostanie odrzucona, w przypadku odrzucenia umowa zostanie zerwana. Podstępny Hemingway, który chciał podpisać kontrakt ze Scribner’s, tym dziwadełkiem zerwał kontrakt z pierwszym wydawcą.
Ciekawy styl z zastosowaniem licznych powtórzeń, wysoki poziom absurdu i interesującymi wtrąceniami autora do czytelnika. Myślę, że to dość nowatorskie jak na tamte czasy.
Mamy dwóch bohaterów, obaj pracują w fabryce pomp w Petoskey (Michigan).
Scripps O'Neil jest pisarzem i szuka idealnej kobiety dla siebie. Żona go zostawiła, rusza w drogę i dociera właśnie do Petoskey. Tam szybko poślubia kelnerkę, ale to wiecznie niespokojny typ.
Yogi Johnson po powrocie z frontu traci zainteresowanie kobietami, czy jakaś z pań zdoła go jeszcze odmienić?
Dzieją się tu różne dziwactwa i o dziwo, jest to dziwnie wciągające 😅.
Historia zawiera wątki, które wydają się surrealistyczne i jest to odmienne dla realizmu, który jest znany z późniejszych powieści autora.
Niby to satyra, parodia, ale jest w tym nuta melancholii. Fakt, że ma się poczucie że autor manipuluje czytelnikiem i odrobinę go wkręca.
Powiastka godna uwagi jako anegdotka z twórczości Hemingwaya, który sam zbytnio się nią nie chwalił. Interesujące doświadczenie.
Ogromnie podoba mi się projekt wydawnictwa Marginesy, które zdecydowało się na wznowienie twórczości Ernesta Hamingwaya w świeżych przekładach młodych tłumaczy. I tym razem wyszło to znakomicie. Szczególnie jestem wdzięczna Panu Adamowi Pluszka, za umieszczenie przypisów i posłowia do tego wydania. Osobiście jestem przeciwniczką przepisywania literatury ze względu na poprawności. Tekst powinien być zachowany, ale komentarz jest mile widziany. Nie zakłamujmy historii i kultury, każdy inteligentny czytelnik powinien być świadomy czasu, w którym powstała powieść.