Akcja książki rozgrywa się we współczesnej Anglii.
Danny Cartwright, niepiśmienny i skromny mechanik samochodowy, prosi o rękę wybrankę swego serca Beth Wilson.
Dziewczyna przyjmuje jego oświadczyny i mogłoby się wydawać, że jest to początek historii miłosnej pod tytułem… i żyli długo i szczęśliwie. Ale niech ta chwilowa sielanka Was nie zmyli.
Chcąc uczcić tak ważne wydarzenie, narzeczeni wybierają się do knajpki, aby świętować. Jest jeszcze jedna osoba, z którą chcą podzielić się swoim szczęściem – Bernie Wilson, brat Beth i przy okazji najlepszy przyjaciel Danny'ego. Wieczór zapewne upłynąłby miło, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie, w restauracji przesiaduje czterech, upojonych już alkoholem mężczyzn, którzy w niezbyt grzeczny sposób odzywają się do Beth. Najlepszy przyjaciel naszego głównego bohatera staje w obronie honoru swojej siostry i dochodzi do bójki, podczas której Bernie zostaje ugodzony nożem przez jednego z napastników, ale (i tu niespodzianka) to Danny zostaje aresztowany i posądzony o jego zabójstwo, zbrodnię której nie popełnił.
Cartwright zostaje skazany na 22 lata więzienia. W dodatku wyrok będzie odbywał w Belmarsh, miejscu o zaostrzonym rygorze, najbardziej strzeżonym w całym kraju, z którego nigdy nikomu nie udało się uciec.
Jak to możliwe? Wydaje się nieprawdopodobne? A jeśli Wam powiem, że świadkami oskarżenia są: znakomity prawnik, popularny i lubiany aktor, arystokrata oraz młody wspólnik dobrze prosperującej firmy - ci sami, którzy byli w barze tej feralnej nocy. Wszyscy oni zgodnie twierdzą, że to Danny zabił Bernie'go.
Komu uwierzy sąd? Prostemu chłopakowi klasy robotniczej z East Endu, czy elicie angielskiego społeczeństwa? Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie.
Szczęście w nieszczęściu, że w celi współtowarzyszem Danny'ego jest Nicholas Montcrieff, wykształcony dżentelmen, który przy okazji jest potomkiem bogatego biznesmena. Nick uczy Danny'ego czytać, pisać oraz obowiązujących zasad savoir-vivre. Natomiast nasz bohater obmyśla plan zemsty na czterech mężczyznach, przez których spotkała go tak wielka niesprawiedliwość. Ale odwet nie może być "zwyczajny". Biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, potrzebne jest coś bardziej wyrafinowanego.
Co zrobi Danny? Tego już nie zdradzę, musicie sami przeczytać.