"Psy pożrą ciało Jezebel" to mój pierwszy kontakt z pisarską twórczością Jarosława Kamińskiego. Pierwszy, ale niezwykle udany, o czym z chęcią Wam opowiem.
Książkę zaczęłam czytać, nie wiedząc tak naprawdę zupełnie nic na temat jej treści. Nie czytałam opisu, recenzji w Internecie, nie widziałam reklam. Podeszłam do niej z zupełnie czystą kartą i... nie było łatwo. Początkowo nie mogłam "się wkręcić". Pierwszy rozdział wydawał mi się tak dużą abstrakcją, że nie potrafiłam sobie ułożyć go w głowie. Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na pytanie, o czym tak naprawdę jest ta książka, na co powinnam zwracać uwagę, jakie szczegóły zapamiętać, by później totalnie się nie pogubić. Postanowiłam więc zerknąć jednym okiem na opis wydawcy i on otworzył mi odpowiednie drzwi w głowie. Nagle książka nabrała sensu i zaczęła pięknie układać się w niezwykłą, trudną historię. O czym więc jest ta książka? Jeśli nie chcesz wiedzieć, omiń kolejny akapit.
Kilka słów na temat fabuły.
Przez cała historię prowadzi nas Sylwia - współczesna matka, rozdarta między poświęceniem się rodzinie a walką o swoje ambicje. Poznajemy ją w niezwykle dla niej trudnym momencie. Zresztą nie tylko dla niej. Dowiadujemy się, że spotkała ją jedna z największych tragedii, jakiej może doświadczyć człowiek - jej nastoletnia córka popełniła samobójstwo. Żaden rodzic nie jest w stanie pogodzić się z taką sytuacją, ale każdy próbuje sobie jakoś z nią poradzić. Szukając odpowiedzi, przepracowując traumę, popadając w najczarniejszą otchłań. Reakcji jest tak wiele, jak wielu ludzi, którzy tego doświadczyli. Nie inaczej jest z Sylwią. Z jednej strony próbuje poradzić sobie w tej sytuacji, próbuje uciszyć swoje wyrzuty sumienia dokumentując swoje odczucia, z drugiej strony szukając odpowiedzi na jedno, najważniejsze pytanie - dlaczego? Dlaczego to się stało? Dlaczego temu nie zapobiegła? Dlaczego tego nie widziała?
Historia ta to jednak nie tylko dramat matki, to również próba pokazania bardzo palącego aktualnie problemu, jakim jest hejt w Internecie. Hejt, który niejedno dziecko doprowadził na skraj przepaści, a nawet w nią popchnął. Dorzućmy do tego jeszcze podróż w niedaleką przyszłość, do roku 2021, gdzie wirtualne światy coraz bardziej zastępują nam ten rzeczywisty i mamy świetną książkę. Niezwykle trudną, budzącą wiele emocji i sprzeciwu.
Czytać czy nie czytać? Oto jest pytanie!
Czytać! I to by wystarczyło za całą recenzję. Ale i być gotowym na burzę przemyśleń nad tym, do czego ten świat prowadzi. Gdzie jest granica? Kiedy wirtualny świat działa na naszą korzyść, a gdzie zaczyna niebezpiecznie przejmować nad nami kontrolę.
Książka nie jest łatwa w odbiorze, ale zdecydowanie jest warta poświęcenia jej kilku wieczorów (lub jednego, jeśli umiecie szybko czytać <blink> ). Szczególnie może dotknąć i namieszać w głowie rodzicom współczesnych nastolatków. Nie jest też łatwa w czytaniu. Autor dzieli opowieść na rozdziały i miesza je ze sobą dając nam niechronologiczną historię, którą sami musimy sobie złożyć w całość. Dodatkowo w całej książce nie ma standardowo zapisanych dialogów, a mimo to postacie rozmawiają ze sobą. Wymaga to od czytelnika skupienia, a czasem wręcz do powrotu do początku akapitu, gdy nagle dociera do nas, że nie o to w tym fragmencie chodzi, co nam się na początku wydawało.
Zdecydowanie nie jest to również lekka i przyjemna lektura do poduszki lub gdy chcemy sobie poprawić humor.
Czym zatem jest? Myślę, że jest kolejną świetną powieścią tego autora.