Gdy po raz pierwszy zobaczyłam wyżej zaprezentowaną okładkę książki, a dodatkowo przeczytałam zamieszczony na niej cytat z The Washington Times "Barker niczym kartograf umysłu kreśli niepokojące wizje, sięgając do najgłębszych zakamarków wyobraźni", pomyślałam, że muszę ją mieć już, zaraz. Muszę ją kupić i przeczytać, bo moja ciekawość będzie mnie za bardzo męczyć. Czy żałuję tej pochopnej decyzji i spontanicznego wybrania książki na podstawie okładki i jednozdaniowego cytatu? Nie żałuję, ale też nie jestem zachwycona w pełni moim wyborem. Być może Barker kreślił niepokojące wizje, ale nie udało mu się dokonać fermentu w mojej wyobraźni.
Clive Barker, amerykański pisarz i scenarzysta, jest znany fanom literatury horroru z przynajmniej takich serii jak Abarat czy Księgi krwi. Wydane w 1989 roku Wielkie sekretne widowisko rozpoczęło serię pt. Księgi sztuki. Pięć lat później pojawił się tom drugi - Everville, natomiast trzeci jest zapowiedziany już od długiego czasu. Czy po nie sięgnę? Nie mam pojęcia. Nie czuję się zniechęcona po pierwszym tomie, lecz po prostu niewystarczająco zaintrygowana.
Główny bohater powieści, Jaffe, zostaje przedstawiony jako przeciętny zjadacz chleba, pracownik poczty. Zajmuje się on przeglądaniem niedoręczonej, zagubionej korespondencji w specjalnie do tego przeznaczonym pomieszczeniu, zwanym Pokojem Niedoręczonych Listów. Odizolowany i znużony między stosami papierów odkrywa tajemnicze przesłanie w listach, prowadzące go do Szkoły i Sztuki. Czym jest Szkoła i jakie jest jej zadanie? Co kryje się pod pojęciem Sztuki? Dokonując dalszych odkryć o tajemnych siłach Jaffe popada w obłęd. Razem z poznanym naukowcem stwarza niesamowitą substancję - nuncjo. Nuncjo włada ewolucją przez jej przyspieszanie. Pozwala wynieść się świadomości człowieka na wyższy poziom. Sytuacja wymyka się spod kontroli - sprzymierzeńcy staną się śmiertelnymi wrogami, a w ich rozgrywkę zaangażują wiele osób niewielkiego miasteczka. Czy któryś z nich będzie mniejszym złem?
Muszę przyznać, że Barker stworzył niezwykle enigmatyczne miejsca w swojej powieści, chociażby takie jak mistyczne Morze Snów. Każdy trafia tam tylko trzy razy - przy swoich narodzinach, śmierci oraz spędzonej nocy z ukochaną osobą. Brzmi cudownie, ale jego wpływ na rzeczywistość może mieć fatalne skutki. Barker połączył elementy grozy, horroru i science fiction, opisał wizję zagrożonego świata, nie ocenzurował wulgarnych czy nieestetycznych scen, aby ukazać ludzi włącznie z ich najniższymi popędami i podkreślić, że zło kryje się w każdym z nas. Zło przyciąga, zło podświadomie emanuje i nie da się go zniszczyć, ma silniejszy wpływ niż ogólnie pojmowane dobro, a ludzie są słabi psychicznie i nie oprą się jego mocy. Pisarz sprawnie splatał fantastykę z rzeczywistością, umieszczając pozornie niewyróżniające się osoby w dwupłaszczyznowym świecie. W świecie realnym nie wyróżniają się z szarzyzny przechodniów, w świecie pozazmysłowym, jak się niespodziewanie okazuje, odgrywają najważniejsze role i muszą być uosobieniem siły i bohaterstwa. To powinno wzbudzić apetyt każdego czytelnika. Jednak wspaniały zamysł to nie wszystko.
Styl Barkera ma dwojaki charakter - z jednej strony zdaje się być górnolotny, uduchowiony, by później przejść w gawędziarstwo i całkiem nieskomplikowanie opisywać małe miasteczko. Wywołało to we mnie nieciekawy kontrast - początkowo doceniłam pisanie w takim wysokim tonie, było właściwe odnośnie poruszanych kwestii, natomiast gdy dotarłam do wprowadzania kolejnych bohaterów, odczułam nagły jego spadek. Taka sytuacja powtarza się jeszcze kilkakrotnie. Nie wymagam, aby bohaterowie mówili również podniosłym, nienaturalnym językiem, ale myślę, że Barker mógł go nie zmieniać, aby zachować ciągłość.
Skonstruowana fabuła to rewelacja i sama przyjemność intelektualna, jednak pod ciągle utrzymywaną aurą tajemniczości, makabryczności i niepokoju czasami odnosiłam wrażenie, że autor sam do końca nie wie, co chce nam wyjaśnić, a co zostawić niedopowiedziane. To wrażenie było dla mnie trochę męczące, można powiedzieć, że czułam śliski grunt pod sobą. Z kolei znowu na plusie plasuje się korowód różnorodnych postaci. Łączy ich misternie utkana sieć relacji, chociaż niektóre są schematyczne i łatwo przewidzieć ich zachowanie. Nie przypadł mi do gustu wątek miłosny - wydawał się schematyczny i niepotrzebny, od razu wystawiony na niepowodzenie, jeżeli Barker nie mógł się oprzeć erotycznym scenom, mógł poprzestać na niezobowiązującym seksie bohaterów bez tej całej otoczki zakochiwania się, która była dla mnie niezmiernie irytująca.
Clive Barker w swojej powieści podaje pełny obraz człowieczeństwa. Nie okraja go z pospolitych popędów, nie przypisuje ludziom tylko szlachetnych czynów i to nie pozytywne postacie są najważniejsze w tym dziele. Na pierwszy plan wysuwają się postacie negatywne, czarne charaktery. Jak już wspominałam - zło przyciąga. Książkę przeczytałam z satysfakcją, lecz nie wywarła na mnie szokującego wrażenia, nie zmusiła do refleksji nad intencjami bohaterów ani nad funkcjonowaniem zła, moralnych zasad czy pożądaniem władzy ponadzmysłowej. Prędzej niż po kolejne tomy tej serii sięgnę po inne cykle Barkera lub zbiory opowiadań - być może krótsze formy tego pisarza przemówią do mnie bardziej.