Są takie książki, po przeczytaniu których, ma się ochotę podarować je wszystkim przyjaciołom i znajomym, byle tylko o nich z nimi porozmawiać. Właśnie taką powieścią jest debiut Michała Wagnera - “Mów mi Kolt” - letni patronat Bliskich Spotkań.
“Rzadko się zdarza, żeby tekst od polskiego autora był tak dobrze napisany w momencie przesłania do wydawcy…” - napisała mi w mailu Ola Zastępa z Wydawnictwa Dolnośląskiego, załączając tekst powieści. Już po pierwszych rozdziałach wiedziałem, co miała na myśli i jak trafny okazał się to komentarz. Debiut Wagnera jest napisany z pazurem, niezwykle starannie, ma w sobie idealne proporcje humoru i wrażliwej refleksji, a przede wszystkim oferuje czytelnikowi ten poziom flow, który całkowicie zatraca go w poznawanej historii. Polecam Wam doświadczyć unikalnego stylu Autora!
Klimatyczny Gdańsk, wyrazisty bohater, dziennikarskie śledztwo, zagadkowy milioner, kapitalne potyczki słowne i niezwykle inteligentny dowcip - takie hasła umieściłbym na plakacie, gdyby przyszło mi zareklamować powieść w kilku słowach. “Mów mi Kolt” jest jak wielka, pędząca przygoda, której stajesz się zaangażowanym uczestnikiem. Przypomnij sobie powieści lub filmy, w których kluczową rolę odgrywało wplątanie się głównego bohatera w intrygę, jakiej nikt nie był w stanie przewidzieć. Dokładnie z tym mamy do czynienia w powieści Michała Wagnera.
Ekipa redakcji Provocatio otrzymuje propozycję wywiadu na wyłączność z multimilionerem, przedsiębiorcą i filantropem Albertem Mossakowskim. Atmosferę podgrzewa fakt, iż lokalny prominent nigdy i nigdzie nie ujawnił dotąd swojego wizerunku. To zlecenie ma być przełomem dla kolektywu dziennikarzy śledczych, którzy niczego tak bardzo nie pragną, jak zamienić ruinę, w której urzędują, na redakcję z prawdziwego zdarzenia. Przywilej spotkania i rozmowy z Mossakowskim przypada 33 letniemu dziennikarzowi Teodorowi Koltowi. Tak barwnego i zachodzącego za skórę bohatera dawno nie spotkałem. W jednym rozdziale bawi, a w innym wnerwia do czerwoności. Jest sprytny, ale niestety też bardzo naiwny. To typowy cwaniak, który pod hawajską koszulą skrywa wrażliwe wnętrze i szereg przykrych, osobistych doświadczeń. Nieoczekiwany zwrot wydarzeń w trakcie wywiadu powoduje lawinę konsekwencji, dzięki którym czeka Was najlepsza historia tego lata. Jak to się stało, że Kolt w ciągu jednego popołudnia z lokalnego pismaka staje się podejrzanym o przestępstwo i numerem jeden do odstrzału przez trójmiejskich bandziorów? To już musicie odkryć sami.
O klasie tego debiutu świadczy w moich oczach również to, co dzieje się na drugim planie. Michał Wagner stworzył paletę postaci, które wpływają na głównego bohatera, budzą zainteresowanie czytelnika i czynią powieść jeszcze ciekawszą. Zastanawiam się, czy polubicie gangstera Mieczysława Kraba i jego ochroniarza, który inteligencję stracił wraz z krwią pępowinową. Być może, tak jak ja, przez chwilę poczujecie się częścią ekipy Provocatio i będziecie wzdychać do uroczej Matyldy. Moje serce skradła całkowicie i chciałbym mieć kogoś takiego obok siebie w trudnych, zawodowych perypetiach.
“Mów mi Kolt” to książka, która cieszy i udowadnia, że zabawnie może znaczyć mądrze i błyskotliwie. Podarujcie ją sobie tego lata. Gorąco polecam.