Podczas gdy kryminały kojarzą się z jesienną i ponurą aurą, „Mów mi Kolt” wprowadza innowacje w tym gatunku gdyż akcja osadzona jest w sierpniowym Gdańsku.
Klimat wakacji, ciepłych wieczorów, pięknych zachodów słońca, turystów z lodami i zapachu gofrów, których można doświadczyć w dzielnicy miasta jaką jest Przymorze, które w tym tytule stało się jednym z bohaterów i bardzo mi się ten zabieg podoba. W rzeczywistą architekturę miasta autor sprytnie wplótł nowe miejsca istniejące jedynie na kartach książki „Mów mi Kolt”.
Dziennikarz, praca w małej redakcji, ważny wywiad i determinacja, by zrealizować go w 100% gdyż stawka jest wysoka. Kolt jest bohaterem, któremu raz się kibicuje, a chwilę później życzy więcej rozumu.
Angażujące przedstawienie śledztwa i poprowadzenie biegu wydarzeń, intrygujące postacie i nieoczywiste zakończenie stworzyły razem spójną historię zachowaną w klimacie klasycznych kryminałów.
Niezwykle dobry debiut, idealny na letni czas dla fanów kryminałów, a także lektura obowiązkowa dla mieszkańców Przymorza. Znając ulice opisywane w książce przyjemność z lektury zdecydowanie wzrasta.
Nie będzie tu fajerwerków, ale jest to bardziej niż poprawny i dobry kryminał, który przyciąga nieoczywistym doborem motywów, miejsca i czasu akcji i tę oryginalność bardzo doceniam. Znając ulice opisywane w książce przyjemność z lektury zdecydowa...