Czym jest logika? Jak powstała? Jak się zmieniała na przestrzeni dziejów? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w nowej książce Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego pod tytułem „Logika” autorstwa Grahama Priesta. No cóż, trzeba przyznać, że książka nie jest łatwą lekturą. Dużo w niej zadań, pytań, porównań. Słowem – wszystko wymaga ciągłego skupienia, uwagi, i co dla niektórych najgorsze – myślenia. Oczywiście to żart, niemniej książka jest wymagająca.
Ale przejdźmy do rzeczy. Graham Priest w krótkiej formie kreśli nam nie tylko dzieje tego kierunku nauki, ale również główne założenia. O ile początkowo, logika miała zdecydowanie więcej wspólnego z filozofią, to z biegiem dziejów zaczęła znacząco zbliżać się do matematyki. Za twórcę logiki, mniej więcej w naszym sensie rozumienia, należy uznać Arystotelesa. O początkach tego kierunku pisał: „Co się tyczy tej nauki, żadna jej część nie była dotąd opracowana, bo w ogóle nie było prac wstępnych. Nauka tych, którzy z sofistycznych dyskusji zawód sobie uczynili, była taka, jak ją przedstawił Platon w Gorgiaszu. Kazali swym uczniom uczyć się czegoś na pamięć, czy to w formie mowy, czy w formie pewnych części, które były ujmowane jako pytanie i odpowiedź, i zawsze na tematy, które, ich zdaniem, stawały się przedmiotem dyskusji. Dlatego nauka ich uczniów była krótka i nie opierała się na żadnej teorii. Uczyli nie sztuki, ale wytworów sztuki. [...] W retoryce było od dawna wiele materiału, natomiast w sylogistyce nie było dotąd żadnych prac wstępnych i przez dłuższy czas musieliśmy się poświęcić tym badaniom”
[1]. Nawet nie wiecie, jak bardzo zmagam się z myślą rozwinięcia jego poglądów i wywodów dotyczących początku i ewolucji logiki. Niestety zabrakłoby wam czasu na lekturę, ja musiałbym też napisać nową książkę, a nie o to przecież chodzi, by chwalić się swą wiedzą historyczną.. Pomijając ten fakt, muszę zwrócić uwagę, że sam rys historyczny powstawania tej dziedziny nauki w książce został potraktowany bardzo lakonicznie. Tak, zgodzę się. Coś tam można znaleźć, ale jest tego naprawdę mało, a ja jako historyk nie potrafię się z tym do końca pogodzić. Rozumiem, że wynika to ogólnych założeń całej serii „Krótkie wprowadzenie”, ale… Jestem nienasycony ;D
Jak już wyżej pisałem, nad książką trzeba się skupić. Chwila nieuwagi i już coś może nam umknąć. Na szczęście w tekście znajduje się słowniczek, bardzo pomagający przy niektórych zagadnieniach. Jako zaletę można podać fakt, iż znaleźć w niej można wiele fajnych zabaw intelektualnych, mających nam uzmysłowić na czym dokładnie polega logika. Mogłoby się wydawać, że to, co logiczne jest proste. Na szczęście tak łatwo nie ma ;D Czasem trzeba się natrudzić, by coś udowodnić, by sprawdzić, czy w naszym założeniu lub obserwacji jest zawarta konstruktywna prawda. Autor uświadamia nam, że logiką można się bawić, że można nią żartować. I to jest chyba najprzyjemniejsze odkrycie jakiego dokonałem czytając tę pozycję. Nigdy bym nie przypuszczał, że wzory matematyczne mogą sprawiać przyjemność, tym bardziej, że sam mam z nimi ogromne kłopoty. Bardzo podobały mi się zastosowane w książce paradoksy, gry intelektualne tak subtelne, że nie od razu wychwyciłem ich sens. Przyznam, że do niektórych stwierdzeń wracałem po kilka razy, nim dotarł do mnie ich przekaz i znaczenie. To trochę tak, jakbym nagle stał się Indianą Jonesem stojącym na krużganku zaginionej świątyni, chwilę przed wkroczeniem w jej odrzwia. Może porównanie nie jest udane, ale oddaje moje odczucia względem tej książki.
Czy ją polecam? Tak, ale nie wszystkim. Jeśli nie chce ci się myśleć, albo jesteś zrzędą, lepiej jej nie kupuj. Jeśli zaś lubisz szukać, myśleć, bawić się wiedzą, jeśli świat jest dla ciebie przygodą, ta pozycja jest dla ciebie. Jednak nie licz, że będzie łatwo. Prawdę odkrywa się w pocie, ale finał jest naprawdę ekscytujący.
[1] O dowodach sofistycznych 183b-184b, [w:] Arystoteles dzieła wszystkie, tom I, przekład K. Leśniak.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.