W pomieszczeniu, w którym przebywam wyczuwam swąd spalenizny. To smród przepalonych neurostyków w moim mózgu. Jestem przeraźliwie zmęczony. Moje myśli biegną z prędkością światła. Serce wali w panice, a ciało paraliżuje strach. Zmuszam się, by brnąć w tę opowieść dalej...
Julia. Henrik. Valter. Oto trójka głównych bohaterów thillera psychologicznego "Wspaniała śmierć". Historia ta opowiedziana została z dwóch perspektyw – Valtera oraz Julii. Właściwie czytając tę książkę miałem odczucie jakbym czytał dwie różne historie.
Valter opowiedział mi o swojej rodzinie- żonie i siódemce dzieci, którzy pewnego dnia, pod wpływem silnych emocji opuszczają go. A on w oczekiwaniu na ich powrót szykuje dla nich zaskakującą niespodziankę.
Julia jest żoną Henrika. Mają trójkę dzieci. Wiodą spokojne, pełne miłości i szacunku życie. Aż do czasu... Pewnego dnia Julia budzi się nad ranem i zauważa, że Henrik zniknął. Rozpoczyna się czas poszukiwań. Policja. Wolontariusze. Znajomi. Wszyscy szukają Henrika, który "zapadł się pod ziemię". W poszukiwaniu męża Julia trafia na nieznane jej fakty dotyczące jego przeszłości. Na jaw wychodzą skrywane od lat tajemnicy. Julia coraz bardziej tonie w mrocznych odkryciach. Śni bez snu. Ta wiedza ją paraliżuje. Strach ją obezwładnia. Niemożliwym jest dla niej połączenie "obrazu kochającego Henrika z tym nowym mężczyzną".
Fabuła. Autorka zbudowała bardzo mroczną i gęstą od tajemnic historię. Strona po stronie odkrywała przede mną coraz to nowe skrawki z przeszłości Henrika. Czytałem, ale cały czas miałem nieodparte wrażenie, że coś mi tutaj nie pasuje. Tej układance brakowało wielu elementów. Im dalej wchodziłem w historię Julii, tym więcej otrzymywałem brakujących elementów, które finalnie ułożyły się w całościowy obraz.
Bohaterowie. Jak już wspomniałem, mamy tutaj trójkę głównych bohaterów, choć właściwie to dwójkę – Valtera i Julię. Autorka tymi postaciami zbudowała obraz ludzkości składający się z różnych postaw. Pokazała, "jak łatwo wpaść w pułapkę kłamstw, kiedy tylko odpowiadają one naszym skrywanym pragnieniom". Towarzyszyłem im. Ich emocje stawały się moimi. Ich zagubienie doprowadziło mnie do zatracenia wiary w ludzi.
Emocje. Były, choć nie od samego początku. Początek był niespieszny. Zaciekawiłem się historią z biegiem przeczytanych stron. W drugiej połowie książki już pędziłem – chciałem jak najszybciej dotrzeć do finału, by poznać prawdę, by dowiedzieć się co się stało z Henrikiem i czy obie historię się połączą w jedną całość.
Więc biegłem, a myśli w mojej głowie kotłowały się od nadmiaru emocji. Wielu spraw nie rozumiałem. Czułem się zagubiony. Nie myślałem racjonalnie, ale też sytuacja w jakiej się znalazłem nie sprzyjała temu. Wpadłem w pułapkę mnóstwa skrajnych emocji, które zupełnie mnie otępiły.
Autorka na niewielkiej ilości stron zbudowała opowieść, w której pokazała jak złudne możemy mieć wyobrażenie o naszych bliskich. To uczucie mocno mną wstrząsnęło. Pokazało jak iluzorycznym jest świat. Wypruło mnie z energii – nie mam siły myśleć teraz o tym, co tutaj się wydarzyło. Pozostaję w tym stanie z myślą, "że trochę jest tak, że niektórzy wiedzą to, co chcą zobaczyć. I że łatwo jest nie chcieć widzieć prawdy ".
Polecam! Czytaj!