,,Czasami wszyscy zdrowi ludzie kaszlą'' to książka o intrygującym tytule, bardzo metaforycznej okładce (pięć zapałek w różnych stadiach wypalenia obrazujących pięciu przyjaciół i miejsce w jakim znaleźli się w życiu) i dość ciekawym opisie. Zapowiadał się ciekawy debiut.
I właśnie, zapowiadał się.
Wiewiórka, Surykatka, Panda, Leniwiec i Sowa byli kumplami od wielu lat. Znali się od dzieciństwa, spędzili razem kawał życia, mieli wspólną historię, tworzyli naprawdę zgraną paczkę i to nawet mimo tego, że dorosłość rzuciła ich w różne strony, i że niektórzy z nich musieli się borykać z nagłą niepełnosprawnością.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby Panda nie postanowił się zabić. Szok i niedowierzanie, jak mógł to zrobić? Jak mógł targnąć się na swoje życie? Tuż przed trzydziestymi urodzinami? Przecież tydzień temu pili razem piwo? Cóż. Odpowiedź na to pytanie poznajemy już na stronie 37 - ,,Czasem, kiedy zdarzyło nam się wypić coś więcej, poważniał nagle i mówił coś o bezsensie istnienia oraz o tym, że ma depresję''.
W tym momencie się zatrzymam i przyznam, że myślałam, że książka poruszy naprawdę ważny temat męskiej depresji. Bo wiecie, o tym się nie mówi. Facet ma być twardy, nie miękki, a depresja to coś, co dotyka głównie kobiety, prawda? No nie, nieprawda. Dlatego w skrytości ducha liczyłam na to, że autor pociągnie ten wątek i jakoś go pogłębi, ale nie zrobił tego. Czuję się rozczarowana tym zmarnowanym potencjałem.
Moim kolejnym ,,zarzutem'' wobec książki Ptaszkowskiego jest to, że postacie są do siebie bardzo podobne. Niby różne i odmienne, ale... Ale Wiewiórka i Surykatka są ateistami, którzy mają bardzo wierzące narzeczone (w ogóle, przepraszam, to było irytujące czytać w tym kontekście o tym, że to KOBIETY chcą chodzić do kościoła i KOBIETOM zależy na religii, a nie mężczyznom. No ale wiadomo, facet twardy być musi, nie miękki). I mimo tych różnic światopoglądowych, które są - z własnego doświadczenia wiem - w zasadzie nie do przeskoczenia jeśli druga strona postanawia uznać, że w sumie gdzieś ma Wasze poglądy, bo kościół liczy się bardziej niż Wy (a poza tym, to co ludzie powiedzą?), obu panów żyje w szczęśliwych i zgodnych związkach.
Leniwiec, podczas nieformalnej wieczornej stypy, ma takie same przemyślenia (życie jako koło), jak Sowa rozmyślający wcześniej na temat swojej niepełnosprawności. To wyglądało tak, jakby autorowi spodobała się metafora na tyle, że zapomniał, że już ją zastosował u innej postaci.
Ale co z resztą? Bo przecież nie tylko o śmierci Pandy jest ta historia, blurb obiecuje nam więcej, prawda?
No prawda. I jest więcej. Tylko, że książka jest strasznie rozwleczona, dialogi momentami są toporne i mało realistyczne, a całość została po brzegi wypchana szczegółami, które absolutnie nic nie wnoszą do fabuły - jak opis eksperymentalnego dochodzenia do proporcji idealnej kawy, szczegółowy przebieg dnia bohatera czy wyrazisty smak irlandzkiej whisky.
,,Czasami wszyscy zdrowi ludzie kaszlą'' to książka w której w zasadzie nie ma akcji. I to nie jest złe, bo najwyraźniej ciężar miał zostać położony na przemyślenia bohaterów. Tylko te - dotyczące życia, Boga, śmierci - nie są jakoś specjalnie głębokie albo odkrywcze.
Każdy pisarz musi kiedyś wydać swoją pierwszą książkę. Ta konkretna ujdzie w tłumie, ale nic więcej.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl