Czasami zadajemy sobie pytanie, jak wyglądało życie ludzi przed laty. Zastanawiamy się, w czym byli oni podobni do nas, a czym się różnili. Czy tak samo potrafili cieszyć się dniem, czy może żyli w ciągłym strachu o to, co przyniesie jutro? Jedno od lat jednak pozostaje niezmienne – to miłość, która bez względu na mijający czas wciąż zachwyca nas tak samo.
Maciej Ciszak wraz z rodziną wiedzie spokojne życie w kamienicy, tak jak sobie wymarzył. Polska odzyskała niepodległość, dlatego w ludziach budzi się nadzieja na lepsze jutro. Niedługo jednak przychodzi cieszyć się z tego stanu, gdyż do stolicy już nadciąga bolszewicka ofensywa. Na powrót pojawia się strach i lęk o dalsze życie. Mijają jednak lata, a rodzina Ciszaków dalej żyje we względnym szczęściu. Dzieci Macieja i Staszki dorastają, realizują swoje plany i marzenia, mają własne dzieci i borykają się z wieloma trudnymi sprawami i wydarzeniami. Środkowa córka Nawojka jest zupełnie inna od rodzeństwa. Stawia na karierę zawodową i chce zostać lekarką. Droga jednak do tego celu jest bardzo wyboista. Czy młodsza Ciszakówna osiągnie zrealizuje swoje plany, czy może jednak wydarzy się coś, co raz na zawsze przekreśli jej karierę?
„Skrawki nadziei” to książka, którą chciałam przeczytać ze względu na to, że jest kontynuacją pozycji „Cuda codzienności”, która wydana była jako powieść świąteczna. To w niej poznałam rodzinę Ciszaków, która miała piękną ale trudną historię. W pierwszym tomie troszkę nie przypadło mi do gustu przeskakiwanie przez wiele lat, dlatego po drugim tomie nie spodziewałam się, że to się zmieni. A było zupełnie odwrotnie. Od pierwszej strony lektury dosłownie zostałam wchłonięta przez czas i nagle znalazłam się wiele lat wcześniej. Stałam obok bohaterów, którym towarzyszyłam na każdym kroku. Zupełnie się tego nie spodziewałam.
Jestem tą pozycją absolutnie zauroczona. Nic mi tym razem nie przeszkadzało, przez historię dosłownie płynęłam i do przeskoków czasowych chyba też już się przyzwyczaiłam. Bohaterowie, których po części miałam przyjemność poznać w pierwszym tomie, zyskali w moich oczach jeszcze więcej, a środkowa córka Ciszaków – Nawojka zdobyła moje serce.
Książka ta opowiada historię niezwykłej rodziny, w której to miłość jest najważniejsza. Autorka w przepiękny sposób opisuje w niej wiele trudnych, życiowych sytuacji, w których siłę i wiarę w lepsze jutro dała właśnie miłość. Na szczególną uwagę zasługuje również sposób ukazania niezwykłej więzi między rodzeństwem, które zawsze mogło na siebie liczyć. Oczywiście nie oszczędzała też swoich bohaterów, którzy mieli zarówno swoje wzloty, jak i upadki. Nie pozbawiła ich również wad, które są przecież nieodłączną częścią każdego człowieka. Zatraciłam się w tej historii i z ogromnym żalem przyjęłam zakończenie. Nie dlatego, że było rozczarowujące czy smutne, ale dlatego, że tak bardzo zżyłam się z tą rodziną i chciałam jeszcze więcej ich historii.
Mam ogromną nadzieję, że autorka nie poprzestanie na drugim tomie i wkrótce poznamy dalsze losy tej wyjątkowej rodziny. To jedna z lepszych serii opartych na tle historycznym jakie czytałam, dlatego szczerze ją polecam.