„Wypieramy przeszłość, ale prędzej czy później nas dopada”.
Każdy, kto czytał pierwszą część dylogii Anny Karpińskiej – „Kolory szczęścia”, „Kiedy nadejdziesz”, z wielką niecierpliwością oczekiwał na jej ciąg dalszy, bo wciągająca i emocjonująca opowieść o dwóch zdeterminowanych kobietach, niespodziewanie się urwała. Teraz możemy czytać jej kontynuację, ale każdego, kto oczekuje szybkiego rozwiązania w "W bądź blisko", muszę rozczarować, gdyż historia ta toczy się powoli, a kobiety na swej drodze napotykają mnóstwo przeszkód, z którymi będą musiały sobie poradzić. Kontynuacja losów Marii i Aleksandry, jest tak samo emocjonująca jak poprzednia część. Setki wypowiedzianych i niewypowiedzianych słów, mnóstwo gestów, spojrzeń, przeżywanych i okazywanych emocji, zachowań, tajemnic. Aleksandra jest zszokowana tym, co dowiedziała się o przeszłości swoich rodziców, nie potrafi zaakceptować tajemnicy, która niespodziewanie wyszła na jaw. Nie przypuszczała, że los w tak nieoczekiwany sposób z niej zakpi i postawi na jej drodze Marię. Kobiety będą na zawsze połączone już nie tylko poprzez dzieci, których wspólnie oczekują, ale będzie to coś więcej. Sytuacja, w jakiej się znalazły, była bardzo trudna, ale czytelna dla każdej z nich. Maria wiąż, potrzebowała pieniędzy na operację Kaliny, a Ola pragnęła dziecka. Nieoczekiwanie każda z nich została opuszczona przez swojego męża. Maria dostrzegła, że człowiek, którego wybrała na swojego życiowego partnera, tak naprawdę jest skupiony tylko na sobie i nie liczy się z potrzebami rodziny, coraz bardziej się od niej oddala i po kolejnej burzliwej kłótni, porzuca rodzinę, a mąż Aleksandry poszukał sobie innej kobiety, która w naturalny sposób urodzi mu dziecko, a dodatkowo postanowił przy okazji rozwodu zadbać o swoje sprawy majątkowe, nie licząc się ze zdaniem Aleksandry, ani faktem, że ich rodzina ma się wkrótce powiększyć.
Obie mają dylemat, jak postąpić, bo oprócz nękających je problemów rodzinnych dochodzi jeszcze ogromny lęk o nienarodzone dzieci. Lekarz nie pozostawia im złudzeń, jedno z nich jest bardzo chore i nie przeżyje prawdopodobnie porodu. Lęk obu kobiet narasta. Maria zastanawia się, czy Aleksandra, pomimo że mąż ją opuścił, w dalszym ciągu będzie chciała wychowywać dzieci lub dziecko. Aleksandra natomiast martwi się, czy Maria w obliczu zaistniałej sytuacji zechce oddać dzieci do adopcji. Nie są ze sobą szczere, nie potrafią być. Obie grają przed sobą i udają, że wszystko w porządku.
Z dwóch bohaterek powieści, to Aleksandra wydała mi się bardziej empatyczna i otwarta na nowe relacje, natomiast Maria jest zraniona, zamknięta w sobie, boi się zaufać, bo nie wie, czy próba nawiązania dobrych relacji ze strony Oli nie są tylko podstępną grą. Każda z nich ma natomiast swojego anioła stróża. Aleksandra może zawsze liczyć na wspaniałą przyjaciółkę Milenę, która jest gotowa jej pomagać o każdej porze dnia i nocy, a Maria jest wspierana przez pensjonariuszkę Zosię, która jest dla kobiety niczym babcia, która doradza i podtrzymuje na duchu.
Życie to nie bajka i kobietom nie wszystko wychodzi, tak jak sobie wymarzyły. Anna Karpińska podobnie jak w poprzedniej części świetnie poprowadzi narrację, zawiesza ją w najmniej oczekiwanym momencie, żeby oddać głos drugiej z kobiet. Ciągle balansowałam pomiędzy nimi i nie potrafiłam wybrać, której bardziej współczuję. Wydaje mi się, że moja sympatia do bohaterek była taka sama, tak bardzo chciałam, żeby się im udało.
Powieść jest tak skonstruowana, że czyta się ją niczym najlepszy kryminał, pełna smutku i dramatu. Cały czas miałam jednak nadzieję, że na końcu pojawi się światełko w tunelu i bohaterki znajdą wyjście z tej skomplikowanej sytuacji w jakiej się znalazły, bo w tej plątaninie problemów, Maria i Aleksandra mają jeszcze szansę na miłość, która rodzi się niepostrzeżenie dla jednej z nich, a do drugiej powraca ta dawno zapomniana. Do końca powieści nie wiadomo jednak, czy kobiety znajdą swoje szczęście. Czy osoby, które spotkały, będą je wspierać i się o nie troszczyć?
„Bądź blisko”, to nie jest książka, którą się bierze i odkłada, bo nie można przestać śledzić losów bohaterek. Anna Karpińska z dużą wrażliwością bez moralizowania i osądzania, przedstawiła tę niezwykłą historię dwóch kobiet, których życiowe ścieżki nieoczekiwanie się połączyły. Na koniec refleksje i ocenę postępowania Oli i Marii, pozostawia czytelnikowi. Piękna, wzruszająca, pełna emocji historia, w której najważniejsza jest miłość.
„Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość -te trzy: z nich zaś największa jest miłość”.
(1 Kor 1-13)
„Podobno, gdy Bóg zabiera nam jednego anioła, na jego miejsce zsyła innego[…]”
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Życie przybiera różne kolory. Nigdy nie jest czarno-białe, a czasami nawet potrafi zaskoczyć paletą barw. Kontynuacja książki "Kiedy nadejdziesz", która bardzo poruszyła czytelniczki, wywołała e...
Życie przybiera różne kolory. Nigdy nie jest czarno-białe, a czasami nawet potrafi zaskoczyć paletą barw. Kontynuacja książki "Kiedy nadejdziesz", która bardzo poruszyła czytelniczki, wywołała e...
Ludzie mówią, że stara miłość nie rdzewieje. I jak w każdej ludowej mądrości jest w tym trochę prawdy, a trochę naciągania. Rachunek prawdopodobieństwa, pół na pół. "Bądź blisko" to ciąg dalszy "Ki...
Anna Karpińska zachwyciła mnie swoją twórczością przy okazji książek z serii Chorwacka przystań. Tamte powieści pochłonęłam z niesłabnącym zainteresowaniem, więc nie dziwne, że postanowiłam powrócić ...
@Natalia_Swietonowska
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...