„Wszystko, co zdecydujesz się nosić w sercu, będzie miało moc sprawiania ci bólu. Więc wybieraj ostrożnie”.
„What beauty there is” to książka Cory Anderson wydana przez Wydawnictwo You&YA.
Książka określona jest jako: „Intensywna, brutalna i przerażająco szczera opowieść o przetrwaniu i nadziei”. Czy faktycznie tak jest? Zdecydowanie tak. Mnie ta książka zszokowała już w połowie trzeciej strony, a to o czymś świadczy.
Jack Dahl nie ma łatwego życia. Aktualnie, gdy został sam z młodszym bratem po samobójstwie matki, musi wziąć odpowiedzialność nie tylko za własne życie, a też za życie brata. Musi zapewnić mu byt, mimo braku pieniędzy, braku możliwości i nieciekawej reputacji ze względu na ojca, który trafił do więzienia przez pieniądze pochodzące z handlu narkotykami. Jak daleko posunie się Jack, żeby nie stracić brata?
Ava Bardem jest outsiderką, którą ciężko zrozumieć. Nic dziwnego zresztą, skoro przez siedemnaście lat kontrolował ją bezlitosny ojciec, narzucając jej własne zasady, ograniczając i wpajając jej, aby nigdy, przenigdy nikomu nie ufała, a tym bardziej – nikogo nie pokochała.
Jack, aby przeżyć i zapewnić sensowny byt bratu, postanawia odnaleźć pieniądze pochodzące ze sprzedaży narkotyków. Ojciec Avy, Victor, ma ten sam łup na celu. Ava zaś nigdy wcześniej nie została postawiona w takiej sytuacji, kiedy musi wybierać, musi podejmować decyzje, które mogą mieć nieodwracalne konsekwencje. Bo przecież „każdy wybór ma swoją cenę”. Zaś Jack, idąc w ślady ojca, wkracza w niebezpieczne środowisko.
Książka, jak wspomniałam, jest mocna i szokująca. Dzięki temu, że przedstawione zostały różne perspektywy, możemy w przeróżny sposób spojrzeć na sytuację. Punkt widzenia jednego bohatera jest zupełnie odmienny od postrzegania rzeczywistości przez drugą postać. A postaci wyróżniają się. Wykreowany świat jest brutalny, nie oszczędza nikogo. Historia zapada w pamięć.
Autorka skupia się na podejmowaniu decyzji i jej konsekwencjach, na wyborach, na etapach życiowych, w których musimy podejmować drastyczne kroki i dokonywać rzeczy, o których zupełnie nie pomyślelibyśmy wcześniej. Tworzy historię opartą na niełatwych warunkach, na niebezpieczeństwie. Stara się, abyśmy w odpowiedni sposób odebrali to, co chce nam przekazać.
„What beauty there is” to książka o nadziei, budowaniu zaufania, niewyobrażalnej stracie, próbie przetrwania. Jest to książka napisana w sposób lekki i dość poetycki, choć tematycznie wszystko jest ciężkie i sytuacyjnie wstrząsające. Realia, które opisuje autorka, wpływają na czytelnika. Tutaj nie da się odbierać książki bezemocjonalnie. Wszystko, o czym czytamy, staje się naszym pośrednim doświadczeniem.
Książka jest angażująca. Z ciekawością śledzimy losy bohaterów, poznając ich lęki, obawy, pragnienia i marzenia. Zastanawiamy się, jak będą wyglądały ich dalsze kroki, jak potoczy się ich historia. Dzięki temu, że autorka wprowadza stopniowo klimat thrillerowo-horrorowy, nie wiemy już, czego się spodziewać. Mam na myśli to, że styl autorki nie jest ciężki – wręcz przeciwnie, jest płynny i zrozumiały, ale niekiedy jest tak gęsto, że zwyczajnie zastanawiamy się, czy czytać dalej. Klimat książki sprawia, że mimowolnie robimy przerwy w czytaniu, aby zastanowić się nad działaniami bohaterów i ich sytuacją.
Szczerze mówiąc, gdyby więcej książek było napisanych w takim klimacie, to nie wiem, czy byłoby bardziej ciekawie, czy bardziej przerażająco. Tak czy inaczej, książka jest warta uwagi. Jest inna.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu You&YA.