Na Psiej Ziemi rozprzestrzenili się kiedyś Bezimienni - demony służące bogini Elishcie. Udało się w końcu zamknąć je w podziemnych otchłaniach lecz na powierzchni zostały ich dzieci - zrodzone ze śmiertelnych kobiet, wyglądem nie odbiegające od zwykłych ludzi przez co niezwykle trudne do wykrycia i szalenie niebezpieczne. Nawet przypadkowy kontakt z ich śliną, krwią czy potem grozi poważnymi konsekwencjami - w najlepszym wypadku chorobą, przy dłuższym kontakcie śmiercią zakażonego.
Tropem tych pół-ludzi pół-demonów podążają Wędrowcy Erin Błogosławionej, ludzie-wilki, którzy dzięki dwoistości swojej natury mają większą możliwość odnalezienia najmniejszych śladów demoniego potomstwa.
W taki oto sposób amerykański pisarz J.M. McDermontt wprowadza czytelnika w świat swojej najnowszej trylogii "Psia Ziemia", której pierwszy tom pt. "Dzieci demonów" miał w dniu dzisiejszym swoją premierę w polskich księgarniach. O samym autorze wiadomo niewiele. Jak sam pisze na swojej stronie jest uzależniony od literatury, warzyw i kofeiny, ukończył University of Houston, gdzie uczył się kreatywnego pisania, oraz University of Southern Maine, na którym robił licencjat z literatury popularnej. Jego dotychczasowy dorobek to książki „The Last Dragon”i „Women and monsters”,które nie zostały jak na razie przetłumaczone na język polski.
Akcja książki toczy się dwutorowo i niejako w dwóch planach czasowych - opowiadanie kobiety-wilka, która wraz z mężem podąża tropem demonich dzieci przeplata się z rekonstrukcją działań poszukiwanych przez nich istot.
Psia Ziemia ukształtowana jest na wzór średniowiecznego królestwa - panują tu stosunki feudalne, szlachta żyje dostatnio i rozrzutnie, natomiast biedota ledwie wiąże koniec z końcem. Do miasta przybywa Rachel, córka demona, która wraz z przyrodnim bratem Djossem musiała uciekać ze swojej ojczyzny, kiedy wydało się jej pochodzenie. Miejsce, które miało być tylko przystankiem w ich wędrówce staje się wkrótce nowym domem, jednak Rachel cały czas żyje w strachu, że po raz kolejny zostanie odkryta jej tajemnica - stara się jak najrzadziej opuszczać mieszkanie i unika na ile to możliwe kontaktów z ludźmi. Zupełnie inaczej postępuje Jona - nie chowa się, zostaje żołnierzem w Straży Królewskiej, ma grono znajomych, bywa w domach szlachty, prowadzi rozmaite ciemne interesy. Pewnego dnia dowiaduje się, że takich jak on jest w mieście więcej...
Przyznam, że początek książki był trochę męczący - styl wypowiedzi Biegającej z Wilkami przypomina średniowieczne kroniki, pełen jest aluzji do wierzeń i zwyczajów o których tak naprawdę czytelnik nie ma pojęcia - może się tylko niektórych rzeczy domyślać. Zresztą te akurat niedomówienia nie zostają nigdzie wyjaśnione - być może kolejne tomy trylogii rozjaśnią obraz religii wyznawanych na Psiej Ziemi. Postacie bohaterów też wymagałyby może nieco większego pogłębienia - obraz Jony, Rachel, Djossa i innych musi sobie czytelnik budować ze strzępków informacji jakie znajdzie w tekście i duże część to też będą tylko domysły. Z drugiej strony ma to swój sens - poznajemy dzieci demonów razem z poszukującymi ich Wędrowcami Erin, którzy też nie mają ich pełnego obrazu.
Trzeba przyznać autorowi, ze stworzył ciekawą historię i niebanalnych bohaterów. Mogłoby się wydawać, że Jona i Rachel z racji swojego pochodzenia będą budzić niechęć, natomiast ścigający ich ludzie-wilki staną sie z założenia bohaterami pozytywnymi, czyli, że będziemy mieć klasyczny podział na czarne i białe charaktery. na szczęście tak się nie stało - demony w wielu sytuacjach ukazują ludzkie oblicze, pragną odrobiny spokoju i uczucia, starają się nie wyrządzać krzywdy otaczającym ich ludziom, doznają strachu i zwątpienia, natomiast ich tropiciele wykazują się zwierzęcą bezdusznością. Zdarzyły się takie momenty, że moja sympatia była zdecydowanie po stronie Jony i Rachel...
Serdecznie zachęcam do lektury tej książki - nie zrażajcie się nieco zawikłanym początkiem, bo dalej jest naprawdę ciekawie:)