"(…) życie bywa czasami jak zderzenie z rozpędzonym pociągiem – niespodziewane, bolesne i jednoznaczne".
Niezmiennie fascynuje mnie to jakże uniwersalne są ludzkie doświadczenia w obliczu różnic, jakie dzielą nas na przestrzeni różnych epok. Wydawałoby się bowiem, że współczesnemu czytelnikowi trudno będzie utożsamić się z losami bohaterów, którzy żyli i dokonywali wyborów ponad sto lat temu. Nic bardziej mylnego, o czym niewątpliwie świadczy pierwszy tom sagi, o wiele mówiącym tytule pt. "Wrzeciono Boga".
Andrzej H. Wojaczek to urodzony 1981 r. filolog polski. Autor z zawodu jest nauczycielem, a z zamiłowania muzykiem i instrumentalistą. Komponuje dla Teatru Polskiego im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Żytomierzu na Ukrainie. Jest także instruktorem teatru, scenarzystą oraz autorem tekstów. Pasjonuje się belgijskimi piwami klasztornymi.
Jesień roku 1915. Trzynastoletni Teofil Kłosek mieszka w Brzozowie, w niewielkiej wiosce na Górnym Śląsku. Pewnego dnia, chłopak zakrada się pod dom kierownika swojej szkoły, stając się mimowolnym świadkiem miłosnej sceny, jaka będzie miała wpływ na życie całej wsi. Niedługo po tym, w lesie znalezione zostają zwłoki młodej kobiety, a jej wybranek serca, brat Teofila, zaciąga się do wojska. W Brzozowie rozgrywają się dramaty, których bohater staje się czynnym uczestnikiem.
Pierwszy tom śląskiej sagi Andrzeja H. Wojaczka to niezwykle intrygująco zapowiadająca się opowieść, przemycająca w swojej epickiej fabule, pytania o naród i człowieka. Autor pod płaszczem wielowątkowej historii, w którą wpisane zostają nieszczęśliwa miłość, namiętność, dworskie intrygi i morderstwo, przemyca uniwersalną prawdę o odkrywaniu własnej tożsamości narodowej. Niezwykle zapadającym w pamięci staje się w tej płaszczyźnie pewien sztandar, który stanowi swoisty symbol wewnętrznej przemiany Teofila. I co najważniejsze, pomimo tego, że życie współczesnego czytelnika od życia protagonisty dzieli ponad wiek, każdy z nas może w pewien sposób utożsamić się z jego dylematami, bo przecież my też przez całe życie poszukujemy prawdy, rozszerzając nasz horyzont myślowy i perspektywę, przez jaką jaką oceniamy świat.
Przemiana Teofila, chłopca z niepokorną duszą, ma miejsce w obliczu wielu tragicznych wydarzeń, które równie mocno skupiają uwagę czytelnika. Rodzina Kłosków uwikłana zostaje bowiem w skomplikowaną intrygę, niosącą ze sobą kres kilku istnień ludzkich. Muszę przyznać, że Andrzej H. Wojaczek bardzo zgrabnie połączył ze sobą płaszczyznę ukazującą zwykłe życie ludzi w latach, gdy rozgrywa się akcja powieści, czyli 1915-1916 z zalążkiem przemian dziejowych, okraszając to wszystko kryminalnym, pikantnym sosem pod postacią zbrodni, krwi i zaskakujących prawd o niektórych członkach wiejskiej społeczności. To wszystko razem nie pozwala oderwać się od lektury "Kłosów" nawet na chwilę, bo przecież trzeba wyjaśnić kto zabił, dlaczego oraz jakie decyzje podejmie Teofil czytając "Krzyżaków" i poznając prawdę o własnym pochodzeniu.
Pisząc o pierwszym tomie tej sagi, nie można nie wspomnieć o jej warstwie językowej, która uwodzi czytelnika już od pierwszej strony. Autor nasyca bowiem całą opowieść gwarą śląską, wzbogacając tym samym czytelnika w wiedzę z zakresu istniejącej nadal świadomości językowej Ślązaków. To dość niecodzienne doświadczenie, gdyż rzadko w mowie pisanej napotyka się tak bogato podaną gwarę śląską. Dobrym zabiegiem jest także zamieszczenie na końcu Słowniczka wyjaśniającego poszczególne słowa.
Andrzej H. Wojaczek zabiera czytelnika w podróż sto lat wstecz, gdzie ludźmi tak jak dziś, targały namiętności, niespełnione żądze, a dramaty wpisane były w codzienność każdego, bez względu na majątek i pochodzenie. Smaczku całości lektury książki "Wrzeciono Boga. Kłosy" dodaje fakt, że została ona oparta na perypetiach prawdziwie istniejącej śląskiej rodziny, dlatego też warto poznać losy rodu Kłosków, gdzie Śląsk staje się drugoplanowym bohaterem powieści. A ja już czekam na kontynuację tej niezwykle barwnie skrojonej sagi.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/