Poznałem wszystkie cztery części tetralogii Lonesome Dove w dość przypadkowej kolejności, po prostu jak wpadały mi w ręce. Nie była to kolejność chronologiczna, ani kolejność pisania/wydawania w USA kolejnych tomów. Wspominam o tym dlatego, żeby dać znać, że można i tak, bo kolejność w tym przypadku nie jest aż taka ważna; niezachowanie jej nie powoduje większych problemów ze zrozumieniem treści. Jasne, najlepiej byłoby chronologicznie: „Szlak umrzyka” „”Comanhe moon” („Księżyc Komanczów”), „Na południe od Brazos” i „Ulice Laredo”, ale jeśli się nie da, to nie ma co grymasić.
Akcja powieści dzieje się w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy to sławny Dziki Zachód był jeszcze bardzo młody. Młodzi byli też główni bohaterowie całego cyklu, Augustus McCrae i Woodrow Call, członkowie oddziału Texas Rangers, zwani tutaj strażnikami Teksasu.
„Szlak umrzyka” koncentruje się głównie na dwóch zbrojnych wyprawach, do El Paso oraz do Santa Fe. Celem było bogactwo – przecież wszyscy wiedzieli, że w Meksyku złoto i srebro można zbierać na ulicach. Pierwszą eskapadą kierował samozwańczy major i kompletny dureń, Randall Chevallie, drugą dowodził były pirat z Missisipi, pułkownik Calebb Cobb. Obie nieprzemyślane, niewłaściwie zaopatrzone, źle zorganizowane, przyniosły swoim uczestnikom poważne straty. W każdym razie do domów wróciło bardzo niewielu z nich. Indianie, głównie Komancze, Meksykanie, dzikie zwierzęta, mróz, głód, zdziesiątkowały oba te odziały. Najtrudniejszy okazał się Szlak Umrzyka, około dwustumilowy odcinek terenu, na którym nie było wody, nie było zwierząt, prawie nie było roślin, nieustannie za to obecni byli krwiożerczy Indianie pod wodzą budzącego grozę wodza znanego jako Garb Bizona – Buffalo Hump to jedna z kilku postaci historycznych w powieści.
W tym tomie tetralogii Augustus McCrae spotyka swoją wielką miłość, córkę właściciela sklepu, Clarę Forsythe. Woodrow Call wiąże się z kochającą go prostytutką, Maggie Tilton.
„Szlak umrzyka” stanowi – objętościowo – około połowę „Na południe od Brazos”, ale akcji jest w niej dwa razy więcej. W tej drugiej można było chłonąć klimat, nieśpiesznie poznawać bohaterów, nie tylko tych głównych, sposób ich życia, przyrodę. W pierwszej nie ma na to czasu, bez przerwy coś się dzieje, nieustannie bohaterowie muszą walczyć o przetrwanie i życie. Późną nocą trudno jest odłożyć dalszą lekturę na jutro, bo cały czas czytelnik znajduje się w środku jakiejś akcji.
W „Szlaku umrzyka” autor nie rekonstruuje wydarzeń historycznych, ale wykorzystuje niektóre z nich, do opowiedzenia własnej wersji lub wizji. Na przykład dwie rzeczywiste wyprawy na teren Meksyku i Nowego Meksyku autor połączył w jedną, znacznie krótszą. Podobnie jest z bohaterami – niektórzy są postaciami historycznymi, ale niewiele to znaczy. Pojawiający się na kartach powieści znany ranczer, Charles Goodnight, w czasie opisywanych zdarzeń miał zaledwie pięć lat.
Powieści nie można traktować jako źródła rzetelnej wiedzy historycznej, to po prostu bardzo dobry western dla dorosłych; opisy gwałtów, mordów i makabrycznych tortur, trwających nawet dwie doby, w których specjalizował się Apacz, Kopiący Wilk, wymagają sporo odporności.
Zaletą jest piękna, twarda oprawa, a wydawca użył stosunkowo grubego papieru, przez co powieść wydaje się zawierać więcej treści, niż jest jej w istocie, i sprawia wrażenie potężnego tomiszcza. Tak czy inaczej bawiłem się znakomicie.