Moje spotkania z twórczością Stanisławy Fleszarowej–Muskat nie należały do udawanych i do tego charakteryzował je pech. Pierwszy utwór, który czytałam - „Lato nagich dziewcząt”- okazał się pozycją średnią. Lektura drugiego tomu serii „Mistrzyni powieści obyczajowej” („Zatoka śpiewających traw”), została przerwana z powodów technicznych (brak 33 stron książki). „Wczesną jesienią w Złotych Piaskach” to tom, który przerwał złą passę.
Pisarka przenosi czytelnika do popularnego bułgarskiego kurortu położonego nad Morzem Czarnym. Maritie to rozpieszczona i zadufana w sobie nastolatka, której niczego nie brakuje. Bohaterka adorowana przez rzeszę mężczyzn bawi się ich uczuciami, a obiektem jej westchnień stają się niedostępni dla niej mężowie innych kobiet. Wydaje się, że buntująca się dziewczyna pragnie za wszelką cenę zniszczyć szczęście innych kobiet. Bohaterka budzi w czytelniku cały szereg emocji: sympatię, niechęć, współczucie.
Maritie jest osaczana przez mężczyzn poszukujących wakacyjnej przygody. Atrakcyjną dziewczynę zaczepiają niedojrzali chłopcy i podstarzali panowie, ona jednak doskonale sobie z nimi radzi. Niechęć do bohaterki pojawia się w momencie, w którym czytelnik dowiaduje się, że nastolatka chce odebrać męża innej kobiecie.
Do bułgarskiego kurortu przyjeżdża małżeństwo z Polski. Filip i Anna w Złotych Piaskach szukają ukojenia. Pragną zapomnieć o bolesnej przeszłości i tragicznej historii, która rozegrała się na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych w ich kraju, o koszmarze wojny, który całkowicie zmienił ich życie. Filip stara się czerpać z wakacji przyjemność i zapomnienie. Anna to bardzo nieszczęśliwa kobieta, która ma jakiś problem. „Czy Anna i Filip mają jakieś problemy małżeńskie?” – to pierwsze pytanie, które przyszło mi na myśl, po tym jak autorka wprowadziła postacie Anny i Filipa do powieści. Pisarka bardzo długo nie ujawnia co jest przyczyną dziwnego zachowania żony Filipa, przez to niezwykle podsyca ciekawość czytelnika.
Największym atutem „Wczesnej jesieni w Złotych Piaskach” jest umiejętne budowanie napięcia. Pisarka nie odkrywa przed czytelnikiem wszystkich kart. Niedomówienia, strzępki informacji sprawiają, że z przyjemnością przewraca się kolejne strony. Lekturze towarzyszy silne pragnienie odkrycia tajemniczego planu Maritie – dziewczyna z niezwykłym podnieceniem oczekuje nadejścia pewnej daty, oblicza dni i godziny, które pozostały do wyznaczonego dnia. Z równym zainteresowaniem śledziłam wątek Anny - co przydarzyło się tej kobiecie, że jest taka dziwna i unika ludzi?
Akcja powieści pani Stanisławy Fleszarowej–Muskat rozgrywa się w trakcie wakacji i, chociaż występuje w niej wiele opisów urlopowych zabaw, to nie poleciłabym tej pozycji jako lektury wakacyjnej. „Wczesną jesienią w Złotych Piaskach” jest książką pełną bólu, nieszczęścia i rozgoryczenia. To nie jest utwór miły, łatwy i przyjemny, w którym wszystko kończy się happy endem. To opowieść, która momentami bulwersuje, a momentami wzrusza.