W ostatnim czasie coraz częściej mówi się o różnych zaburzeniach, chorobach czy trudnościach wynikających z naszej biologicznej sfery. Bardzo mnie to cieszy, gdyż ważne jest, żeby zdawać sobie sprawę z istnienia takich spraw i wiedzieć, jak sobie z nimi radzić. Jesteśmy jako społeczeństwo na tak bardzo zaawansowanym poziomie, że w tej chwili mamy wiele efektywnych sposobów pomocy, a jeśli nawet ich nie posiadamy, to staramy się je stworzyć. To daje możliwość, by każdy z nas mógł funkcjonować przynajmniej trochę lepiej, jeśli w ogóle nie całkowicie normalnie. Przykładem takiego aspektu jest insulinooporność, która jest częstą trudnością, więc warto wiedzieć, jak ułatwić sobie życie i pomóc swojemu organizmowi. Ale czym jest ta insulinooporność? Insulinooporność to zmniejszona wrażliwość mięśni i tkanki tłuszczowej na insulinę, co prowadzi do zaburzenia metabolicznego. Rezultatem tego może być duży przyrost masy, złe samopoczucie, a w niektórych przypadkach nawet cukrzyca.
Gdy dostanie się diagnozę insulinooporności, to warto poszukać, jak najwięcej informacji o tym, by po części rozwiązać tę trudność. Moim własnym rozwiązaniem jest zawsze literatura. Choć akurat mnie nie przyciągnęła diagnoza, ale zwykłe pragnienie pogłębienia wiedzy i zdobycia też nowych, interesujących przepisów. Trudno mi określić, jak duże jest zapotrzebowanie na wiedzę właśnie w postaci książki. Ile ludzi poszukuje tak konkretnych informacji? Ile z nich skorzysta? Nie mam najmniejszego pojęcia, ale myślę, że warto było napisać tę książkę, choćby dla garstki. Tak naprawdę to nie może być garstka, patrząc że ta pozycja doczekała się polskiego tłumaczenia.
"Insulinooporność. Dieta i książka kucharska" jest napisana bardzo przyjemnym językiem, który pozwala w sposób efektowny przyswoić przedstawioną wiedzę. Dzięki prostemu odbiorowi miałam poczucie, że nie jest to pozycja, z której tak naprawdę się uczę, ale rozmowa z kimś, kto ma wiedzę i z zamiłowaniem przekazuje mi ją. To duży plus, bo ostatecznie bez poczucia znużenia i niemocy uczę się tych nowych rzeczy. To na pewno zachęca.
Autorka wydaje się być bardzo praktyczną osobą, która doskonale zna świat i ludzi. Wie, jak wygląda rzeczywistość i wie, z jakimi trudnościami zmagają się jej czytelnicy. Nie owija w bawełną, ani też nie razi naukowymi wypowiedziami, choć książka jak najbardziej ma naukowe podstawy. Uczciwie mówi o tym, że walka z insulinoopornością i często przyrostem masy jest trudną i długą walką. Dieta ma wiele minusów, o których otwarcie mówi, ale też rzeczowo, co daje poczucie, że da się to przetrwać. W ostatecznym rozrachunku dieta jest efektywna i przynosi więcej plusów. Nie jest też czymś stałym. Takie spojrzenie jest racjonalne, ale też bardzo zachęcające do podjęcia próby. Tym bardziej że pisarka krok po kroku tłumaczy co i jak robić, ale nie jest to sztywny schemat. Cały czas widać różnorodność kontekstową i elastyczność przedstawionych pomysłów. Ludzie z insulinoopornością mają najróżniejsze trudności, czasami wynikające z ich biologii, czasami z charakteru, a czasami z możliwości środowiska. Naprawdę byłam zachwycona, gdy zobaczyłam jak subtelnie jest to ujęte w tej książce. Tym bardziej że pojawiają się też ćwiczenia, których mocno się obawiałam, gdyż mam słabą kondycję i jestem prawie wcale nierozciągnięta – bądźmy szczerzy, jestem przeciwieństwem jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Tymczasem okazało się, że i takie aspekty są ujęte. Są ćwiczenia dla osób o słabych możliwościach fizycznych, ale i ćwiczenia dla ludzi, którzy już systematycznie ćwiczą.
Co do części z przepisami mam dość mieszane odczucia. Ogólnie są bardzo interesujące i niejedną potrawę zrobiłoby się z chęcią od razu. Niemniej w tym przypadku to nie wystarcza, gdyż nie są one przystosowane do polskich realiów. Nie wiem, jak to się ma do Ameryki, lecz u nas duża część składników jest trudnodostępna, a już na pewno nie w zwykłym markiecie. W dodatku niektóre z nich są naprawdę drogie, więc niekoniecznie na każdą kieszeń. To nie jest tak, że one są złe. Po prostu przydałby się jakiś tłumacz-dietetyk, który dostosowałby te przepisy do naszych składników. Momentami jest to możliwe i wynika z samej treści. Choć pewnie to też kwestia praw autorskich. Pomijając ten aspekt, to w ogóle przedstawiony plan żywienia jest bardzo ciekawy i inspirujący.
"Insulinooporność. Dieta i książka kucharska" to bez wątpienia interesująca i wartościowa pozycja. Przyznam się, że najczęściej tego typu książki irytują mnie i przede wszystkim nie spełniają moich oczekiwań. Są zbyt wydumane dla mnie. Tymczasem ta książka jest prosta w odbiorze, przystosowana do rzeczywistości i pełna nadziei. Polecam ją osobom, które zmagają się z insulinoopornością, ale też osobom, które są ciekawe świata. Zresztą nigdy nie wiadomo, co przyszłość przyniesie. Taka wiedza może się przydać.