Adwokat spraw ostatnich recenzja

„Adwokat spraw ostatnich. Kontrakt” Pawła Szlachetko.

*NA KOŃCU TEKSTU SPOILER*

Na początku klasyczny Hitchcock, czyli już przysłowiowe trzęsienie ziemi a potem jest tylko lepiej. Jedyny zgrzyt stanowi jedno zdanie ze „śnieżną polaną”, wtedy zaniepokoiłem się że autor chce zaserwować literaturę ambitną, wymagającą „wysmakowanego gustu”, aspirującą do Nobla ale na szczęście tak się nie stało (mamy tu do czynienia z książką którą się czyta a nie ocenia używając wielu niezrozumiałych słów), ten opis był potrzebny do oddania stanu psychicznego i samopoczucia bohatera, następne zdania są już normalne i czytamy o człowieku który może być naszym sąsiadem a nie postacią z obrazów Picassa, Dalego czy Boscha. A potem dostajemy klasyczny kryminał z ciągłymi zwrotami akcji i niespodziankami wyskakującymi na nas po prawie każdym przewróceniu kartki (lub przewinięciu, nie dyskryminujmy czytelników e-booków). Do tego trochę fantastyki może nie w jej klasycznej postaci ale autor dodał elementy nadprzyrodzone i lekturze wyszło to na dobre, tylko zdecydowany przeciwnik wszystkiego co nie da się wytłumaczyć logicznie będzie kręcił nosem. Nie ma też tutaj opisów „pięknej nadniemeńskiej przyrody” (z całym szacunkiem dla twórczości Orzeszkowej).

Dodam jeszcze jak sięgnąłem po tą książkę Pawła Szlachetki (pierwszą ale nie ostatnią), na jednej z grup kryminalnych na fb zetknąłem się z historyjkami autora, jedna zachęciła do przeczytania następnych, potem sprawdzenie co napisał (tu niestety jestem poszkodowany bo przyswajam tylko papier ale lepiej przeczytać kilka pozycji ze wszystkich niż nic), znalezienie w necie kilku fragmentów książek (a nuż w dłuższych formach autor wypada gorzej, na szczęście nie J ) i ostatecznie zakup i delektowanie się lekturą. Polecam takie poznawanie twórczości Pawła dla ostrożnych i niezdecydowanych, sprawdza się. (y)

SPILER

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

Na koniec lekki spoiler, kończąc przygodę z głównym bohaterem opisaną w „Kontrakcie” autor ostatnim zdaniem sygnalizuje nam już następną („Adwokat... Ghost writer”) z którą na razie możemy zapoznać się tylko w wersji elektronicznej i audio (a która zaczyna się w tym samym momencie gdzie kończy się „Kontrakt”). Tak że wychodzi na to że „Adwokat” to jedna książka rozbita na dwa tomy (tak jak „Władca pierścieni” który w rzeczywistości nie jest trylogią tylko powieścią podzieloną na trzy tomy po 2 księgi w tomie).

(na zdjęciu: odpoczynek po udanej lekturze)