Bezzmienna recenzja

Wampiry, wilkołaki i... sterowiec

Autor: @iziu08 ·3 minuty
2011-12-25
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Po raz kolejny za sprawą pewnej amerykańskiej autorki cofamy się do wieku XIX, do tego do Londynu. Trzeba przyznać, niezwykle klimatyczne połączenie. Nowe wynalazki, szanowani naukowcy mijający się na ulicach z wytwornymi damami i dżentelmenami… Nie to, co teraz.
„Bezzmienna” jest drugim tomem cyklu „Protektorat Parasola” autorstwa Gail Carriger. Pierwsza część przygód Alexii Tarabotti była wspaniałą lekturą, więc bez wahania sięgnęłam i po tę powieść. A z kontynuacjami, wiadomo, równie bywa. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, a w wielu przypadkach książka utrzymuje się na tym samym poziomie, co jej poprzedniczka. A jak było w tym wypadku? A dobrze. Nawet bardzo dobrze, jeśliby ktoś pytał.

Historia opisana w poprzednim tomie zakończyła się szczęśliwie, a choć finał był ze wszech miar zadowalający, jest w nim coś takiego, co nie pozwala na zbyt długie odwlekanie lektury „Bezzmiennej”. A tu dużo rzeczy się komplikuje. Główną bohaterką powieści znów jest poznana w „Bezdusznej” Alexia. Tym razem jednak już lady Alexia Maccon, żona wilkołaka, hrabiego na zamku Woolsey. Który tak notabene, pewnego dnia postanawia sobie zniknąć. Ot tak, nie mówiąc dokąd i w jakim celu się wybiera. Lady Maccon przypuszcza, że może to mieć coś wspólnego z panującą w Londynie „epidemią normalności”. A szkocka wataha, którą niegdyś dowodził Connal, właśnie straciła alfę. Alexia w tajemnicy wyrusza w ślad za mężem, wyposażona w swoją parasolkę i dość liche grono „ochroniarzy”. Oj, co tam się będzie działo…

Jak już wspomniałam wcześniej, autorka stanęła na wysokości zadania i „Bezzmienna” jest równie wspaniałą, jeśli nie trochę lepszą książką niż jej poprzedniczka. W przeciwieństwie do „Bezdusznej”, tutaj zamiast rozwijającej się powoli akcji, która dopiero pod koniec porządnie przyspiesza, od razu zostajemy wciągnięci w wir kolejnej przygody, kolejnej zagadki, którą trzeba jak najszybciej rozwiązać. Otoczenie wcale się nie zmieniło, poza tym, że na dużą część powieści przenosimy się do Szkocji, która okazuje się być bardziej… dzika niż Londyn. Nie jest to jednak żaden minus, a szkocki zamek jest ciekawym tłem dla rozgrywających się tam wydarzeń. Doś interesujących wydarzeń, trzeba przyznać.

Jeśli zaś chodzi o bohaterów, miałam wrażenie, ze nieco się zmienili. Alexia z żądnej przygód starej panny zmieniła się w… właściwie żądną przygód stateczną mężatkę, dobrą panią domu, Ivy otrzymała nieco więcej inteligencji, a o lordzie Macconie wreszcie możemy dowiedzieć się czegoś więcej poza ty, że jest Szkotem i wilkołakiem. Pojawia się też nowa postać – madame Lefoux, która do świty Alexii trafia właściwie przypadkiem. Francuzka ta jest osobą zaskakującą, i to nie tylko dlatego, że ubiera się jak mężczyzna(!), ale jednocześnie jakby tajemniczą, o której na początku nie wiemy właściwie nic, lecz wraz z rozwijającymi się wydarzeniami coraz lepiej poznajemy ją i często szokujące fakty z jej życia.

Lektura „Bezzmiennej” była naprawdę świetną zabawą. Autorce udało się nie zgubić gdzieś po drodze tego wspaniałego humoru, którym rzucała na prawo i lewo, świat przedstawiony jest ciekawy, bardzo realistyczny, fabuła interesująca i zaskakująca, a bohaterowie barwni oraz dopracowani, swoimi wypowiedziami i zachowaniem wywołujący uśmiech na twarzy (ew. wybuchy dzikiego śmiechu) i pozostawiający po sobie masę miłych wspomnień. Dość mocno zaskoczyło mnie jednak zakończenie i to, co się wtedy wydarzyło. Nie będę tutaj spoilerować, ale sytuacja, w jakiej znalazła się główna bohaterka, była ze strony Carriger dość poważnym „zagraniem”. Na szczęście udało jej się nie zepsuć tego, nie przekombinowała dalszej fabuły, ale o tym następnym razem. Jednak tak samo, jak w poprzednim tomie, i tym razem finał właściwie zmusza do jak najszybszego sięgnięcia po kolejną część.

„Bezzmienna”, tak samo jak jej poprzedniczka jest lekturą godną uwagi. Choć nieco różni się od „Bezdusznej”, te różnice wychodzą jej właściwie na plus i kiedy już zacznie się czytać, nie można oderwać się od niej aż do przerzucenia ostatniej strony. Jeśli ktoś czytał poprzednią część, tą będzie chyba jeszcze bardziej zachwycony, a ci, którzy jeszcze nie poznali Alexii, powinni jak najszybciej nadrobić zaległości. Szkoda, że to tylko fikcyjna postać, bo mieć taką znajomą, to prawdziwy skarb. A może utrapienie? A co ja tam tyle gadam… Po prostu polecam przeczytać, bo te kilka godzin spędzone na lekturze „Bezzmiennej” z pewnością nie będą godzinami zmarnowanymi. ; )

Moja ocena:

Data przeczytania: 2011-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bezzmienna
2 wydania
Bezzmienna
Gail Carriger
8.2/10
Cykl: Protektorat parasola, tom 2

Powieść o wampirach, wilkołakach i... sterowcach. Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się w niebo...

Komentarze
Bezzmienna
2 wydania
Bezzmienna
Gail Carriger
8.2/10
Cykl: Protektorat parasola, tom 2
Powieść o wampirach, wilkołakach i... sterowcach. Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się w niebo...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W ubiegłym tygodniu zawarłam intrygującą znajomość z Panną Alexią. Panna ta tak mnie zauroczyła, że powróciłam do XIX wiecznego Londynu aby poznać ją bliżej. Okazało się jednak że hrabina Woolsey w sp...

@AnEvelin @AnEvelin

Bezzmienna to już drugi tom wchodzący w skład steampunkowej serii Protektorat parasola, stworzonej przez Gail Carriger. W tej części poznajemy kolejne przygody Alexii Maccon, lady Woolsey. Nieco o fa...

@tala86 @tala86

Pozostałe recenzje @iziu08

Bezgrzeszna
Wampiry, wilkołaki i... mechaniczne biedronki

Alexia Tarabotti vel lady Maccon to postać co najmniej niezwykła, która może i ma co nieco wspólnego z damą, ale to, że chodzi w sukniach, uczestniczy w balach i zna zasa...

Recenzja książki Bezgrzeszna
Bezduszna
Wampiry, wilkołaki i... parasolka

XIX-wieczny Londyn. Ach… Wiek pary, wynalazków, kiedy to panowała sobie królowa Wiktoria, mężczyźni byli dżentelmenami, a kobiety nawet nie myślały o tym, żeby zamiast ni...

Recenzja książki Bezduszna

Nowe recenzje

Przestrzeń, czas i ruch
Zaproszenie do fizyki
@Carmel-by-t...:

Po pozornie rozczulającej deklaracji z pierwszego rozdziału (str. 42): „Przyczyna tego, że fizyka wydaje się bardzo ...

Recenzja książki Przestrzeń, czas i ruch
Delirium
Demony są na wyciągniecie ręki.
@zdzis59:

Jest przecież tak znajoma, a wciąż odkrywana i obiecująca. Trudno od niej oderwać wzrok. Magnetycznie przyciąga każdego...

Recenzja książki Delirium
Sekrety pogrzebane w popiele
Sekrety pogrzebane w popiele
@Zaczytany.p...:

"Sekrety pogrzebane w popiele " ~ N. K. Palonek Q: Wierzycie, że nic nie dzieje się bez powodu? 😈 [...] Spowodowana z...

Recenzja książki Sekrety pogrzebane w popiele
© 2007 - 2024 nakanapie.pl