Czy lubicie grać w lotka? Może kupujecie zdrapki, albo obstawiacie wyniki meczów? Czy zdarza się wam typować wyniki gonitw? A może nawet wchodzicie do kasyna, salonów gier albo gracie w internetowe kasyna na komórce? Od czego zaczyna się nałóg? I czy miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody na swej drodze? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na część z tych pytań, zapraszam was do przygody z książką Agnieszki Polakowskiej.
Książka porusza dosyć ważny, i coraz powszechniejszy problem hazardu. Okazuje się, że hazard jest przewlekłą chorobą, od której nie można się uwolnić. A nawet jeśli się to uda, przerwa pomiędzy kolejną grą, choćby trwała dziesiątki lat, nie świadczy o tym, że udało się zażegnać kryzys. Wystarczy bowiem tylko drobna, najdrobniejsza gierka, i człowiek znów wpada w wir uzależnienia. Jak już w temat wprowadza nas opis zamieszczony z tyłu książki, hazard długo może pozostawać niedostrzegalny dla innych, nawet jeśli są to członkowie najbliższej rodziny. A jednak zniszczenia jakie ze sobą niesie, sprawia, że zakłóceniu lub wręcz zniszczeniu ulegają wszystkie płaszczyzny życia rodzinnego i czysto ludzkiego – najpierw pojawia się coraz częstsze unikanie wykonywania swoich obowiązków, zarówno rodzinnych jak i pracowniczych. Pojawiają się coraz częstsze kłamstewka, wahania nastrojów i niesprecyzowane podenerwowanie. W końcu uzależniony/na, narusza różne normy społeczne, a wreszcie kończy się na konflikcie z wymiarem sprawiedliwości. Czasem nawet śmiercią. Uzależnienie to stopniowo sprawia, że człowiek staje się zombie, które nie może żyć bez grania. Nie liczy się już nic, nawet potrzeby fizjologiczne, ważne jest to, aby grać, aby czuć ten dreszczyk emocji. Przyznam, że to dosyć straszne i moje poszukiwania na ten temat uświadomiły mi, jak ogromny jest to balast nie tylko dla rodzin hazardzistów, ale i dla społeczeństwa.
Książka mnie nie porwała, ale i nie zmęczyła. Śmiało mogę powiedzieć, że kreacja była przekonująca – łatwo byłoby mi uwierzyć, że ta historia miała miejsce naprawdę. Język powieści jest prosty, brak mu wymyślnych ozdobników, co jeszcze wzmacnia przekaz „wspomnień” naszej głównej bohaterki. Ciężko mi sprecyzować, dlaczego uważam, że książka mnie nie porwała. Momentami miałem wrażenie, iż jest zbyt prosta, zbyt prozaiczna. Wydaje mi się, że rozumiem o czym chciała nam opowiedzieć Autorka, jednak nie jestem do końca przekonany, czy to właśnie to. Fabuła skreślona została lakonicznie, jakby bohaterka nie potrafiła barwnie opowiedzieć o swoich wewnętrznych przeżyciach. Fakt, mamy opisy jej przemyśleń, ale nie są one ani głębokie, ani nie poświęcono im szerszego opisu. Po prostu zostajemy poinformowani, że coś tam się w głowie/duszy stało, ale na tym koniec. A przecież tak trudna sytuacja kobiety po przejściach, powinna być napisana z pazurem, z taką werwą, która wyrwałaby nas z pantofli i nie pozwoliłaby nam zasnąć w nocy. Sądzę, że fabuła była za bardzo stonowana. Nie potrafię uwierzyć, aby tak silna kobieta mogła stłamsić swoje emocje, odczucia i rozterki aż do tego stopnia.
Z pewnością Agnieszka jest osobą, której nie da się nie polubić, pomimo tego swojego „potrzeszczałego” charakteru. Zmienna, choć sumienna, opiekuńcza, choć nie do końca świadoma tego, że może mieć własną wolę, że nie musi dostosowywać się do wymagań innych. A to dziwne, bo będąc kobietą po przejściach, powinna mieć już niejakie pojęcie o świecie, i o tym, co chciałaby w życiu robić. A może się mylę? Może właśnie tak wygląda życie kobiety doświadczonej trudnym małżeństwem? Taka bezustanna batalia z własnymi myślami, potęgowana oczekiwaniami „troskliwej” rodzinki, która na siłę chcę nam wyprostować życie. Nie lubię wchodzenia w czyjś „świat” z butami, więc rodzice naszej bohaterki, nawet jeśli starali się ją chronić, to czynili to w sposób iście „montypythonowski”, nieświadomie popychając ją ku kolejnym nieszczęściom… Chciałbym poruszyć jeszcze kilka tematów i wątków książki, niemniej odebrałbym wam całą frajdę odkrywania samemu, fabuły. Tym razem, miałbym o czym jeszcze pisać, jednak zdradziłbym wam ciut za wiele. Poprzestanę więc tylko na tym, co już skreśliłem.
Podsumowując, czy polecam tę lekturę. Chyba tak. Nie jest ona wprawdzie porywająca, ale jednak ma w sobie to coś. Mnie nie udało się sprecyzować czym to „coś” jest, niemniej przeczuwam, że wam może się to udać. Wielkim plusem było poruszenie ważnego i trudnego problemu uzależnień od hazardu. Na tym polu Autorka bardzo się popisała – jej opisy były bardzo wymowne, momentami wstrząsające swą realnością. Jeśli sięgnięcie po tę pozycję, warto również poczytać trochę o tym jakże podstępnym cichym uzależnieniu, który dotyka coraz większą część ludzkości.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.