„Lubiła swoją pracę. Codziennie miała styczność z ludźmi. Setki przeróżnych twarzy zaglądało przez niewielki otwór w kasowej szybie. Jedne pospolite, zwyczajne, a niektóre intrygujące i zapadające w pamięć. Lubiła patrzeć w ich podpuchnięte, zaspane oczy. Zdarzało się, że pasażerowie śnili jej się w nocy. Lubiła swój fotel, kubek do kawy i zapach świeżej porannej prasy, którą codziennie przywoził pan Jacek – jeden z nielicznych ocalałych dżentelmenów. Zawsze rumieniła się, kiedy całował ją w rękę. Gdy odjeżdżały poranne pociągi, a wraz z nimi pustoszała poczekalnia, Tereska „robiła” sobie prasówkę. Czytała wszystkie pisma, niezależnie od tematyki czy też orientacji politycznej.”
Tereska-trzydziestoletnia mama Hani. Los jej nie szczędzi, musiała w celach zarobkowych wyjechać za granicę i zostawić swoją córkę pod opieką babci. W czasie, kiedy była w obcym kraju spada na nią druzgocąca wiadomość: „Są wyniki-usłyszała poważny głos Justyny. Z twarzy pielęgniarki zniknął uśmiech. W zasadzie to nie musiała już nic mówić. Tereska poczuła puchnącą w swoim gardle rozpacz. Justyna przysiadła na brzegu łóżka. Nie dbała o to, że tak nie wolno.-To białaczka…ostra białaczka szpikowa.” Czuję, że ziemia usuwa się spod jej nóg. Nie dość, że musiała wyjechać z Polski, to jeszcze się dowiaduję, że jest ciężko chora. Musi ponownie stanąć do walki o swoje zdrowie, choć Tereska czuję, że może jej nie starczyć tym razem siły. Na jej drodze stają ludzie, którzy pomogą jej w tej niesprawiedliwej walce.
Z początku myślałam, że będzie to opowieść o losach nastolatki. Takie wrażenie możemy mieć, kiedy spojrzymy na okładkę. Jednak autor nas zaskoczył i czytamy o losach trzydziestoletniej kobiety, którą życie na pewno nie szczędzi. Przeżyła już wiele, a musi walczyć jeszcze o życie swoje i przyszłość swojej córki. Do tego jej przyjaciółka Natalia też jej za bardzo w tym wszystkim nie pomaga.
Pierwsza książka Marcina Ziernickiego moim zdaniem wypadła dobrze. Może podczas czytania zauważa się parę minusów, ale całościowo jestem zadowolona z tego co dowiedziałam się z całej historii. Czasami miałam wrażenie, że autor trochę za dużo próbował nam przekazać, albo wpleść za dużo wątków. Jednak po ilości stron wiedziałam, że będzie się dużo w tej powieści działo. Dostaliśmy piękną historię o przyjaźni, miłości, trudnych wyborach, cierpieniu, zaufaniu. O tym, że życie tak jak i w rzeczywistości nie jest usłane różami. Dzięki wspaniałym ludziom możemy przetrwać w naszym życiu najcięższe burze.
Autor tak napisał i stworzył historię, bohaterów, że podczas lektury możemy się z nimi utożsamiać. Po skończonej lekturze mogę stwierdzić, że targały mną chyba wszystkie emocje od śmiechu, aż po strach. Byłam smutna, że Tereska zawsze miała w życiu pod górkę, a jeszcze usłyszała taki druzgocący wyrok. Chciałabym przeczytać zupełnie inne zakończenie całej historii ponieważ autor zostawił nas w zupełnej niewiedzy co do dalszych losów głównej bohaterki. Marcin Ziernicki stworzył coś niesamowitego tylko gdyby te parę niedociągnięć napisać inaczej byłabym jeszcze bardziej uszczęśliwiona, że przeczytałam „Pomimo wszystko”.
Jednak mimo tego wszystkiego chciałabym abyście sięgnęli po „Pomimo wszystko”. Sami przekonajcie się czy polubicie twórczość Marcina Ziernickiego. Musicie przeznaczyć na nią trochę więcej czasu ponieważ książka do najcięższych nie należy i nie czyta jej się tak szybko.