Nie mogłam doczekać się dalszych losów bohaterów serii „Brayshaw High”, dlatego odnalazłam wersję angielską trzeciego tomu pt. „Reign of Brayshaw”, gdyż na polski nie została jeszcze przetłumaczona. Jak wspominałam wcześniej, nie zapowiada się nawet, żeby to nastąpiło.
W tej części historia gmatwa się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Raven okazuje się kimś zupełnie innym, niż do tej pory myślała. Należy do jednego z najważniejszych rodów w mieście. Poza tym została przyrzeczona jednemu z mężczyzn z innej rodziny. Co wymyślą Brayshawowie, aby temu zapobiec? Czy ich rozwiązanie będzie służyło wszystkim?
Autorka jeszcze bardziej skupiła się tutaj na lojalności i więzach rodzinnych, które są ponad krwią. Przynależność i tożsamość w świecie Brayshawów mają ogromne znaczenie.
Zmiana dynamiki w grupie stawia przed bohaterami nowe wyzwania, z którymi muszą sobie poradzić, choć nie jest to łatwe. Ich zaufanie względem siebie zostaje wystawione na próbę.
Raven w tej części staje się kluczową postacią, która nie tylko odkrywa swoje prawdziwe pochodzenie, ale również zaczyna rozumieć, jak wielki wpływ mają jej decyzje na losy Brayshawów.
Tym razem książka trochę mnie zmęczyła. Nie ze względu na język angielski, ale na ilość intryg i tajemnic, które zaserwowała nam autorka. Spora część bohaterów szuka swoich korzeni. Nie wiadomo, kto jest czyim ojcem, a pomimo tego, że to ostatni tom, nie wszystko rozwiązuje się w satysfakcjonującym dla mnie tempie.
O ile pierwszą połowę połknęłam na jednym wydechu, ze względu na rozwój wątków, o tyle druga połowa była męcząca. Problemy wciąż się nawarstwiały. Brayshawowie po raz pierwszy nie działali razem, a zagadkom nie było końca. Zamiast stopniowo odkrywać tajemnice, wciąż pojawiały się nowe. Choć intrygi były misternie skonstruowane, to ich ilość naprawdę mnie przytłoczyła. W pewnym momencie sprawiło to, że miałam poczucie, iż sprawy się przeciągają.
Na szczęście wszystko skończyło się zgodnie z moimi oczekiwaniami, nie zabrakło również plot twistów i zaskoczeń.
Autorka zamykając główne wątki, pozostawiła sobie furtkę na kontynuację. Wiem, że powstały poboczne serie z cyklu Brayshaw opisujące losy pozostałych bohaterów i Captaina oraz Royce'a. Nie planuję jednak po nie sięgać. Zakończenie głównej serii wystarczająco mnie satysfakcjonuje i mogę pożegnać się z Brayshawami na dobre.