Antal Szerba był filologiem, który studiował filologię węgierską, niemiecką i angielską. Napisał zresztą w latach 30 XX wieku historię literatury węgierskiej i światowej. W centrum jego zainteresowania znajdowała się powieść nowoczesna i może studia nad tymi głośnymi w tych czasach powieściami i ich autorami sprowokowały go do napisania takiej właśnie powieści. Czerpać mógł inspiracje z ogromnej skarbnicy książek wtedy wydawanych. Mieszkał w Londynie i akcję swojej powieść umieścił w Walii, znanej ze starych zamków i związanych z nimi legend. Stworzył niezwykłą mieszankę powieści gotyckiej, grozy i kryminału, a wszystko to z przymrużeniem oka, z dużą dawką ironii i humoru.
János Bátky, narrator tej powieści, jest węgierskim doktorem filozofii, mieszkającym od lat w Londynie. Utrzymuje się ze skromnego spadku i zawsze jest do dyspozycji sędziwych Anglików, którzy mają ambicje wykonywać jakąś pracę naukową, oczywiście odpłatnie. Jego życie upływa głównie w bibliotece British Museum zajmując się naukami zbędnymi, wszystkim, co normalnemu człowiekowi nie przychodzi nawet na myśl. Ostatnio zajmował się XVII wiecznymi angielskimi mistykami, alchemikami i astrologami, szczególnie Williama Roscoe. Jednak oprócz starych ksiąg, kochał też kobiety i lubił w ich sypialniach spędzać czas. Jako dziwak na jednym z przyjęć zostaje przedstawiony innemu dziwakowi, earlowi of Gwynedd z rodu Pendragonów. Okazuje się, że zainteresowania obu panów są zbieżne i János Bátky zostaje zaproszony do posiadłości Owena Pendragora w Walii, aby studiować stare i zapomniane dzieła mistyków z XVII wieku w bibliotece Earla. Już na następny dzień pojawili się wokół niego nowi znajomi. Gdy dotarł do posiadłości, rozpoczęła się, jak sam stwierdził, upiorna i niewytłumaczalna przygoda.
Okazało się, że ktoś próbuje zabić Earla, związane jest to ze śmiercią jego przyjaciela i spadkiem po nim. Sam bohater w pewnym momencie stanie się podejrzanym. Na to nakłada się legenda Pendragonów. Legenda związana jest Asaphanem Pendragonem (szósty earl), podróżując po Niemczech, zajmował się tam alchemią i stał się członkiem tajemniczego stowarzyszenie różokrzyżowców. Po powrocie do Walii zamek Pendragonów zmienił się w pracownię czarnoksiężników. Asaph pragnął urzeczywistnić rodową dewizę „Wierzę w zmartwychwstanie ciała”. Jego grób znajduje się nieopodal dzisiejszej siedziby Earla w ruinach starego zamczyska. Legenda głosiła, że szlachetny nieboszczyk zjawia się, ilekroć los kraju lub rodziny Pendaragonów znajduje się w groźnej przełomowej sytuacji. Współcześnie earl Owen też prowadzi tajemnicze badania i studiuje stare księgi. Właśnie wiedza o różokrzyżowcach odegra zasadniczą rolę w znalezieniu ludzi próbujących zabić Earla, a także rozwiązanie zagadki tajemniczego skrótu A.C.R.C.
Legenda Pendragonów jest jak na dzisiejsze standardy nowoczesną powieścią. Na jej okładce mógłby się pojawić napis: „Czytanie jej jest jak przejażdżka kolejką górską”. Naprawdę akcja jest bardzo dynamiczna, która ciągle zaskakuje, chociaż zawiera też dużo informacji o różokrzyżowcach i alchemikach. Autor umiejętnie buduje atmosferę grozy: ruiny starego zamczyska z jego tajemnicami, mgły nad jeziorem i wrzosowiskami, czarny rycerz. Dokłada do tego stare legendy, przepowiednie i prorocze sny. Dużo wnoszą bohaterowie drugoplanowi. Interesujące też są trzy postacie kobiece, każda inna. Idealizowana przez bohatera arystokratka, która jednak ciągle wymyka się jego wyobrażeniu o arystokratkach, piękna i zmysłowa famme fatale i pozbawiona sentymentów kobieta nowoczesna nawet, jak na nasze standardy.
Jednak nie sądzę, aby ta książka mogłaby być wznowiona, pomimo fantastycznej akcji i języka, mieszaniny grozy i komizmu. Prześmiewki, kpiny z Anglików będą nas bawić, ale to samo dotyczące kobiet może się w dzisiejszych czasach niektórych denerwować. Ja się świetnie bawiłam, czytając tę książkę.