𝐵ó𝑔 𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐ó𝑤, 𝑏𝑦 𝑛𝑎𝑠 𝑤𝑦𝑐ℎ𝑜𝑤𝑎𝑙𝑖, 𝑑𝑎𝑐ℎ 𝑛𝑎𝑑 𝑔ł𝑜𝑤ą, 𝑏𝑦ś𝑚𝑦 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑘𝑎ć 𝑖 𝑑𝑜𝑘ą𝑑 𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎ć , 𝑖 𝑂𝑗𝑐𝑧𝑦𝑧𝑛ę, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 ż𝑦𝑗𝑒𝑚𝑦 𝑧 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚𝑖 𝑏𝑟𝑎ć𝑚𝑖 𝑖 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑎𝑚𝑖 𝑖 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑖ś𝑚𝑦 𝑐𝑧𝑢ć 𝑠𝑖ę 𝑏𝑒𝑧𝑝𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒. 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑘𝑡𝑜ś 𝑢𝑑𝑒𝑟𝑧𝑎 𝑤 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑚𝑎𝑡𝑘ę 𝑙𝑢𝑏 𝑜𝑗𝑐𝑎 – 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑜𝑏𝑜𝑤𝑖ą𝑧𝑘𝑖𝑒𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑡𝑎𝑛ąć 𝑤 𝑖𝑐ℎ 𝑜𝑏𝑟𝑜𝑛𝑖𝑒. 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑧𝑏𝑢𝑟𝑧𝑦ć 𝑑𝑜𝑚 – 𝑠𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑤𝑖𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖ę. 𝐴 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑎 𝑂𝑗𝑐𝑧𝑦𝑧𝑛ę – 𝑖𝑑𝑧𝑖𝑒𝑚𝑦 𝑧𝑎 𝑛𝑖ą 𝑤𝑎𝑙𝑐𝑧𝑦ć.
𝑊𝑎𝑙𝑘𝑎 to kolejna część jednej z moich ukochanych sag, którą od samego początku jestem zauroczona. Daria Kaszubowska tak wspaniale i z ogromną czułością opowiada o ziemi kaszubskiej i jej dumnych mieszkańcach, że nie sposób zakochać się w tym regionie. Zdążyłam się przywiązać do bohaterów sagi, pośród których czuję się jak w rodzinie i nie potrafiłam spokojnie czytać o ich wojennych losach. Robiłam to ze ściśniętym gardłem, roniąc co chwila łzy. To najsmutniejsza i najbardziej tragiczna część z całej sagi. Zdawałam sobie sprawę, że Daria Kaszubowska nie mogła tych zdarzeń opisać inaczej, ale to nie stanowiło dla mnie żadnej pociechy.
𝑊𝑎𝑙𝑘𝑎 to opowieść pełna strachu o siebie i swoich bliskich, o trudnych wyborach, które niejednokrotnie decydowały o życiu. To nie tylko lekcja pokory wobec losu, ale opowieść o piekle niemieckiej okupacji, gdzie ważniejsze niż kiedykolwiek stawały się więzi rodzinne oraz ojczyzna, zarówno ta duża, jak i ta mała. Chylę czoło przed niesamowitą wiedzą historyczną autorki. Dziś z perspektywy upływającego czasu, coraz trudniej odtworzyć tamte dzieje, wielu świadków owych zdarzeń już nie żyje, a Niemcy starannie zacierali za sobą ślady masowych zbrodni, które popełnili. Autorka pięknie splotła losy fikcyjnych bohaterów z prawdą historyczną, przeniosła w świat obrazów i emocji tak silnych, że ta historia zostanie we mnie już na zawsze.
Widmo wojny zawisło nad światem. Marta miewa przerażające sny, w których widzi pole pełne krwi i trupów, rozdziobywanych przez ptaki. Ludzie zaklinają rzeczywistość, ale to, co nieuchronne zbliża się wielkimi krokami.
Anna i Markus, Kaszubka i Niemiec zakochali się kiedyś wbrew podziałom, ale teraz coraz częściej sprzeczają się o swoje poglądy. Ich syn Otto służy Führerowi, nie we wszystkim się z nim zgadza, ale ogólnie jest zachwycony polityką, jaki prowadzi. Anna podświadomie czuje, że Hitler to zły człowiek, który dla dobra Rzeszy poświęci jednostkę. Nienawidzi bowiem Żydów i Polaków. Dodatkowo para nie jest zadowolona z wyboru córki kandydata na męża, który w kręgach towarzyskich nie cieszy się dobrą opinią.
Brunon i Marta żyją w szczęśliwym związku, rodzi im się kolejne dziecko. Pelagia, chociaż już wiekowa dziarsko trzyma wodze domowego ogniska, na co ugodowa Marta się zgadza. Zofka bystra dziewczyna wpada w oko Staszkowi Bachowi, lecz dziewczyna nie odwzajemnia jego atencji, a wprost przeciwnie ma zupełnie inne plany.
Piotr Stoltman wiedzie w miarę ustabilizowane życie u boku Lisel i wspólnie wychowują jej syna Sambora, natomiast Monika odkąd Jyndrys uratował ją z rąk brutalnego Huberta Wójcika, wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku dobrotliwego Ślązaka. A Anton niespokojny duch, służy w wojsku.
Wybuch wojny przewróci do góry nogami życie wszystkich, choć do końca mieli nadzieję, że najgorsze jednak nie nadejdzie. Wprawdzie czuli na plecach oddech nadciągającej wojny, słyszeli szaleństwo w słowach uwielbianego przez Niemców Hitlera, ale łudzili się, że Anglia i Francja nie pozwolą Polaków skrzywdzić. Niestety czas pokaże, jak bardzo się mylili.
Jeszcze śpiewają ptaki i szumią drzewa, a powietrze wypełniają aromaty żywicy, igliwia, grzybów i wilgotnej ziemi. Na łąkach spokojnie pasą się krowy, drogę znienacka przecina bury kot, po niebie krąży jastrząb, ale w oddali słychać już pomruk nadciągającej strasznej wojennej nawałnicy, najtragiczniejszej w dziejach polskiego narodu. Żal ściska serce, oczy wypełniają się łzami, ale nie da się powstrzymać tego, co nieuniknione. Łatwiej w powieściach przyjąć do świadomości wojenną rzeczywistość, gdy nie jest się tak bardzo przywiązanym do bohaterów powieści, jak w tym przypadku a Kaszubom nie oddało całego serca.
Młodzi ludzie z głowami pełnymi ideałów i sercem do walki, ginęli w bezsensownych potyczkach z regularnym wojskiem najeźdźcy, albo w egzekucjach pod murem. Wojska polskie dzielnie bronili swojego kraju, chociaż zdawali sobie sprawę, że nie mają szans z tak silnym agresorem, a pomoc aliantów nigdy nie nadejdzie, bo to była tylko polityczna gadka.
Niektóre sceny zostaną już ze mną na zawsze. Piotr uśmiechający się z troską do żony, prowadzony przez gestapowców. Bernard syn Brunona klęczący i modlący się 𝐿𝑖𝑡𝑎𝑛𝑖ą 𝐿𝑜𝑟𝑒𝑡𝑎ń𝑠𝑘ą pod przydrożną figurą matki Boskiej wraz z towarzyszami broni. Janek syn Moniki stający się tarczą przed kulami dla dziewczyny, która mogła zostać miłością jego życia. Anton wrzucający z grupą desperatów granaty do niemieckich czołgów. Brunon aresztowany pod domem i załadowany na oczach rodziny do ciężarówki jak zwierzę i wywieziony do obozu i wiele, wiele innych scen. […] 𝑙𝑎𝑠 𝑏𝑦ł 𝑐𝑖𝑐ℎ𝑦, 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑡𝑟𝑤𝑎ł 𝑤 𝑧𝑑𝑢𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑢 𝑛𝑎𝑑 𝑡𝑦𝑚, 𝑐𝑜 𝑠𝑖ę 𝑡u𝑡𝑎𝑗 𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑜.
Gdy ucichły echa kampanii wrześniowej, okupant brutalnie wkroczył na kaszubską ziemię i zaczął wprowadzać swoje porządki. Ludzie buntowali się, a walka z najeźdźcą zeszła do podziemi, ale czasem wola walki i miłość do ojczyzny nie wystarczyła. Od patriotyzmu często silniejszy był strach o bliskich. Ludzie z tego strachu podpisywali volkslistę, a potem Niemcy w „podzięce” wysyłali ich synów jako mięso armatnie na wojnę. Każdy w każdej chwili mógł zginąć. Od kuli lub w obozie koncentracyjnym po donosie „życzliwego” sąsiada. Nikt nikomu nie ufał, a wszechobecny strach paraliżował normalne funkcjonowanie. Jednak mimo wszystko każdy starał się żyć w miarę normalnie. Obchodzić święta, żenić się, chrzcić dzieci, uprawiać pole. Wbrew pozorom człowiek potrafi dużo znieść i się przystosować.
𝑊𝑎𝑙𝑘𝑎 to najbardziej emocjonująca i wstrząsająca część ze wszystkich. Daria Kaszubowska wrzuciła swoich fikcyjnych bohaterów w zdarzenia, które niestety miały miejsce i nie wszyscy z wojennej zawieruchy wyjdą obronną ręką. Nie było łatwo, bo tak bardzo z wszystkimi się zżyłam, ale przecież nie można było inaczej. Dawno mnie tak serce nie bolało jak podczas lektury tej książki, co oznacza tylko jedno, że Daria Kaszubowska jest mistrzynią w kreowaniu ówczesnej rzeczywistości. Potrafi jak rzadko kto dzielić się swoimi emocjami i tak pięknie je przekazać.
𝑊𝑎𝑙𝑘𝑎 to powieść pełna przeogromnych emocji, a zarazem prawdy historycznej. Pod buciorem okupanta, życie wszystkich ludzi nie tylko Stoltmanów przewróciło się do góry nogami. Kto przeżyje, a kto z życiem musi się pożegnać? To jedyna powieść osadzona w czasach II wojny światowej, która wydaje mi się tak wiarygodna. Może dlatego, że jest pokazana przez pryzmat osobistych dramatów głównych bohaterów, do których zdołałam się przywiązać jak do rodziny. Daria Kaszubowska opowiada historię z niezwykłą czułością i wrażliwością, nie ocenia i nikomu nie wystawia rachunków. Oprócz niezwykle wstrząsających scen pojawiają się także takie, które budzą odrobinę nadziei. Chociażby wtedy, gdy Inga mówi przypadkowemu człowiekowi, któremu pod wpływem impulsu ocala życie, że mama nauczyła ją widzieć w innych przede wszystkim ludzi, a dopiero później narodowość, poglądy i wyznanie.
𝑊𝑎𝑙𝑘𝑎 to niezwykle realistyczna powieść, a przy tym bardzo emocjonalna i wstrząsająca. Nie mogła być inna, takie były wtedy realia, taka była rzeczywistość. Opowieść o tym, że w każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli. To nie wojna tworzy z ludzi bestie, ale to w ludzkich bestiach wojna wyzwala najgorsze instynkty. Okrucieństwo i brak człowieczeństwa.
Jest rok 1943 trwa wojna i trawa okupacja…
𝑁𝑖𝑒𝑚𝑐𝑦 𝑝𝑜𝑑𝑛𝑖𝑒ś𝑙𝑖 𝑟ę𝑘ę 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐ó𝑤, 𝑧𝑏𝑢𝑟𝑧𝑦𝑙𝑖 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑜m𝑦, 𝑝𝑜𝑔𝑤𝑎ł𝑐𝑖𝑙𝑖 𝑃𝑜𝑙𝑠𝑘ę. 𝑈𝑑𝑒𝑟𝑧𝑦𝑙𝑖 𝑤 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑒ń𝑠𝑡𝑤𝑜, 𝑤 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑘𝑎 𝑔𝑜𝑑𝑛𝑜ść 𝑖 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑜 𝑑𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎! 𝑁𝑎 𝑧𝑏𝑟𝑜𝑑𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦 ℎ𝑖𝑡𝑙𝑒𝑟𝑜𝑤𝑠𝑘𝑖 𝑠𝑦𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑗𝑒𝑚𝑦 𝑧𝑔𝑜𝑑𝑦! 𝑁𝑖𝑒 𝑤𝑜𝑙𝑛o 𝑛𝑎𝑚 𝑑𝑎ć 𝑛𝑎 𝑡𝑜 𝑧𝑔𝑜𝑑𝑦!