Publiczne opowiadanie o sekretach tajnych służb Rosji, a wcześniej Związku Radzieckiego, nie kończy się dobrze dla ich autorów. Nie ma znaczenia czas, czy pobyt „nawróconych szpiegów” za granicą. Dla zabójców Putina, czy wcześniej Stalina, Wielka Brytania, czy Stany Zjednoczone nie stanowią przeszkody.
Wystarczy przypomnieć otrucie Aleksandra Litwinienki, podpułkownika KGB/FSB w Londynie w 2006 roku. Litwinienko, nie był jedyną ofiarą, o czym pisze amerykańska dziennikarka śledcza Catherine Belton w znakomitej książce
„Ludzie Putina”. Trzeba przyznać, że Putin jest „godnym kontynuatorem” Stalina.
Kim był Walter Kriwicki, który opublikował swoje wspomnienia w książce „W tajnej służbie Stalina”?
Był szefem sowieckiego wywiadu wojskowego w Europie Zachodniej. W 1937 roku zbiegł do Francji (obawiał się, że będzie ofiarą wielkich czystek Stalina, kiedy wezwano go do powrotu do Moskwy). Potem dostał azyl w Stanach Zjednoczonych, gdzie publikował informacje, o swojej pracy w tajnych służbach Związku Radzieckiego.
Jego wspomnienia są bardzo ciekawe. Kriwicki posiadał wiedzę o potajemnych działaniach Stalina w latach 20 i 30 – tych XX wieku. Trzeba przyznać, że niektóre opisywane wydarzenia są porażające.
Sowieci ingerowali w politykę innych państw, co ma miejsce i dzisiaj, aby destabilizować Zachód. W tamtym czasie, były to działania w Hiszpanii, w czasie wojny domowej (1936-39), którą Stalin chciał sobie podporządkować.
Opisy wielkiej czystki w drugiej połowie lat 30-tych, kiedy aresztowano i skazywano na śmierć lub łagry znanych komunistów i nie tylko – to działanie państwa policyjnego w czystej postaci.
W tamtych czasach mało kto wierzył w rewelacje Kriwickiego publikowane w Stanach Zjednoczonych.
Dzisiaj wiemy, że to o czym pisał w swojej książce, to prawda.
Wiadomo, że Stalin był zbrodniarzem, ale ten fragment jego wspomnień dotyczący radzieckich sierot robi wrażenie na czytelniku cyt. „Spośród wszystkich czystek przeprowadzonych przez Stalina najstraszniejszą była czystka przeprowadzona wśród dzieci. Gdyby nawet historia miała zapomnieć o wszystkich innych, ta wstrząsająca zbrodnia nie może być nigdy wymazana z pamięci ludzkości…. Ósmego kwietnia 1935 roku „Izwiestia” opublikowały oficjalny dekret sowieckiego rządu, podpisany przez Kalinina i Mołotowa, a zatytułowany: „Środki podjęte dla zwalczania przestępczości wśród małoletnich”. Dekret przewidywał karę śmierci dla dzieci powyżej dwunastego roku życia za najrozmaitsze przestępstwa, od drobnej kradzieży do zdrady stanu. Uzbrojone w tę straszną broń NKWD zgarniało setki tysięcy dzieci, zapędzając je do łagrów, brygad pracy, a w wielu wypadkach kierując na egzekucje.”
Jak powiedział Kriwicki swojemu amerykańskiemu adwokatowi cyt.: ”Pewnego dnia, idąc ulicą, natkniesz się na zwłoki człowieka rozjechanego przez samochód. Rozpoznasz w nich Kriwickiego. Powiesz: "Biedak, powinien był bardziej uważać". I nawet przez myśl ci nie przejdzie, że to oni załatwili mnie w ten sposób. Są na to zbyt sprytni.”
Niewiele się pomylił. W lutym 1941 znaleziono jego ciało w hotelu, w Waszyngtonie. Uznano, że popełnił samobójstwo strzelając sobie w skroń. Oczywiście, było to morderstwo tajnych służb Stalina, o czym pisał potem w swoich wspomnieniach inny rosyjski rewolucjonista Victor Serge.
Ta książka, to nie tylko opis działania tajnych służb Stalina i samego Kriwickiego, ale również przedstawienie, jak działa umysł szpiega. Jak mówi znany emerytowany oficer polskiego wywiadu, a obecnie pisarz bestsellerowych thrillerów szpiegowskich Vincet V. Severski – szpiegiem pozostaje się do końca życia.
Interesujące jest wspomnienie jego adwokata Waldmana dotyczące Polski cyt.” – Dzięki niemu poznałem jak pracuje umysł superszpiega – opowiadał później jego amerykański prawnik, Waldman. – Pewnego dnia wracaliśmy promem z Ellis Island po przesłuchaniu w biurze emigracyjnym. Kriwicki czytał gazety. Nagłówki donosiły o toczących się w Europie negocjacjach w sprawie utworzenia systemu bezpieczeństwa zbiorowego, wymierzonego w Niemcy. Było to pod koniec 1938 lub na początku 1939 roku. Kriwicki nie zwracał większej uwagi na główne wiadomości. Ale nagle na ostatniej stronie gazety zobaczył króciutką notatkę i wpadł w wielkie podniecenie. „Niech pan spojrzy! – krzyknął – Będzie wojna! Stalin uderzy na Polskę”.
Notatka była nudnawą wzmianką na temat wykorzystania starych kronik z wojny polsko-bolszewickiej z lat 1919-1920 na rozpoczynającym się kursie szkoleniowym dla czerwonoarmistów. Kriwicki stwierdził, że oznacza to, że rozpoczęły się tajne przygotowania do sowieckiego ataku na Polskę i czerwonoarmiści są przyzwyczajani do traktowania Polaków jako naturalnych wrogów. Wydawało się to wówczas całkowicie niedorzeczne – zakończył Waldman”
Co było potem - to wiemy z historii. Najciekawsze w tej książce jest to, że od odpisywanych wydarzeń minęło kilkadziesiąt lat, a metody działania tajnych służb Związku Radzieckiego, a teraz Rosji, niewiele się zmieniły.