Głośne wspomnienia szefa sowieckiego wywiadu wojskowego w Europie Zachodniej po raz pierwszy opublikowano w Stanach Zjednoczonych w 1939 roku. Kilkanaście miesięcy później pokojówka znalazła ich autora martwego w hotelu Bellevue w Waszyngtonie.
“Jedna z osobliwości sowieckiej procedury sądowej polega na tym, że mimo olbrzymiej liczby egzekucji nie ma formalnej instytucji kata. Czasami wyroki śmierci wydane przez kolegium NKWD wykonują w piwnicach Łubianki oficerowie i strażnicy tego gmachu. Czasami robią to sami urzędnicy śledczy i prokuratorzy. To tak, jakby prokurator generalny stanu Nowy Jork, który uzyskał wyrok śmierci na oskarżonego, natychmiast pędził do więzienia Sing Sing, by osobiście włączyć prąd w celi śmierci.”
“Adwokat Kriwickiego Louis Waldman, cytował złowieszcze słowa swego klienta: "Pewnego dnia, idąc ulicą, natkniesz się na zwłoki człowieka rozjechanego przez samochód. Rozpoznasz w nich Kriwickiego. Powiesz: "Biedak, powinien był bardziej uważać". I nawet przez myśl ci nie przejdzie, że to oni załatwili mnie w ten sposób. Są na to zbyt sprytni.”
“Stalin stopniowo zmieniał wszystko. Kiedy przejął kontrolę nad OGPU, zaczął gromadzić w specjalnym tajnym archiwum wszelkie materiały dotyczące wszystkich wyższych urzędników administracji państwowej. Teczki pęczniały od raportów dostarczanych przez nadzwyczaj rozwiniętą sięć szpicli. Nie miało znaczenia, jak nieprawdziwe, a nawet niewiarygodne były donosy na temat czołowych sowieckich funkcjonariuszy partyjnych i państwowych. Usłużny personel zapełniał kolejne teczki. Stalin uważał, że warto mieć jakiegoś "haka" na każdego.”