Ambitna lektura, mądra, rozwijająca i przemyślana, budząca emocje i empatię, pozwalająca zrozumieć jakiś wycinek współczesnego świata. Do tej pory coś tam wiedziałam o konflikcie izraelsko - palestyńskim w kontekście politycznym, historycznych faktów, doniesień o ciągłych niepokojach i wojnie nękającej tę część świata, gdzie po obu stronach konfliktu giną ludzie, a szanse na pokój są niewielkie. Ale dlaczego tak się dzieje? Tak po ludzku, prostymi słowami : jaka jest geneza konfliktu i tak silnej nienawiści? Co czują mieszkańcy tej strefy? Dlaczego tak zapalczywie walczą? Na te pytania odpowiada autorka książki. A robi to po mistrzowsku. Ustami dwóch przyjaciół: Żyda Ezekiela Zuckera i Palestyńczyka Wadiego Ziada snuje opowieść o historii dwóch rodzin, których losy splotły się , wydawałoby się, nierozerwalnie. Są nie tylko sąsiadami i przyjaciółmi, ale wręcz rodziną. Przez pokolenia. Deklarują, że mimo różnic dotyczących wyznawanej wiary i poglądów politycznych, nic ich nigdy nie poróżni. I zaskakuje ich nieprzewidywalny los, zdarzenia zależne od osób trzecich, rzeczywistość się zmienia. Czy pokonają przeszkody, czy przyjaźń zwycięży? Czy ważniejszy będzie wieloletni związek, czy poczucie więzi z własnym narodem i narodowa duma? Przeświadczenie, że ma się swoje miejsce na ziemi, jedyne i wyjątkowe. Czy w ogóle jest możliwe, by w obliczu szalejące wokół wojny i zapiekłej nienawiści nie stać się zajadłymi wrogami? I najważniejsze - kto w konflikcie ma rację? Ale na to pytanie autorka nie daje odpowiedzi, a ja też nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć. Rozumiem trochę i jedną, i drugą stronę (wprawdzie jedną trochę bardziej), czuję do obu sympatię i współczuję, że przyszło im żyć w tak trudnych czasach, miejscu i okolicznościach.
Powieść jest przede wszystkim wciągająca, rozgrywa się od końca XIX wieku do czasów obecnych. Nie tylko w Jerozolimie i Palestynie, ale i w Rosji, Polsce, Paryżu, Londynie, Berlinie, Hiszpanii. Losy rodzin i poszczególnych jej członków opisane są trochę pobieżnie i wyrywkowo, ale taka widać była koncepcja. Od strony realiów bardzo dużo w niej faktów i postaci historycznych, a w strefie fikcji literackiej wręcz ogrom postaci i wątków. Momentami można się pogubić. Przydałoby się drzewo genealogiczne, które w połowie lektury zrobiłam na własny użytek i czytało mi się dużo łatwiej.
Nużyło mnie też ciągłe powtarzanie tych samych prawd, poglądów i idei, ale po lekturze całej powieści sądzę, że był to zabieg przemyślny przez autorkę.
Jedna z wartościowszych książek, które przeczytałam. Żałuję, że nie natknęłam się na nią przed wycieczką do Izraela. Bardzo polecam.