Przeglądając kiedyś FB, natrafiłam na zdjęcie sympatycznie wyglądającego mężczyzny w okularach, trzymającego z uśmiechem przed sobą stos książek. Weszłam na jego stronę. Poczytałam, pooglądałam. Marcel Moss. Bo o nim tu mowa. Zaintrygował mnie ten pisarz i postanowiłam zapoznać się bliżej z jego twórczością. Chciałam zacząć od trylogii hejterskiej, ale jej w bibliotece nie mieli. Wzięłam zatem, co mieli. A mieli książki z serii "Echo". I tym sposobem zaczęłam swoją przygodę z książkami Marcela Mossa. Pierwszy tom serii to "Utraceni".
Powieść zaczyna się z dużym hukiem. Oto w wieczór wigilijny na dom Wiktora Miltona, właściciela firmy transportowej, napadają zamaskowani bandyci. Zabijają mężczyznę i uprowadzają jego młodszą córkę Lenę. Żona zamordowanego, Beata Milton, obwinia o tę tragedię córkę Sandrę, dziennikarkę śledczą. Sandra rozpętała aferę medialną, wnikając w niebezpieczne środowisko mafii narkotykowej i ujawniając powiązania przestępczego świata z ówczesnym ministrem sprawiedliwości. Minister był bratem potężnego w przestępczym światku handlarza narkotyków, Dariusza Nickiego, zwanego Skorpionem. Czyżby to morderstwo i porwanie Leny było formą zemsty ze strony Skorpiona?
Ignacy Szryder jest właścicielem Agencji Poszukiwań Osób zaginionych "Echo". To były sportowiec, który walczy z uzależnieniami od narkotyków, alkoholu i leków. Uważa, że dzięki używkom może choć na chwilę wprowadzić się w stan odprężenia i zapomnieć o problemach i zaginięciu młodszego brata Tymona. Tymon wyszedł z domu i ślad po nim zaginął.
"Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Był człowiek, nie ma człowieka."
Agencja Ignacego kuleje i jest na skraju bankructwa, a on nie za bardzo wie, jak wyjść z tego impasu. Wszystko się zmienia, gdy do zespołu dołącza Sandra Milton. Dzięki niej udaje się zdobyć duże zlecenie. Oto syn znanego działacza społecznego Ryszarda Hajduka, zaginął. Ignacy oferuje mu pomoc w odnalezieniu syna, Ziemowita. Sprawa nawet porządnie nie ruszyła z miejsca, bo okazało się, że zleceniodawca żyje. Ryszard Hajduk zostaje powieszony na żyrandolu. Kto zamordował znanego aktywistę? Czy Skorpion lub któryś z jego sługusów maczali w tym palce?
Marcel Moss skupia się na ważnym problemie społecznym, jakim jest zaginięcie osób. To motyw przewodni. W jego tle rozgrywa się dramat zarówno Sandry, jak i Ignacego, obydwoje utracili bardzo ważne dla siebie osoby. Ona siostrę, a on brata. Sandra cierpi na ataki paniki i nieustannie cierpi po stracie Leny, zaś Ignacy wspomaga się używkami, aby wypalić ból po zniknięciu Tymona. Czy uda się im odnaleźć najbliższe sercu, ukochane osoby?
"Jedni chcą żyć, ale nie mogą. Inni nie chcą, a muszą."
Autor porusza w swojej opowieści wiele kontrowersyjnych tematów, takich jak autoagresja, uzależnienie od narkotyków, dręczenie psychiczne i fizyczne, gwałt, bestialstwo, spaczenie moralne.
"Skorpion wyraził się jasno: zero refleksji, zero wyrzutów sumienia i zero litości."
"Utraceni" to bardzo mocna książka. Brutalna, a czasami szokująca. Trzymająca w napięciu non stop. A do tego bardzo dobrze i szybko się czyta. Autor kawałek po kawałku odsłania kolejne tajemnice, dzięki czemu coraz więcej niejasnych dotąd elementów zaczyna do siebie pasować. Pokazuje, że w przestępczym świecie nic nie jest ani pewne, ani oczywiste.
Marcel Moss ma niebywały talent do tworzenia nietuzinkowych, angażujących, pełnych napięcia historii.
"Utraceni" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Już wkrótce sięgnę po kolejny tom serii.