Kolejna książka, którą w postaci ebooka dorwałam na Legimi. Chwilami zastanawiam się, co zrobiłabym bez tej aplikacji, skoro tyle książek chodzi człowiekowi po głowie, a bez wygranej w lotto nie może pozwolić sobie na kupno wszystkich bez wyjątku. Do tego miejsce na kolejne egzemplarze. Tego też nie ma za wiele. Już teraz kombinuję nad tym, jak zmieścić kolejne książki na mojej zaledwie jednej czterostopniowej półce, aczkolwiek w końcu zainwestowałam w regał, więc wizja biblioteczki nie jest już tak odległa.
Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, aczkolwiek znam z tytułów jej inne książki, które opisem nie przekonały mnie do siebie tak, jak zrobiło to "Zapadnij w serce". Właściwie w tym przypadku zachęcił mnie do siebie opis, ale również cudowna, subtelna okładka w delikatnych barwach, która w jakiś sposób odzwierciedliła to co przedstawił opis, a ostatecznie też treść tej książki. Poznajemy tutaj Rowe, która dwa lata spędziła w domu, oddając się indywidualnemu nauczaniu na skutek traumatycznych doświadczeń, które zrodziły w niej olbrzymi lęk społeczny. Dziewczyna ukończyła szkołę średnią i nadeszła pora na to, by wybrać uczelnię, na której chciałaby studiować. Nieprzekonana do tego pomysłu, przerażona wizją oddalenia się od domu i rodziców, w których miała oparcie, ostatecznie decyduje się spróbować. Daje sobie miesiąc. Wyjeżdża na studia i zamieszkuje w pokoju z dwiema dziewczynami Cass i Peige. O ile Cass z miejsca wydaje się być dobrym materiałem na znajomą, o tyle Paige jest jedną z tych dziewczyn, które są piękne, pewne siebie i uparte w dążeniu do tego, by zyskać to czego pragną. Jest również Nate. Chłopak, który zamieszkuje w pokoju na drugim końcu korytarza wraz ze swoim sparaliżowanym, jeżdżącym na wózku inwalidzkim, starszym bratem. To właśnie Nate'owi wpada w oko Rowe, która idealnie wpasuje się w jego gusta. Dziewczyna choć niechętna do zawierania nowych znajomości, nie jest jednak w stanie oprzeć się jego urokowi i nie chodzi tylko o to, że chłopak jest przystojny. Jest również zabawny i sprawia, że lęki głównej bohaterki nieco tracą na sile. Niestety rozwijająca się relacja, która jest podsycana rodzącymi się uczuciami i słabościami, owiana jest również tajemnicami, które ma Rowe. Boi się mówić o swojej przeszłości, nie chce tego robić, a jednocześnie nie chce tkwić w swojej bańce lęków, wiedząc, że zaczyna jej zależeć na chłopaku z uczelni.
Ta książka to naprawdę urocza, chwytająca za serce historia z gatunku YA, z którą warto się zapoznać. Rowe przeżyła koszmar, który diametralnie ją zmienił i sprawił, że musiała na nowo odnaleźć siebie. Pomagał jej w tym nie tylko terapeuta, ale również uczelnia i nowe grono znajomych, dzięki czemu zaczęła czuć, że jej życie może się stać normalne. Autorka poruszyła w niej temat, który nie jest nam obcy. Dramat, który co jakiś czas rzeczywiście ma miejsce na świecie. O jednych mówi się więcej, o innych w ogóle nie słyszymy. Nawet o ofiarach takich wydarzeń się nie mówi i wręcz szybko zapomina, a Ginger Scott pokazała w książce, jak wielki wpływ na człowieka mogą mieć traumatyczne wydarzenia.
Mało kiedy obdarzam sympatią kobiece postacie w książkach. Aż nadto często są one niesamowicie irytujące, wyidealizowane i absurdalne jednocześnie. Jeśli chodzi o główną bohaterkę "Zapadnij w serce", jest to jedna z najbardziej uroczych postaci, z jakimi miałam okazję spotkać się w książkach. Polubiłam ją od pierwszych stron i nie zmieniło się to wraz z kolejnymi rozdziałami. Nie inaczej było z jej współlokatorkami. Obie dziewczyny miały w sobie to coś, że je polubiłam. Jedną szybciej, drugą później ale jednak. Męskie postaci? Nate jest świetny. Naprawdę, jest to wspaniały chłopak, który w pełni zasługuje na uczucia Rowe. Troskliwy, opiekuńczy, zabawny a nawet cierpliwy. Miał swój moment, gdy jakbym mogła, to strzeliłabym go w łeb, żeby zmądrzał, ale szybko się zreflektował i wziął w garść. Nawet jego brat Tyson, choć jest typem tego luzaka, który lubi ładne dziewczyny i nie w głowie mu stabilizacja, ma w sobie swój urok i sprawia, że nie raz można się uśmiechnąć.
Niestety, jak w wielu książkach i w tej znalazło się miejsce na minusy, a mianowicie jeden. Rowe ma traumę, z którą od dwóch lat nie radzi sobie mimo wsparcia terapeuty i leków. Oczywiście tu magicznie przystojniak sprawia, że można zliczyć na palcach, ile razy faktycznie ta trauma przejęła kontrolę nad jej życiem. Tak, jakby nowo poznany chłopak był lekiem na wszystko. I chociaż rozumiem, że wsparcie kogoś, kogo da się obdarzyć zaufaniem może sporo zmienić, to wydaje mi się, że w tym przypadku zostało to trochę podkoloryzowane i nie do końca do mnie przemówiło.
Niemniej, nie mogę powiedzieć, że książka z tego względu traci na jakość. Wcale nie. Po prostu w pewnym momencie zapominamy o tej wielkiej traumie i traktujemy ją jako przykre wspomnienia, z którymi dziewczyna próbuje się uporać, co nie jest dla niej łatwe i nie stanie się na pstryknięcie palcami. Na korzyść książki działa również to, że nie wiemy od początku co spotkało Rowe. Autorka buduje napięcie, daje nam pewnego rodzaju kierunkowskazy, ale ostatecznie musi trochę minąć, zanim dowiadujemy się, na ile nasze domysły pokryły się z rzeczywistością.
Reasumując, książka jest naprawdę przyjemną lekturą, która w pewnym momencie potrafi sprawić, że oczy mimowolnie robią się wilgotne i warto jest po nią sięgnąć, by poznać dokładnie losy Rowe i Nate'a, którzy tworzą naprawdę zgrany duet, któremu nie sposób nie kibicować wraz z kolejnymi stronami.