Przeczytanie tej krótkiej nowelki zajęło mi dosłownie chwileczkę. Historia Białego Puchatego Króliczka, utrzymana w konwencji baśni, jest nietypowym krzywym zwierciadłem, w którym niejeden z nas może się przejrzeć. Pytanie co w nim zobaczy?
***
Autorka głównym bohaterem uczyniła króliczka, stworzenie, które ze swoim słodkim wyglądem jest uosobieniem niewinności i łagodności i przeciwstawia go światu człowieka, brutalnemu, bezwzględnemu i egoistycznemu. Może się wydawać, że świat przedstawiony jest odrobinę na wyrost, by jeszcze dobitniej pokazać kontrast pomiędzy początkową naiwnością i niewinnością Króliczka a rzeczywistością. Tylko czy tak jest istotnie? Mnie się wydaje, że to nie jest wyolbrzymienie, tylko wybiórcze pokazanie świata, w którym żyjemy.
***
"Byłeś dla niego ważny i pozostałeś do końca. Wiesz o ty, ale wstyd ci przyznać przed samym sobą, że nie było cię przy nim, gdy wchodził na ulicę pełną rozpędzonych samochodów."
Nietypowa przyjaźń uszatego ze szczurem też ma swój cel i znaczenie. Ten gryzoń, przez wielu postrzegany jako odrażający szkodnik, roznoszący zarazki w "Króliczku" początkowo wzbudza w naszym bohaterze negatywne odczucia, ale szybko się zaprzyjaźniają i Króliczek odkrywa jego piękną, marzycielską naturę. Przyjaźń ta jest nieoczekiwana zarówno dla Króliczka, jak i Szczura i jednocześnie stanowi doskonałe zobrazowanie powiedzenia, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
***
Kończyłam czytać "Białego Puchatego Króliczka" płacząc. Ta historia mogła mieć tylko jedno zakończenie, ale i tak, do samego końca tliła się we mnie iskierka nadziei, że odnajdzie swoją ukochaną i poszukiwaną Łąkę, że zostawi za sobą brudne i nieprzyjazne ludzkie siedziby, strząśnie z siebie skorupę przykrych doświadczeń i spełni swoje marzenie.
***
"Ludzie biorą więcej niż jest im potrzebne, a i tak nie lubią się dzielić."
Ta krótka historia nie jest pisana sobie a muzom, jest ewidentnie pisana w konkretnym celu i niesie przesłanie. Każdy czytelnik "Króliczka" odnajdzie je z pewności i jedynie od nas samych zależy, od tego czego doświadczyliśmy, od naszych przemyśleń, wrażliwości, empatii i dostrzegania drugiego dna w poznawanych historiach co wyjmiemy z tej opowiastki i jak ją odbierze nasze serce. Jak ja ją odebrałam?
Wstyd mi. Po prostu mi wstyd. Nie tylko podczas lektury tych pięćdziesięciu kilku stron elektronicznej wersji opowieści o Króliczku, ale za każdym razem, gdy widzę krzywdę zwierząt, czy bezmyślne marnotrawienie i niszczenie środowiska naturalnego, to przeraźliwe wielkie mniemanie o sobie rasy ludzkiej wstyd mi, że należę do tego gatunku. Generalizuję teraz, wiem, że nie wszyscy ludzie są tacy, ale ogrom tak. Ludzie jako gatunek, jest najbardziej ekspansywnym, morderczym i bezlitosnym gatunkiem. Wydaje nam się (ludziom ogólnie), że posiadamy Ziemię na własność, że na niej panujemy, a tymczasem jesteśmy tu tylko "przejazdem". Czasami wydaje mi się, że ludzie potrafią tylko siać śmierć i zniszczenie i nie biorą pod uwagę dobra żadnego innego gatunku prócz własnego. Wiem, jestem w tym momencie niesprawiedliwa i strasznie uogólniam, ale są takie chwile, że szlag mnie po prostu trafia.
***
"Biały Puchaty Króliczek" jest świetnym wyjściem do dyskusji nie tylko na temat ludzi jako ekspansywnego gatunku, ale także brutalnego traktowania zwierząt na fermach i farmach. Przerażającego procesu uśmiercania zwierząt hodowlanych czy marnotrawienia jedzenia. Króliczek to także opowieść o pragnieniu wolności, sile marzeń i pięknej przyjaźni, która może zrodzić się w każdych warunkach niezależnie do jakiego gatunku czy rasy się zaliczamy.
***
Zaczynając pisać tę opinię nie sądziłam, że będzie... właśnie taka. Ale inna nie będzie, a ponieważ to moja, subiektywna ocena, macie naturalnie prawo się z nią nie zgodzić i wyrazić własną. Będzie mi bardzo miło poznać Wasze zdanie na temat "Białego Puchatego Króliczka" Lis W. A. Mikulskiej.
Czy polecam? Naturalnie, że TAK.