Przed świętami, jak co roku, mój mąż z synem wybrali się na spacer połączony z oglądaniem Grobów Pańskich w kościołach. Nie dziwi, że większość z nich nawiązywała do trwającej na Ukrainie wojny. Młody z przejęciem dzielił się swoimi wrażeniami i zadał mi pytanie, które wywołało we mnie wstyd, smutek i rozgoryczenie.
Nawiązując do jednej z instalacji, na której były wypisane daty wojen, które toczą się, bądź toczyły niedawno na świecie zapytał: Mamo dlaczego Polacy nie pomagają Syryjczykom i innym ludziom uciekający przed wojną, tak jak uchodźcom z Ukrainy? I co miałam odpowiedzieć mojemu ufnemu, mądremu i empatycznemu 11-latkowi, który już teraz widzi, że ludzi wokół dzieli się na lepszych i gorszych, tych którym pomóc trzeba i tych, których traktuje się się jak problem, którego szybko należy się pozbyć.
Ta trudna rozmowa zbiegła się dla mnie z lekturą książki "Nawet jeśli umrę w drodze. Twarzą w twarz z uchodźcami" autorstwa Moniki Białkowskiej, pozycją niezwykle poruszającą i obnażającą nasze lęki przed osobami różnymi od nas kulturowo. Trudno nam je zaakceptować i żyć z nimi w pokoju, darząc się wzajemnym szacunkiem i zrozumieniem dla naszej inności. Ale dlaczego tak się dzieje? Dlaczego naszym sąsiadom Ukraińcom odstępujemy nasze domy i zapraszamy do stołu, a pozwalamy by na polsko-białoruskiej granicy ludzie umierali z głodu i wychłodzenia?
Autorka, wędrując po świecie i rozmawiając z uchodźcami i organizacjami, które od lat udzielają im pomocy stara się znaleźć odpowiedź na to pytanie. Kieruje swe kroki do Grecji, Włoch czy Szwecji , słucha opowieści uciekających przed wojną i głodem Syryjczyków, Kurdów czy Erytrejczyków , którzy pragną żyć wolni w miejscu spokojnym i dającym możliwość zdobycia dobrego wykształcenia i pracy. Te jej wędrówki, niekończące się rozmowy pokazują ludzi takich jak my, którzy mieli to nieszczęście, że urodzili się w złym miejscu i o złym czasie. Ich opowieści porażają, wywołują smutek i niezgodę na niesprawiedliwości tego świata.
Kluczem aby ich zrozumieć i wyciągnąć pomocną dłoń jest przestać się bać inności, oswajać ją, uczyć się jej. Wydawać by się mogło, że to tak niewiele ale dla większości Polaków to praca ponad siły.
Lektura tej książki może być dobrym początkiem, który zmotywuje nas do takiej pracy, otworzy oczy na cierpienia ludzi o innym kolorze skóry, wyznających inną nim my religię, jednak poza tym nieróżniących się od nas jeśli chodzi o pragnienie dobrego, spokojnego życia i lepszej przyszłości dla swoich dzieci. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę publikację. Mnie poruszyła do głębi.