No i znowu - święta, święta i po… Leci ten czas. Mile go spędziliście ? U nas dziś była przepiękna pogoda i w sumie jest nadal choć chyba deszcz nadciąga. Jednak zdążyliśmy iść na spacer, złapać trochę słońca.
Lecz więcej słońca i pięknych krajobrazów, miejsc wartych zwiedzenia, oferuje nam najnowsza książka Iwony Feldmann - “Viva Dalia”. Autorka zapewnia nam bajeczne opisy miejsc w Maladze. Aż chce się tam jechać i przekonać na własne oczy czy jest ta cudowna. Byliście w Hiszpanii ? Czy jest może na trasie Waszych wymarzonych podróży ?
Ta książka jest taka nietypowa, zawiera ciekawe połączenie romansu z dodatkiem dramatycznej historii sprzed lat. Poznajemy Dalię i Sama, głównych bohaterów, lecz ich historię przeplata opis wydarzeń sprzed wielu lat. Z pozoru nie mający z nimi nic wspólnego, jednak okazuje się, że wątki zaskakująco się łączą. Na swój sposób można uznać, że to w jaki sposób drogi tych bohaterów się zejdą, jest aż nader oczywiste. Jednak według mnie, sam opis procederu do jakiego dochodziło przez lata i to za zgodą władz oraz kościoła, jest tak szokujący i przerażający, że wciąga niesamowicie.
Może mnie tu niektórzy za te słowa potępią, ale jak czytam o takich sytuacjach, to śmiać mi się chce z oburzenia kościoła na fakt, że ludzie się od niego odwracają. Dają ku temu tyle powodów. To nie jest fikcja literacka. Iwona opiera tę książkę na brutalnych faktach. Władze kraju czy kościół to instytucje, które mają nam dać poczucie bezpieczeństwa, a nie kraść dzieci dla własnych zysków…
Wśród czytelniczek jest łącznie ze mną wiele matek. Każda z nas pamięta te chwilę narodzin naszych dzieci, ten pierwszy płacz, powrót do domu. Evicie nie było to dane. Nie dość, że została brutalnie wepchnięta w dorosłość, bo zaszła w ciążę jako zaledwie 15 letnia dziewczyna. Nie otrzymała wsparcia rodziny w tym trudnym dla niej momencie, wręcz przeciwnie. Czytając o reakcji jej matki, nóż w kieszeni się otwiera. Kościół wyciągnął do niej “pomocną dłoń” jednak dziewczyna nie miała pojęcia jak wielka będzie jej cena.
Gdy po latach w jej progu staje kobieta, twierdząca, że jest jej dzieckiem, nie wierzy. I wcale jej się nie dziwię. Jednak powoli uruchamia to lawinę pytań i niepewności. Czy bohaterowie otrzymają odpowiedzi na dręczące je pytania ?
Sambor jest żołnierzem Legii Cudzoziemskiej. Żył chwilą, dniem dzisiejszym. Dopóki w jego ramiona nie wpadła Dalia. Nie miał pojęcia, że kobieta tak szybko wywróci jego życie do góry nogami.
Dalia w Maladze znalazła się przez przypadek. Chyba zbyt dosłownie wzięła sobie do serca słowa “wsiądź do pociągu byle jakiego”;) postanowiła zostać i uporządkować myśli. Jednak z dnia na dzień okazało się, że powodów by pozostać, przybywa. Czy zostanie, przekonajcie się sami.
“Viva Dalia” to coś czego nam czytelnikom potrzeba - książka inna niż wszystkie. Taka nieoklepana, zaskakująca. Pełna ciekawych bohaterów, których w większości nie sposób nie polubić. Oczywiście nie wszystkich, bo taki Alek, nie biorący pod uwagę, że można mu odmówić, czy wspomniana matka Evity, to raczej osoby, do których nie zapałacie sympatią. Ale jednak większość jest zdecydowanie pozytywna. To ludzie z krwi i kości, mający swoje pragnienia, przekonania, popełniający błędy, mający wątpliwości.
Książka porusza wiele ważnych i ciekawych tematów, dzięki którym historia porywa bez reszty. Nie piszę tak tylko dlatego, że to mój patronat ;) nie mam w zwyczaju chwalić książek, które nie mają w sobie tego “czegoś”. A ta wg mnie ma wiele do zaoferowania i wierzę, że wielu z Was ją doceni. Serdecznie namawiam byście się o tym osobiście przekonali.
Dziękuję Iwonko za to, że ponownie mogłam wziąć Twoją książkę pod swoje skrzydła . Polecam się na przyszłość.