Starość... - może być spokojną, leniwą, upływającą na cieszeniu się zasłużonymi chwilami relaksu. Może, ale z pewnością nie w przypadku szermierza natchnionego, którego imię zna pół świata i którego imię znaczy tyleż podziw, co i lęk... Mowa tu oczywiście o niejakim Virionie - bohaterze najnowszej powieści Andrzeja Ziemiańskiego pt. „Virion. Krew”, która jest jednocześnie pierwszą odsłoną cyklu „Legenda miecza”. I jak się już domyślacie, jest to opowieść o starości Viriona, która podobnie jak i on, musi być wyjątkową...
Troje rodzeństwa - dwie starsze siostry i brat, przemierzają pogranicze Luan i Arkach, szukając dla siebie lepszego miejsca do życia. Los sprawia, że znajdują oni po drodze pijanego w sztok starca, którego z racji dobrego serce zabierają ze sobą w dalszą drogę. Decyzja ta odmieni ich los już na zawsze - a w szczególności młodzieńca, który za sprawa Dziadka odnajdzie swoje życiowe powołanie.
Jednocześnie w tej samej okolicy pojawia się pewna piękna, niebezpieczna i niezwykle sprytna dziewczyna, która realizując powierzoną jej misję stanie się niespodziewanie jednym z najważniejszych graczy na szpiegowskiej scenie gry wielkich mocarstw, której stawką jest przyszłość tego zakątka świata...
Patrząc na tę piękną, klimatyczną, wspaniałą okładkę niniejszej powieści (czy wam też widniejącą na niej postać kojarzy się z Melem Gibsonem...?) czuję wielką radość, że oto Andrzej Ziemiański dał nam kolejną odsłonę tej jakże rozbudowanej serii w nieco innej, zaskakującej postaci. Oto porzucamy bowiem młodość i wiek średni Viriona na rzecz jego starości, którą również znaczy wielka przygoda, nieustająca walka, skomplikowana polityka oraz rzecz dla mnie absolutnie tu wspaniała - ironia względem życia człowieka. Ironia, w której kryje się mądrość tych, którzy przeżyli i widzieli już prawie wszystko...
Jak już wspominałam na przykładzie krótkiego zarysu fabuły, akcja powieści toczy się tu dwutorowo - z jednej strony śledzimy losy rodzeństwa i odnalezionego przez nich starca, zaś z drugiej towarzyszymy młodej kobiece, która okazuje się być kimś na wzór super agenta tego świata. I tu i tu jest ciekawie, klimatycznie i wielokrotnie bardzo zaskakująco, gdy z czasem okazuje się, że ścieżki bohaterów zmierzają w to samo, niezwykle niebezpieczne miejsce. To właśnie tam dojdzie na finałowych wydarzeń, szytych grą kłamstw, śmiercią i dobrym trunkiem. Jaki zatem jest sam Virion w tym jakże słusznym wieku...? Otóż nieco inny, gdyż znajdziemy w nim więcej humoru, wspominanej ironii i sarkazmu, ale też i dobrego serca względem wrogów, których oczywiście traktuje z przyjemnością mieczem i wszelaką inna bronią, ale już jakby nieco łagodniej, dając szansę uniknięcia swojego marnego losu, z większym zrozumieniem. I chyba również jest to mądrzejszy Virion..., ale tak to już jest z nami ludźmi, że z wiekiem wiemy i rozumiemy więcej, choć wtedy też i mamy mniej okazji, by skorzystać z ów wiedzy.
Ciekawie przedstawia się także globalne spojrzenie na tę powieściową rzeczywistość, w której również zmieniło się wiele - choćby na polu prowadzenia wojennej polityki Luan, ale też i na tle społecznych przemian, które akurat podążyły w złą, bardzo złą stronę. I pojawiają się tu nowe postacie, które są ciekawe, barwne, idealne dla tej książkowej scenerii - by wspomnieć o uczniu Viriona, czy też arkańskim księciu, ale też i przebrzmiewają imiona dawnych bohaterów, których doskonale znamy i za którymi tęsknimy. Warto też zauważyć, że w tej opowieści to jednak wielka polityka okazuje się ważniejszą, aniżeli losy jednostki - choć z samym szermierzem natchnionym, na czele.
Walka, wspominana polityka i jej przedłużenie w postaci szpiegowskich intryg oraz humor - to główne elementy tej historii, w której jednak pojawia się również miejsce na wątek natury obyczajowej, gdy oto młoda krew daje o sobie znać i przyciąga pewnego młodzieńca do pewnej młodej dziewczyny. Oczywiście są i rzeczy magiczne - nie dużo, ale jednak w kluczowych momentach, tak by opowieść ta zachowała swoją piękną naturę fantasy. Najważniejsze wydaje się jednak to, że mamy tu coś innego, dla nas nieodkrytego i w jakiejś mierze odświeżającego całą tą serię, co mnie osobiście bardzo się podoba.
Tak, jak Andrzej Ziemiański zacnie napisał tę opowieść, tak Paweł Zaręba opatrzył ją pięknymi i klimatycznymi ilustracjami. Efektem jest znakomita, trzymająca w napięciu do ostatnich stron i przezabawna historia, która w mej ocenie stanowi sobą jedną z najśmieszniejszych odsłon całej tej serii. Oczywiście mamy tutaj również mocny język i kilka mrocznych scen, ale w całościowym ujęciu bliżej tej powieści do komedii fantasy, aniżeli dramatu - i dobrze, bo dramatów mamy dość dookoła nas, a tutaj czeka na nas przyjemność zabawnej i porywającej, czytelniczej przygody.Rys. Paweł Zaręba
Cytując klasyka – „Kiedy ludzie pytają mnie co jest ważniejsze, jedzenie czy miłość…” - odpowiem, że jedzenie, miłość i dobra lektura, ot choćby takiej książki, jak „Virion. Krew”, w której to nota bene znajdzie się również wiele o jedzeniu, miłości i trunkach. Mówiąc już zupełnie poważnie stwierdzę, że Andrzej Ziemiański jest w świetnej, pisarskiej formie, czemu daje wyraz tą oto powieścią. Polecam i czekam na więcej.
(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2024) "Virion. Krew" - Ani broń ani sposób w jaki ją trzymasz, nie są ważne. - A co jest ważne? - Pasja. Starość nie radość, wiadomo. Ale jak ...
(Wydanie I, Wydawnictwo Fabryka Słów, Lublin-Warszawa, 2024) "Virion. Krew" - Ani broń ani sposób w jaki ją trzymasz, nie są ważne. - A co jest ważne? - Pasja. Starość nie radość, wiadomo. Ale jak ...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Zabawna, komiksowa bajka o lądowaniu UFO!
Pomysłowa, zabawna, ciekawie przedstawiona i też mówiąca w lekko gorzki sposób wiele o nas samych komiksowa bajka o spotkaniu z UFO... - tak jawi się fabularno-ilustrac...
Polskie prawo aborcyjne jest chore, spaczone prawicowymi poglądami i chrześcijańską religią. Polskie prawo jest zacofane, opierając się nie na nauce, a właśnie na kwest...