„- Jednak czasami ludzie muszą cierpieć. Czasami po prostu muszą.”*
Czy my potrafimy docenić to, że żyjemy? Chodzi mi o to, że nie imają się nas śmiertelne choroby, nie mamy poczucia iż dzień dzisiejszy może być ostatnim. Nie. Przynajmniej nie wszyscy. Okazuje się, że co któryś tam człowiek żyje na krawędzi nie bacząc na bezpieczeństwo - przecież jeszcze tyle przed nim. I wtedy nie bardzo rozumie tych po drugiej stronie mających świadomość upływającego czasu.
Vida jest właśnie tą osobą, która doskonale jest świadoma upływu czasu. Dziewiętnastoletnia dziewczyna od urodzenia choruje na poważną wadę serca. Musi żyć całkiem inaczej niż reszta, szybko się męczy, nie ma dużego grona przyjaciół: „Nikt nie chce się zaprzyjaźnić z osobą, której za chwilę już nie będzie.”** Mimo tego, że jest dorosła matka traktuje ją jak dziecko. Wszystko zmienia się z momentem dostania nowego serca, może zacząć żyć na nowo - co prawda musi brać leki i męczy się szybciej niż inni, ale ma możliwość normalnie funkcjonować. Jedyne co ją dziwi to wspomnienia oraz uczucia, których nie powinna mięć. Tak samo jest gdy widzi Richarda męża od której ma serce - ona go... kocha mimo tego, że widzi mężczyznę pierwszy raz na oczy. Czyżby to było dawcy serca? Czy jest to możliwe, a jeśli tak co musi i co zrobi by pozbyć się tych emocji oraz wspomnień?
Kolejna książka z serii „Zbliżenia” za mną i kolejne rozmyślenia we mnie. Każda dosłownie każda czytana przeze mnie pozycja z tego cyklu postawiła ślad chyba na zawsze. I takie lektury ja lubię, zmuszające do myślenia, zatrzymania się i spojrzenia na określony temat inaczej niż dotychczas.
Tym razem miałam okazję przeczytać o takich sprawach jak kolejności życia i śmierci, żeby Vida mogła przeżyć ktoś musiał umrzeć. Smutne, ale prawdziwe - dziewczyna jak i matka miały wyrzuty sumienia bo każdego dnia czekali na kogoś śmierć. Komuś może wydawać się złe, ale podejrzewam, że gdyby był na ich miejscu myślał by dokładnie tak samo, zwykła chęć życia. Catherine Ryan Hyde prezentuje relacje ludzi w trudnych sytuacjach: zdesperowana matka walcząca o życie dziecka, zrozpaczony mąż i matka po stracie ukochanej osoby, a także relacje matki i córki, która dorasta i nie jest już małym nieporadnym dzieckiem. Oni wszyscy przeżywają swoje tragedie, uczą się żyć na nowo i próbują zrozumieć nadchodzącą kolej rzeczy. To też poszukiwanie siebie i swojego miejsca, Vida czuje, że musi coś zmienić, znaleźć - wyrusza więc w podróż dzięki której uzyskuje odpowiedzi i spokój. W powieści tej został poruszony temat pamięci komórkowej, jest on cały czas kontrowersyjny w środowisku lekarzy czy też naukowców. Pacjenci, którzy przechodzą przeszczepy często twierdzą, że zmieniają się gusta, upodobania kulinarne czy na przykład muzyczne. Na podstawie tej wiedzy powstała teoria taka, że każda komórka zachowuje wspomnienia i stąd zmiany w zachowaniu człowieka.
„Używane serce” to niesamowity ładunek emocji. Wzrusza, bawi, uczy, czasem irytuje. W trakcie czytania nawet przez chwilę się nie nudziłam, akcja toczyła się szybko i wartko. Od samego początku wczułam się w uczucia bohaterów i bez problemów rozumiałam to czemu postępują tak, a nie inaczej. Forma pamiętników (co bardzo lubię) tylko uatrakcyjnia czytanie. Poznajemy szczegółowo uczucia Vidy jak i Richarda.
Mimo trudnych tematów pozycja ta nie przygnębia, a daje nadzieję. Porusza i zmusza do pomyślenia. Musicie przeczytać!
*str. 225
**str. 32