Mam nadzieję, że za wydanie książki w takim stanie, wstydzą się i autor, który dotychczas był w gronie moich ulubionych, jak i szanujące się wydawnictwo.
Rzadko zdarzają się tak złe książki w gatunku kryminału /thrillera /sensacji. Zazwyczaj jest to przywara debiutów selfpublishing. Autor jest doświadczonym pisarzem, napisał kilkanaście książek, z których przeczytałam kilka. Historie były bardziej lub mniej wciągające, ale prezentowały jakiś poziom. Powieść wymaga przeredagowania, choć nie wiem, czy nawet najlepsza redakcja mogłaby reanimować to, co w niej się wydarzyło. Ciężko określić jeden gatunek, jaki prezentuje ta książka. Zaczęło się od pozorowanego samobójstwa, ale potem książka poszła w kierunku fantastyczno-sensacyjnego dramatu political fiction.
Julia Swoboda nie wierzy w samobójczą śmierć swojego byłego partnera, Wojtka Morawskiego. Jego ostatnie dziennikarskie śledztwo dotyczyło wydarzeń z czasów PRL-u. Julia zaczyna dociekać prawdy na własną rękę. Pomaga jej w tym policjant Tomek. Ich śledztwo otwiera bramy do wątku politycznego.
Według autora od lat żyjemy zaślepieni propagandą, a cały kraj jest pod ruskim szantażem. Gdy bohaterowie odkrywają rąbek tajemnicy, stają się celem bandytów z ABW. Ktoś tak bardzo boi się, że sekret sprzed ponad trzydziestu lat wyjdzie na jaw, że jest w stanie zabić, a potem ścigać tych, którzy szukają odpowiedzi. Wszyscy przedstawiciele prawa są zamieszani w zbrodnie polityczne, a wiarygodne informacje napływają z więzienia, od kiboli. Element fabuły z kibolami był tak irracjonalny i infantylny, że zrobiła się z tego farsa.
Akcja dzieje się w tak ekspresowym tempie, że dosłownie w jednym, dwóch zdaniach czytelnik dowiaduje się, że osoba, która miała być przyjacielem, stała się wrogiem, którego już nie ma. Stał, a po chwili już nie żył. Za to kolejną informacją było wahanie bohatera, czy z obficie krwawiącą raną postrzałową powinien wsiąść do zaledwie rocznego samochodu. Autor nie szczędził informacji, pod który konkretny szpital podjechali bohaterowie, na jakim konkretnym osiedlu szukali świadków, przez jakie skrzyżowanie przejeżdżali. Brzmiało to, jak filmowy scenariusz, a nie pełnowymiarowa powieść.
Chaos. Filozofowanie zakrywa istotne dla historii informacje, a pojedyncze zdania fabuły sprawiają, że przyjaciele postaci stają się sprzymierzeńcami wroga, co łatwo czytelnikowi przeoczyć. W powieści dominują nieistotne opisy i dialogi, a ważne są niezaakcentowane, gdzieś przemykają między błahymi i znikają. Bohaterowie chodzą do restauracji, spacerują, uprawiają seks (opisywany: "On w nią wszedł. Ona mu pomogła."), prowadzą banalne dyskusje. Bohaterowie to kolejny słaby element. Płascy, płytcy, z atrofią uczuć. Ich życie zmienia się diametralnie, a na bohaterach nie robi to żadnego wrażenia. Główną cechą Julii miała być odporność psychiczna, a mnie się wydawała wyzuta z emocji. Informacje, które normalnie burzą dotychczasowe postrzeganie własnego jestestwa, zostały przyjęte przez Julię jak wiadomość o opóźnieniu autobusu miejskiego. Szeregowemu policjantowi Tomkowi przypadła w udziale rola superbohatera. Po postrzale działa jak gdyby nigdy nic. Przechodzi nad tym do porządku dziennego, podobnie jak po informacji, że są z Julią ścigani przez "bandytów z ABW" i "ruskich z GPU".
Dialogi są nienaturalne i ordynarne. O ile nie mam problemu z wulgaryzmami w powieściach, tak w tej mnie radziły.
Słowami autora można zdefiniować całą powieść:
"Sytuacja [...] zmieniła się dość szybko i znacząco. W największym skrócie [...], jak za dotknięciem magicznej różdżki, ze ściganych stali się zapraszanymi.".
Nie potrafię ocenić, czy pomysł na fabułę był dobry. Udało mi się namierzyć sprawcę już na samym początku, więc ukrycie go nie powiodło się autorowi. Z sentymentu daję gwiazdkę więcej.