Opowiada Michał Cichy w tej krótkiej książeczce o swoich wędrówkach po rodzinnym mieście – Warszawie. Z tym, że są to spacery uważne, w ich trakcie zwraca uwagę na najdrobniejsze szczegóły, na przykład na fakturę chodnika na różnych ulicach. Pokazuje, że wielkie miasto – na pozór nieciekawe, pełne kurzu, betonu, hałasu i śmieci – może stać się fascynującym miejscem, jeśli tylko jesteśmy tu i teraz.
Do tej pory myślałem, że uważny spacer ma sens jedynie na łonie natury – w parku, lesie, górach. Cichy udowadnia jednak, że jest inaczej – można to robić również w miejskiej dżungli; wszystko zależy od naszego nastawienia.
I tak studiuje autor bruki warszawskie i znajduje na nich wiele ciekawych rzeczy. Kto normalny analizuje bruki? Obserwuje też uważnie pogodę w mieście, pięknie opisuje deszcz, upały nawet chmury: „Chmury miały fakturę baraniego futra. Wyścielały całe niebo. Wszystkie odcienie szarości od srebra przez cynę do głębokiej ciemności kamienia litograficznego. Sfalowane, zmierzwione, pełne zagięć, przez które przeświecała biel. Niektóre z tych wzorów przypominały sęki albo izobary na mapie pogody.”
W swoich wędrówkach zapuszcza się też na zapomniane ulice niedaleko centrum miasta: „Ulica o dziwacznej nazwie Na Bateryjce nie jest żadną ulicą. Jest drogą gruntową. Przyroda ma tu przygniatającą przewagę nad cywilizacją”. No cóż, przypomina to przygody odkrywcy nowych lądów...
Pomyślałem sobie czy ja z uwagą patrzę na swoje miasto, które przemierzam każdego dnia? Nie, biegnę gdzieś zamyślony. A inni? Też się spieszą a jak mają chwilę to się gapią w komórkę, nie widzą świata dookoła. Właściwie jedyny czas kiedy uważnie patrzę na Wrocław jest wtedy, gdy oprowadzam po nim gości nieznających miasta. Wtedy patrzę na domy i ulice ich oczami – i nagle widzę rzeczy, na które zwykle nie zwracam uwagi. Wszystko jest kwestią nastawienia...
To na swój sposób książka medytacyjna czy filozoficzna, pokazująca, że możemy głęboko przeżywać każdą chwilę niezależnie od miejsca w którym się znajdujemy. że piękno i szczęście można odczuwać wszędzie. Powtórzę po raz trzeci: wszystko jest kwestią odpowiedniego nastawienia.
Pod koniec rzecz cała nieco się zmienia, portretuje Cichy mieszkańców dzielnicy, wspomina obrazki z dzieciństwa, te wątki nie mają dla mnie takiej siły jak uważne spacery po mieście.
To bardzo piękna, poruszająca książeczka, zachęcająca do uważnych wędrówek po naszym małym wszechświecie, do dogłębnego jego poznawania i przeżycia.