Utracony recenzja

„Utracony” to drugi tom z serii o Odmieńcach z West Emerald.


Los dla Micah Lyonne'a nigdy nie był łaskawy, mimo że był spadkobiercą imperium wartego miliony. Jako małe dziecko widział morderstwo swojego ojca, a u progu dorosłości trafił do więzienia.
Tess jest córką burmistrza, na której spoczywa duża odpowiedzialność i nie może sobie pozwolić na żadną chwilę słabości.
Mimo że znają się od czasów dzieciństwa, nigdy za sobą nie przepadali, a sami zachowują się jak wrogowie. Jednak kiedy Tess trafia do niebezpiecznej części miasta i wpada w kłopoty, to właśnie Micah jest tym, który jej pomaga...


Mówi się, że linia pomiędzy nienawiścią a miłością jest cienka, ale jeszcze mniej dzieli nienawiść i pożądanie, a Tess i Micah są świetnym przykładem.
Co to była za historia. Gage i Dani podbili moje serce, ale to Tess i Micah pokochałam.

Autorka świetnie wykreowała bohaterów. On na pierwszy rzut oka wydaje się typowym bad boyem, takiego zgrywa, na takiego się kreuję i takim widzą go ludzie, jednak w rzeczywistości, po tym, co przeszedł i ile spotkało go niesprawiedliwości i cierpienia, woli trzymać się na uboczu, otoczony wysokimi murami i nie zrywać maski, którą przyodział. Jednak dla swoich bliskich jest w stanie zrobić wszystko, aby byli bezpieczni i szczęśliwi.
Tess ma tylko ojca, który jest burmistrzem, więc od najmłodszych lat wymagano od niej nienagannego zachowania i odpowiedzialności i bycia gotową na każde skinięcie ojca. Przez lata dawała z siebie wszystko, poświęcała się w całości karierze ojca, rezygnując ze swoich planów i marzeń i to wszystko w zamian za odrobinę uwagi i kiedy w końcu zazna odrobinę wolności i odnajdzie prawdziwe szczęście, będzie chciała zawalczyć o to, jednak dziewczyna ma jedną wielką wadę, jak i zaletę, jest bardzo lojalna i to sprawi, że w pewnym momencie będzie czekał ją trudny wybór.

„Utracony” to książka, od której nie będziecie się mogli oderwać. Autorka funduje czytelnikowi jazdę bez trzymanki, czasem nie ma litości dla bohaterów, a liczne plot twisty (szczególnie taki jeden) powodują małe zawały serca.
Historia Tess i Micah wywoła wypieki na waszych twarzach. Jest emocjonalnie, momentami szokująco, nie brakuje wzruszających scen, czy tych pełnych bólu i poczucia niesprawiedliwości. A samo zakończenie sprawi, że będziecie musieli zbierać szczękę z podłogi.

Dla mnie BOMBA! Polecam.