Kalina to kobieta silnie poturbowana przez wojnę. Choć sama jej nie przeżyła, to ta wojna żyje w niej, odciskając bolesne piętno na duszy młodej kobiety. Dzieciństwo i trudne stosunki z matką w dorosłym już życiu popychają Kalinę do podejmowania decyzji bezpiecznych, ale sprzecznych z jej własnymi oczekiwaniami. Nie robi tego co chce, a jedynie to, co wypada.
Ciąża z przypadku wywiera na niej presję małżeństwa, w efekcie czego poślubia niemal dwukrotnie starszego od siebie mężczyznę. Dobrego i statecznego, idealnego partnera na życie i odpowiedzialnego ojca dla dziecka, ale młoda, bo zaledwie dwudziestokilkuletnia kobieta przekreśla tym samym swoją szansę na wielką miłość podsycaną dziką namiętnością. Bo Kalina nie żywi do Jerzego tak gorących uczuć, a jedynie czuje się w obowiązku do zostania dobrą żoną i matką. Wspólny wyjazd do Zakopanego miał ich do siebie zbliżyć, ale poznany przypadkowo w pociągu mężczyzna, budzi w Kalinie dawno uśpione uczucia i sprawia, że ta zagubiona kobieta powoli zaczyna dostrzegać, czego chce od życia.
Od pierwszych stron autorka wprowadza czytelnika w niepowtarzalny, choć szary klimat powojennej Polski. Z samej niemalże okładki budzi w nim patriotyzm, przytaczając jeden z wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. A ten poeta jak żaden inny, kojarzy się z Powstaniem Warszawskim, które odcisnęło bolesne piętno na bohaterach powieści Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak. W treść książki wplecione są wiersze i teksty piosenek wielu polskich artystów i za to przede wszystkim pokochać można "Upalne lato Kaliny". Za to, oraz za piękny obraz Tatr, bo choć nie ma tu już spokojnego i sielskiego dworku w Kamieńczyku, a jedynie brudne mieszkanie w warszawskiej kamienicy, to opisy Zakopanego nadają jaśniejszych barw komunistycznej szarzyźnie i zachęcają do pieszych wycieczek po górskich szlakach.
Mimo zapewnień, że opowieść o Kalinie jest odrębną historią, trudno nie zauważyć wielu powiązań i wątków łączących się z życiem Marianny. Lektura drugiej z nich, bez znajomości pierwszej jest niepełna, nie pozwala w pełni zrozumieć motywów postępowania zarówno Marianny jak i Kaliny. Obie bohaterki mają złożoną osobowość, której nie da się jednoznacznie ocenić. Autorka świetnie zobrazowała psychikę ludzką pooraną przez wojnę, która pogrzebała młodzieńcze marzenia Marianny i silnie odbiła się na życiu jej córki - Kaliny. Wnikliwa analiza bohaterów pozwala dostrzec tragizm i czarno-biały wachlarz emocji tych postaci, które w swoim życiu zaznały zbyt wiele bólu i cierpienia.
Myślałam, że brud i nędza z jaką kojarzyć można okres PRL-u nie ma szans w starciu z wiejskim dworkiem w Kamieńczyku. A jednak, nie wiem czy to piękny obraz Zakopanego, czy wnikliwy i doskonale nakreślony portret psychologiczny głównej bohaterki, skierowały moje uczucia ku "Kalinie". O ile w "Mariannie" dostrzegalne było piękno języka, tak tutaj język zachwyca. Na wskroś poetycki, przeplatany twórczością wielkich artystów, budzący melancholię i wprawiający w zadumę. Autorka stworzyła trudną, ale i bardzo bliską sercu wielu kobiet historię, która inspiruje do pewnych zmian, daje nadzieję, że nigdy nie jest za późno, a jednocześnie pokazuje, że w życiu mogło być gorzej. Smutna i przejmująca opowieść o kobiecie i dla kobiet, wkrada się do serc czytelników i zapada w pamięć. Subtelny wątek miłosny, który dla Kaliny ma przełomowe znaczenie, dla czytelnika będzie ledwie wyczuwalny, daleki od typowych romansów ociekających banałem. Świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, przejmująca, ale jakoś tak smutnie piękna. Zdecydowanie godna polecenia i poświęcenia kilku chwil na przemyślenie zawartej tu historii.